Juno

Ocena: 4.5 (6 głosów)

,,Juno" to dowcipna, nieco złośliwa, a zarazem ogromnie smutna opowieść o rodzinie, ambicji, kredytach, śmierci i żałobie oraz o pewnej astronomce z XVII wieku.

Na przykładzie jednej całkiem zwyczajnej rodziny z mazurskiej wsi Anna Dziewit-Meller pokazuje, że wszyscy rodzimy się od razu pod kreską. Każdy winien jest co innego i swój dług ma zaciągnięty gdzie indziej, ale, jak powiada dobry duch tej powieści poeta Rabelais: ,,Świat bez długów! Toż by gwiazdy przestały obracać się regularnym torem".

Aleksandra zbliża się do czterdziestki, pracuje i wychowuje trzech synów. Jej codzienność to tony obowiązków i problemy finansowe. A chciałaby od życia znacznie więcej. Marzy o uznaniu czytelników i intelektualnej sławie, próbuje więc swych sił jako pisarka. Jej młodsza siostra Marianna mieszka w rodzinnej wsi na Mazurach. Jest popularną instagramerką. Z pozoru szczęśliwa i spełniona, pragnie macierzyństwa i zmaga się z poczuciem winy, które nosi w sobie od dzieciństwa. Siostry są jak ogień i woda, a ich relacje pełne są niedomówień . Czy choroba ojca, pozwoli im odtworzyć więź i pogodzić się z wydarzeniami z przeszłości?

,,Juno" to powieść o kobietach, o kryzysie wieku średniego, ale również o długu i o winie, które to kategorie autorka umiejętnie wyrywa z kontekstu ekonomicznego czy prawniczego, przenosząc je na codzienne doświadczenie.

Informacje dodatkowe o Juno:

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2024-05-15
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788308084120
Liczba stron: 288

więcej

Kup książkę Juno

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

W zoo tego dnia nie było jakoś bardzo tłumnie. Może to ta pogoda, może te ceny biletów.


Więcej
Więcej cytatów z tej książki
REKLAMA

Zobacz także

Juno - opinie o książce

„Juno” Anna Dziewit – Meller, to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, dlatego nie do końca wiedziałam czego mam się spodziewać. Przyznam, że patrząc na okładkę, raczej oczekiwałam przeniesienia w okolice XVIII wieku, stąd moje zaskoczenie, że książka jest zdecydowanie współczesna.
Poznajemy historię dwóch sióstr. Pierwsza z nich to Aleksandra, która założyła rodzinę i wraz z mężem wyjechała z rodzinnej wioski do Warszawy, gdzie wspólnie wychowują trójkę dzieci. Kobieta jest autorką, która marzy, by wreszcie napisać kultową książkę, która będzie chętnie przez wszystkich czytana. Druga z sióstr, Marianna została w rodzinnej miejscowości, aktualnie jest znaną instagramerką, która odnosi sukcesy. Wszyscy wokoło patrząc na jej życie, bardzo jej zazdroszczą, bo wydaje się idealne, jednak są to tylko pozory. Największym pragnieniem kobiety jest posiadanie potomstwa, które niestety nie jest jej dane. Kobiety nie utrzymują ze sobą kontaktów, żywią w sobie urazy z przeszłości, które nie pozwalają na spokojne, szczęśliwe utrzymywanie więzi rodzinnych. Kobiety tak naprawdę teraz się nie znają, nic o sobie nie wiedzą. Wszystko zmienia sytuacja, gdy ojciec dziewczyn okazuje się śmiertelnie chory.
Książka to niezwykle życiowa historia, która jest bardzo przejmująca i wzruszająca. Nie brakuje w niej bólu i cierpienia spowodowanego rozdrapywaniem starych ran, niemniej jednak ludzie nie potrafią ze sobą w życiu rozmawiać, rozwiązywać nieporozumień, wyjaśniać wszystkiego od razu. Wolą zamilknąć, unikać się, zerwać kontakt i żywić w sercu urazę przez lata. Tak właśnie było w przypadku tych sióstr, które przez wiele lat nie chciały się widzieć, ale tak naprawdę nigdy o sobie nie zapomniały, bo siostrzanej miłości się nie zapomina.
Piękna, bardzo życiowa historia, która mnie poruszyła, ale wywołała nie tylko łzy, bo fantastycznie wpleciony przez autorkę humor w treść książki nie mógł mi umknąć. Ja jestem zachwycona samą historią, jak również stylem autorki, który bardzo przypadł mi do gustu! Dziękuję wydawnictwu za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki.

Link do opinii
Avatar użytkownika - kofeinowe_ksiazk
kofeinowe_ksiazk
Przeczytane:2024-06-13, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,

Anna Dziewit-Meller jest pisarką, dziennikarką, redaktorką naczelną w Grupie Wydawniczej Foksal. W 2016 r. nominowana do nagrody Grand Press, współtworzy portal bukbuk.pl
“Juno” to opowieść o dwóch siostrach - Aleksandrze i Mariannie oraz ich rodzinach. Aleksandra mieszka z mężem w Warszawie, jest matką trzech synów i pragnie napisać książkę, ale jej codzienność to ogrom obowiązków i problemy finansowe. Marianna mieszka z mężem w rodzinnej wsi na Mazurach, jest popularną instagramerką i pragnie macierzyństwa. Relacje bohaterek i bohaterów są pełne niedomówień, smutku i poczucia winy.
Książka jest przepełniona smutkiem i bólem, nie ma rozdziału, w którym nie znalazłby się dramat, kryzys albo tragedia, ale zdałam sobie z tego sprawę dopiero pod koniec lektury. Niesamowicie mądre poczucie humoru, konstruktywna złośliwość i błyskotliwy dowcip sprawiają, że wszystkie opisywane trudne sytuacje nie są przytłaczające. Chciałabym w swojej głowie mieć taką narratorkę, która w kontrze do wrednego wewnętrznego krytyka, z humorem i czułością mówiłaby, że przecież różne trudne rzeczy zdarzają się wszystkim. Miejscami miałam wrażenie, że autorka mnie podglądała, bo niektóre sytuacje z życia bohaterek i ich odczucia są mi bardzo bliskie, pojawiło się również moje miasto rodzinne. Dla mnie, mimo przygnębiających, trudnych i nieszczęśliwych sytuacji ta książka była w pewnym sensie kojąca, ponieważ normalizowała kryzysy, pokazywała, że nie ważne jak będziemy się starać i próbowali być szczęśliwi to na wiele rzeczy nie mamy wpływu i po drodze w najlepszym wypadku coś się spierdoli, tak po prostu. “A jak człowiek chce to nie może. Dlaczego tak jest? Zadawała sobie te pytanie tak wiele razy, że powinna już znać na nie odpowiedź. A brzmi ona - Bo tak.” Doceniam również to, że zostały pokazane zwyczajne ludzkie ułomności, trudne relacje i pragnienia (zupełnie inne niż te przedstawiane na instagramie), a podejmowane działania nie zawsze kończą się sukcesem i w związku w tym bohaterki i bohaterowie muszą jakoś radzić sobie z ich konsekwencjami.
---
Recenzja powstała w ramach współpracy reklamowej z Wydawnictwem Literackim.
---

Link do opinii
Avatar użytkownika - Anika77
Anika77
Przeczytane:2024-05-31, Ocena: 4, Przeczytałem, Mam,

Cała prawda o życiu.

Na dobry początek... przepiękna okładka. Co prawda nie ocenia się książki po okładce, ale potrafi ona przyciągnąć Czytelnika. A jeśli za okładką idzie tak samo piękna opowieść, to możemy mówić o szczęściu Czytelnika i sukcesie pisarza, w tym przypadku pisarki. Czy ta powieść jest równie ujmująca, co fragment obrazu słynnego Petera Paula Rubensa "Wenus przed lustrem", który umieszczono na okładce książki?

Aleksandra, przykładna matka trójki synów, jeszcze niespełniona pisarka, żona, która "[...] lepiej rozumie się ze słoniem niż z mężem", z urodą banalną, kredytem frankowym na karku — niemałym — i siostrą, z którą nie ma dobrych relacji.

Marianna, młodsza siostra, ta piękniejsza, bystra, przedsiębiorcza, instagramerka, szczęśliwa mężatka. Jednym słowem sielanka, ale... No właśnie, zawsze musi być jakieś "ale".

"Marianna z dwóch sióstr była tą — jak to w baśniach na przykład bywa — piękniejszą. Niby siostry, a zupełnie niepodobne, któreś z tych jaj doprawdy musiało być kukułcze, ha, ha. Tylko które?".

Powieść toczy się nie tylko wokół sióstr. Jest też Roman, mąż Marianny, Marek mąż Aleksandry, który istnieje gdzieś w tle i Tadeusz Myszkowski, ojciec bohaterek. Kobiet, które matka osierociła krótko po urodzeniu Marianny. Można by rzec zwyczajna polska rodzina. Więc, o co w tym wszystkim chodzi?

O prawdę. Autorka bez lukrowania opowiada o życiu, jakie toczy się wokół nas. O relacjach rodzinnych, nie zawsze tych wymarzonych, o samotnym rodzicielstwie, o trudach zajścia w ciążę, o śmierci i hospicjum z pięknymi obrazami na ścianach, które jednak jest hospicjum, miejscem, które pacjenci rzadko opuszczają na własnych nogach; o konformizmie, o tym, że czasem sami nie wiemy, kim jesteśmy, bo tak bardzo staramy się dostosować i sprostać oczekiwaniom innych, często wbrew własnej naturze. Otwiera oczy Czytelnika na sprawy, których czasem staramy się nie dostrzegać. Pokazuje nam życie od środka. Lęki, poczucie winy, trudne wybory, niesłuszne oskarżenia, ale też nadzieję i to, że pojawiają się w życiu złe rzeczy, ale są też i te dobre. Myślę, że każdy Czytelnik znajdzie w tej książce coś innego, bo każdy ma inne doświadczenia. I każdy zapewne zwróci uwagę na inny aspekt w tej historii. Ale może właśnie o to chodzi.

Narrator. Już od początku zastanawiało mnie, dlaczego narrator pisze o sobie w liczbie mnogiej.

"Jako narratorzy szczególnie otwarci na dobro klienta dokonamy tego podsumowania".

Ciekawy zabieg pisarki, z którym jeszcze się nie spotkałam.
Oryginalny styl i język autorki nie pozbawiony jest wulgarnych słów.

"[...] totalny, kurwa, paniczny lęk przed śmiercią, który objawił się najpierw ciarkami na plecach, potem krótkim oddechem, a ostatecznie uruchomieniem całego ciała, by wstało, zebrało pospiesznie manatki i wypierdoliło bez pożegnania na słoneczną ulicę [...]".

I choć może to drażnić co wrażliwszych Czytelników, to dzięki tym słowom język autorki wydaje się być bardziej autentyczny, a przede wszystkim dogłębnie wyraża to, co pisarka chciała przekazać. Choć osobiście uważam, że niejeden przekaz mógłby być pozbawiony tak dosadnych słów.

Anna Dziewit-Meller stworzyła bohaterki z krwi i kości. Każda z nich mogłaby podać rękę nie jednej kobiecie w świecie realnym i powiedzieć: "Witaj w klubie. Masz tak samo pogmatwane życie jak ja". A potem, na ten przykład, padłyby sobie w ramiona i zostały przyjaciółkami do końca świata, a może i o jeden dzień dłużej.

Polecam lekturę tej powieści.

Książka w ramach akcji recenzenckiej serwisu lubimyczytac.pl

Dziękuję Wydawnictwu Literackiemu, za egzemplarz recenzencki.

Link do opinii
Dzisiejsza premiera - "Juno" Anny Dziewit - Meller to bardzo dobrze poprowadzona historia. Brawurowo napisana, inteligentna proza, raz zabawna, a raz smutna. Niesamowicie wiarygodna, wciągająca opowieść o dwóch siostrach urodzonych nad jeziorem Juno na Mazurach. Są różne. Łączą je więzy krwi, przed którymi nie da się uciec. Spotykają się jedynie od święta. Obie na swych barkach dziwgają problemy codzienności, z którymi radzą sobie na swój sposób. Oczywiście każda inne. Młodsza - Marianna, również niemożliwe do wymazania z pamięci poczucie winy, towarzyszące jej od dziecka, prowokujące czytelnika i ją samą do pytania o niejednoznaczność pojmowania winy. Pojawiające się odniesienia do naszej współczesności i rzeczywistości, do zmian zachodzących w społeczeństwie, różnic w wychowaniu dzieci, aspiracji do awansu społecznego, metod poczęcia dziecka, mediów społecznościowych, pozwalają ironicznie i przestrzennie spojrzeć nie tylko na relacje rodzinne, ale też ogólnie międzyludzkie. "Juno" jest głosem pokolenia milenialsów, do którego należę. Opowieścią o ludziach pozornie szczęśliwych, manifestujących niedosyt miłości i rodzicielskiego ciepła. Przepełnionych żalem do losu, próbujących wyrwać dla siebie z życia to, co najlepszego ma do zaoferowania, niejednokrotnie marzących o innym życiu, byciu kimś innym. Zastanawiających się co by było gdyby. Starających się, by coś osiągnąć, ponieważ nic im nie należy się ot tak, po prostu. Także dzięki świetnie skonstruowanym drugoplanowym postaciom, jest zbiorowym portretem ludzi wychowywanych surowo, do posłuszeństwa - nie do indywidualności, dla których było oczywiste, że "dzieci i ryby głosu nie mają", czy "jak nie będziesz się uczył – będziesz rowy kopać", a niektórzy za swą odmienność i nieposłuszeństwo wobec tego, co dorośli uznawali za właściwe byli winni całemu złu świata, a nawet wyrzucani z domu. Uczonych, że najważniejsza jest rodzina, potem praca. Nigdy nie potrafiących zrobić czegoś dla siebie. Zmęczonych. W głębi duszy zazdroszczących jeden drugiemu, tego co ma ten drugi. Wielu z nas może identyfikować się z ich przeżyciami i odczuciami. Sama mogłabym pozbierać coś od każdego z bohaterów. Unoszący się nad nimi ciężar odchodzenia ojca (teścia), a wreszcie śmierci, która nieuchronnie musi nadejść, staje się prowokatorem zdarzeń. Siłą napędową refleksji nad dotychczasowym życiem, bagażem doświadczeń, czy przemijaniem. Zrobieniem bilansu zysków i strat. Powodem miotania się między skrajnymi uczuciami i wspomnieniami. Dziewit-Meller efektownie łączy przeszłość z teraźniejszością, miesza przyczyny i skutki podejmowanych decyzji lub niedomówień. W tej opowieści odnajdziemy również fascynację autorki do dobrej literatury, pisania książek, kreślenia portretów kobiet zapomnianych przez historię – tu Marii Cunitz, zwanej "Śląską Pallas", największej astronomki XVI-wiecznej Europy, nawiązania do Śląska i śląskości (pojawia się też moje miasto). Od dawna obserwuję profil Anny Dziewit-Meller i jej męża w socialmediach. Kilkukrotnie zdarzało mi się korzystać z ich książkowych polecajek. Nie wiem, dlaczego wcześniej nie przeczytałam żadnej książki jego żony, ani jego samego, choć ich tytuły widnieją na mojej długiej liście powieści "do przeczytania". Po tej lekturze postaram się szybciej sięgnąć chociaż po jeden z nich, gdyż spodobał mi się styl, zabawa formą, interakcja z czytelnikiem, w którym buduje poczucie, iż ma realny wpływ na rozwój wątków, podejmowane przez bohaterów decyzje, na zakończenie, które ostatecznie pisze życie. To genialny zabieg, z jakim chyba do tej pory się nie spotkałam. Wielu ludziom ta powieść może pomóc odnaleźć i zrozumieć okaleczenia własnej duszy, zrobić bilans dotychczasowego życia, by sprawdzić, czy konta "winien" i "ma" równoważą się, czy po którejś ze stron możemy zapisać większy ciężar. Uświadomi, że wszyscy jesteśmy ułomni i zależni od losu, nic nie dzieje się bez przyczyny, a wszystko, czego doświadczamy, ma jakiś sens, hartuje nas i kształtuje. Może też stać się antyseptykiem łagodzącym podrażnienia, przyspieszającym gojenie przewlekłych ran. Polecam! To naprawdę dobra książka! Po raz pierwszy współpracuję również z Wydawnictwem Literackie. Chciałabym zatem podziękować za zaufanie i egzemplarz recenzencki.
Link do opinii

"Brzeg Juno wciąż jeszcze był pusty, po nabrzeżnym piachu nie biegały dzieci, nie szczekały psy turystów, woda chlupotała na wietrze."
Znam nieco jezioro Juno i jego okolice, to zdecydowanie spokojniejsze miejsce i w dodatku bardziej czyste niż inne jeziora wokół Mrągowa...
Idealne miejsce odpoczynku dla osób pragnących uciec od zgiełku turystycznego, portowego miasteczka. Pewnie dlatego ten tytuł zachęcił mnie do sięgnięcia po książkę.


Nie czytałam jeszcze żadnej książki autorki, lecz po lekturze "Juno" postaram się nadrobić zaległości.
W powieści poznajemy historię dwóch sióstr i jak to zazwyczaj bywa w baśniach, jedna z nich jest mądra a druga piękna... Siostry, ale zupełnie do siebie niepodobne, są jak ogień i woda i to nie tylko z wyglądu, ale także z charakteru.


"Aleksandra, jak to mówią, świetnie się zapowiadała. Była tym wiejskim dzieckiem, które stawiano za przykład - uczyła się pilnie, była pokorna i grzeczna, zamiast robić głupoty oddała się nauce, ostatecznie została siostrą mądrą, która na studiach przez cztery lata dostawała stypendium rektorskie, a potem znalazła pracę w ogólnopolskich mediach."
"Marianna z dwóch sióstr była tą - jak to w baśniach na przykład bywa - piękniejszą. Niby siostry, a zupełnie niepodobne, któreś z tych jaj doprawdy musiało być kukułcze, ha, ha. Tylko które?"
Aleksandra mieszka w Warszawie z mężem i trzema synami, ma dobrą pracę, której wiele osób jej zazdrości, próbuje też pisać powieści, ale chciałaby czegoś więcej, marzy jej się wielka sława jako uznanej pisarki. Marianna natomiast mimo tego, że została w rodzinnej wsi na Mazurach jest jakby bardziej znana w mediach od swojej starszej siostry. Lecz również nie jest do końca szczęśliwa, chciałaby zostać matką, a chociaż z Romanem ciągle się starają to nic z tego nie wychodzi. Kilka razy już poroniła i z tego powodu zmaga się z poczuciem winy. Tym bardziej, że ich matka zmarła po jej narodzinach, a niektórzy nawet obwiniają ją o jej śmierć... Siostry nie maja zbyt dobrych relacji, chociaż nie można ich jednocześnie nazwać złymi, tak naprawdę, to nie mają niemal żadnej relacji. Rzadko spotykają się ze sobą i mało rozmawiają...
Gdy ojciec obu kobiet zmaga się z chorobą nowotworową a w końcu ląduje w hospicjum, wydawać się może, że w końcu relacje sióstr mogą się zmienić. Czy jednak tak będzie?
Choroba to trudny temat. Znam go dobrze. Moja mama chorowała na raka a teraz ja walczę z tym wrednym skorupiakiem. Wiem więc, jak to jest, kiedy człowiek zmienia się diametralnie już nawet po usłyszeniu diagnozy lekarza.


"Choroba odkrawa z ciebie kawałek po kawałku, odbiera ci ciało, które stopniowo zapada się i niknie, umysł wyłącza się w narkotycznych wizjach, odpływa w krainę bredni i chorych snów, majątek już do niczego ci się nie przyda, bo leżysz w hospicjum i nawet łapówki nie masz jak dać, rodzina musi się nauczyć żyć, gdy ciebie już nie będzie."
Autorka znakomicie przedstawia historię sióstr a my dzięki temu możemy z innej perspektywy spojrzeć na własne życie przez pryzmat tej opowieści. Może nawet pozwoli na naprawienie niektórych błędów w relacjach z najbliższymi i nie tylko. Książka zmusza niejako do refleksji nad swoim życiem i być może nawet pozwoli na podjęcie bardziej trafnych życiowych decyzji.
Historia chociaż może smutna, ale znajdziemy w niej również sporą dawkę humoru i powody do uśmiechu. 

Książkę przeczytałam w ramach Akcji Recenzenckiej Lubimy Czytać i Wydawnictwa Literackiego. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Agatonik
Agatonik
Przeczytane:2024-07-13, Ocena: 2, Przeczytałam, 2024,

Nic po sobie nie zostawiła we mnie ta książka. Obyczajowe czytadło z ambicjami na coś więcej. To ambitne to miała być historia o śląskiej astronomce Marii Cunitz, która udoskonaliła Tablice rudolfińskie Keplera. Jednak tak zostało to nieudolnie wplecione w tę rodzinną opowiastkę o dwóch siostrach i umierającym ojcu, że zniknęło gdzieś w rozważaniach o długach wszelakich (tych frankowych i tych wobec rodziców). To taka nijaka literatura, na którą po prostu szkoda czasu.  

Link do opinii
Inne książki autora
Darcie pierza
Anna Dziewit-Meller0
Okładka ksiązki - Darcie pierza

Kobiecy głos w twoim domu. Śmiała i bezkompromisowa nowa książka Anny Dziewit-Meller. Bezwzględnie szczere teksty Anny Dziewit-Meller, które swoją aktualnością...

Damy, dziewuchy, dziewczyny
Anna Dziewit-Meller0
Okładka ksiązki - Damy, dziewuchy, dziewczyny

Cześć, jestem Heńka. Chcę Ci przedstawić moje koleżanki. Już dawno nikt ich nie odwiedzał, a mają mnóstwo fantastycznych historii w zanadrzu. Dziesięciolatka...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy