Granica to czołowe osiągnięcie literatury dwudziestolecia międzywojennego w dziedzinie prozy psychologicznej. Początkowo nosiła tytuł Schematy. Jej zasadniczym tematem jest analiza życia i postaw głównego bohatera, który z ambitnego studenta, głoszącego radykalne poglądy społeczne i etyczne, w miarę upływu czasu przeradza się w człowieka dwuznacznego pod względem moralnym, stopniowo ulegającego presji rozmaitych schematów sytuacyjnych, które doprowadzają go w końcu do samobójczej śmierci .
Wydawnictwo: Greg
Data wydania: 2012-10-04
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 256
Przeczytana ponownie po wielu latach. Chyba nie dostrzegłam w niej nic nowego od czasów licealnych. Może tylko, że sam tytuł można rozumieć na wiele sposobów. Jako:
? granica klasowa ( np. matka Justyny, Bogutowa i Tczewscy),
? granica obyczajowa (niewyobrażalne, żeby Zenon ożenił się z Justyną),
? granica moralna (przekroczenie zasad społecznie obowiązujących - i tutaj dotyczy to i Zenona, i Justyny, i Elżbiety)
? granica pomiędzy obowiązującym prawem a subiektywnym poczuciem sprawiedliwości i usprawiedliwianie lub potępianie zemsty (Justyna)
? granica odpowiedzialności (na ile, gdy spotyka się, jakby nie patrzeć, dwoje dorosłych ludzi, można zrzucać pełną odpowiedzialność za skutki ich zachowań tylko na jedną stronę)
Podobało mi się, że pisarka nie rozstrzyga jednoznacznie kwestii winy i kary. Robi pewnie to każdy z nas w swoim tzw. sumieniu. W dzisiejszych czasach bym Justyny nie uniewinniła, chyba że stała się niepoczytalna, to powinna trafić na leczenie psychiatryczne. W tamtych czasach też chyba nie, biorąc jednak pod uwagę okoliczności łagodzące ewentualny wymiar kary.
Kolejna lektura przez którą nie przebrnęłam w liceum. Drugie podejście do niej okazało się jednak nad wyraz udane i ze zdziwieniem stwierdzam, że mi się podobała. Nie jest to łatwa lektura, miejscami przegadana i potwornie pesymistyczna, ale ma coś w sobie. Nałkowska była świetną obserwatorką i w niezwykle obrazowy sposób odmalowała zróżnicowane klasowo społeczeństwo przedwojennej Polski. Nasunęła mi się też taka refleksja, że autorka pomimo licznych romansów z dużo młodszymi od siebie mężczyznami tak naprawdę nimi gardziła. W "Granicy" nie ma ani jednej pozytywnej postaci męskiej. Wszyscy panowie tam przedstawieni to niewierni kobieciarze, nieudacznicy, nie potrafiący zatroszczyć się o rodzinę, bez charakteru i słabi.
Polecam "Granicę", szczególnie tym, którym się kiedyś nie podobała.
"Chodzi o to, że musi coś przecież istnieć. Jakaś granica, za którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą".
Wciagająca powieść o granicach różnego rodzaju, psychicznych, fizycznych jak również tych w miłości. Polecam
Przeczytane:2016-03-02, Ocena: 3, Przeczytałam,