Akcja powieści toczy się w latach pierwszej wojny światowej i w ciągu kilku lat po jej zakończeniu. Fabuła utworu obejmuje dodatkowo okres wcześniejszy, z czasów dzieciństwa Zenona w rodzinnym majątku Ziembiewiczów oraz czasy młodości Cecylii Kolichowskiej i jej dwóch małżeństw. Zastosowana przez pisarkę technika inwersji czasowej, umożliwiła rozpoczęcie i zakończenie utworu w tym samym momencie - od wiadomości w lokalnych gazetach, dotyczących aresztowania Justyny Bogutówny i doniesieniach o śmierci Zenona Ziembiewicza.
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania: 2007 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 208
Język oryginału: polski
Przeczytana ponownie po wielu latach. Chyba nie dostrzegłam w niej nic nowego od czasów licealnych. Może tylko, że sam tytuł można rozumieć na wiele sposobów. Jako:
? granica klasowa ( np. matka Justyny, Bogutowa i Tczewscy),
? granica obyczajowa (niewyobrażalne, żeby Zenon ożenił się z Justyną),
? granica moralna (przekroczenie zasad społecznie obowiązujących - i tutaj dotyczy to i Zenona, i Justyny, i Elżbiety)
? granica pomiędzy obowiązującym prawem a subiektywnym poczuciem sprawiedliwości i usprawiedliwianie lub potępianie zemsty (Justyna)
? granica odpowiedzialności (na ile, gdy spotyka się, jakby nie patrzeć, dwoje dorosłych ludzi, można zrzucać pełną odpowiedzialność za skutki ich zachowań tylko na jedną stronę)
Podobało mi się, że pisarka nie rozstrzyga jednoznacznie kwestii winy i kary. Robi pewnie to każdy z nas w swoim tzw. sumieniu. W dzisiejszych czasach bym Justyny nie uniewinniła, chyba że stała się niepoczytalna, to powinna trafić na leczenie psychiatryczne. W tamtych czasach też chyba nie, biorąc jednak pod uwagę okoliczności łagodzące ewentualny wymiar kary.
Kolejna lektura przez którą nie przebrnęłam w liceum. Drugie podejście do niej okazało się jednak nad wyraz udane i ze zdziwieniem stwierdzam, że mi się podobała. Nie jest to łatwa lektura, miejscami przegadana i potwornie pesymistyczna, ale ma coś w sobie. Nałkowska była świetną obserwatorką i w niezwykle obrazowy sposób odmalowała zróżnicowane klasowo społeczeństwo przedwojennej Polski. Nasunęła mi się też taka refleksja, że autorka pomimo licznych romansów z dużo młodszymi od siebie mężczyznami tak naprawdę nimi gardziła. W "Granicy" nie ma ani jednej pozytywnej postaci męskiej. Wszyscy panowie tam przedstawieni to niewierni kobieciarze, nieudacznicy, nie potrafiący zatroszczyć się o rodzinę, bez charakteru i słabi.
Polecam "Granicę", szczególnie tym, którym się kiedyś nie podobała.
"Chodzi o to, że musi coś przecież istnieć. Jakaś granica, za którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą".
Pierwszy raz czytałem w szkole, świetna książka
Wciagająca powieść o granicach różnego rodzaju, psychicznych, fizycznych jak również tych w miłości. Polecam
Zofia Nałkowska, jedna z najwybitniejszych polskich pisarek, w nowej, dotąd nieznanej roli: jako wielka miłośniczka zwierząt, z czułością portretująca...
Jak się po jedzeniu oblizywał, to mu się wtedy nos najbardziej ruszał - i co gorsze, że każda część osobno. I żeby się nie wiem ile razy oblizywał, to...
Przeczytane:2016-03-02,