WARNING: If you don't like a leading male that is a possessive pr**k, Dominic is NOT for you. If you don't like a leading female that is a stubborn bi**h, Dominic is NOT for you. If you don't like characters who have bad tempers, Dominic is NOT for you. Most of all, if you don't like characters who CURSE A LOT and say EXACTLY what they feel and are thinking without sugar coating it then Dominic is REALLY NOT for you. I just want this warning in here so people will be aware of the book's content :) After a car accident killed her parents when she was a child, Bronagh Murphy chose to box herself off from people in an effort to keep herself from future hurt. If she doesn't befriend people, talk to them or acknowledge them in any way they leave her alone just like she wants. When Dominic Slater enters her life, ignoring him is all she has to do to get his attention. Dominic is used to attention, and when he and his brothers move to Dublin, Ireland for family business, he gets nothing but attention. Attention from everyone except the beautiful brunette with a sharp tongue. Dominic wants Bronagh and the only way he can get to her, is by dragging her from the boxed off corner she has herself trapped in the only way he knows how...by force. Dominic wants her, and what Dominic wants, Dominic gets.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2014-03-17
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 337
Język oryginału: angielski
Bronagh Murphy, poznajemy gdy ma siedemnaście lat. Mieszka wraz z siostrą Branną, która jest również jej prawną opiekunką, kiedy to dziewięć lat wcześniej straciły obydwoje rodziców. Od tego czasu dziewczyna zamknęła się w sobie i nikogo nie dopuszczała zza zbudowane przez siebie mury. Nie szukała przyjaciół, bo obawiała się straty i bólu, kiedy by ich zabrakło.
Pewnego dnia, w szkole, w której się uczy, pojawiają się Bracia Slater: bliźniaki Damien i Dominic. Obydwaj przystojni i przyciągający uwagę. Jednak to ten drugi najbardziej działa jej na nerwy. Im bardziej Bronagh stara się go ignorować, tym bardziej on jej pragnie. Dominic nie jest przyzwyczajony do odmowy, bo zawsze dostawał to czego chce. Dziewczyna z czasem nie potrafi oprzeć się chłopakowi, ale wie, że ten jest niebezpieczny, a ona od niebezpieczeństw trzyma się z daleka.
Sięgając po obie te książki, nie sądziłam, że tak świetnie spędzę przy nich czas. Jednak zdaję sobie z tego sprawę, że pewne elementy składające się na tę powieść nie każdemu przypadną do gustu... ale o tym poniżej.
Bronagh początkowo to cicha, zamknięta w sobie dziewczyna, która unika konfrontacji nawet ze swoimi dręczycielami. Do czasu, kiedy poznaje Dominica, bo wtedy jej zachowanie nagle się zmienia. Przyznam, że nieco mnie to zaskoczyło. Dlatego, że dziewczyna stała się wulgarna i agresywna. Trochę nie potrafiłam tego zrozumieć, brakowało mi w tym umiaru, ale przemykałam na to oko i skupiałam się na innych zaletach tej postaci. Dziewczyna była zadziorna, bezpośrednia i uparta.
Dominic początkowo kompletnie nie przypadł mi do gustu i przyznam, że kibicowałam innemu męskiemu bohaterowi występującymi w tej książce. W jego zachowaniu również brakowało granicy. Zachowywał się jak dupek, był arogancki, a Bronagh niekiedy traktował jak śmiecia. Jednak im bliżej końca, tym bardziej jego postać zyskiwała moją sympatię. Wtedy pokazała się inna jego osobowość: ta czuła, troskliwa i wyrozumiała. Nie brak mu też była determinacji, aby przekonać do siebie dziewczynę.
Bardzo spodobało mi się ukazanie tu relacji z rodzeństwem i wątki z nimi. Pomimo wulgarności ta książka nie raz mnie rozbawiła, a ja czytałam ją z zapartym tchem. Nie mogłam jej odłożyć... Tak jak pisałam to nie jest książka dla wszystkich. Jeśli nie akceptujecie w książek przekleństw, bójek, dominacji i wulgarności to pod żadnym pozorem nie sięgajcie po nie. Zniesmaczą Was, a lektura tych książek nie będzie przyjemnością. Jednak jeśli takie elementy Wam nie wadzą, lubicie odrobinę pieprzyku, uwielbiacie wybuchać śmiechem to nie ma co się zastanawiać.
Nie brak tu niespodziewanych zwrotów akcji, tajemnic i niebezpieczeństwa. To historia pełna miłości, przyjaźni, braterstwa i lojalności. Autorka może pochwalić się lekkim i przyjemnym stylem, ale również pomysłem na fabułę i kreacją postaci. Książka niekiedy wypada dosyć niedojrzale, ale w końcu główni bohaterowie są nastolatkami.
W "Bronagh" znajduje się kontynuacja losów głównym bohaterów, dwa lata po ostatnich wydarzeniach w "Dominicu". Książka jest nieco przesłodzona, ale warto po nią sięgnąć, aby zamknąć rozdział o tych bohaterach.
Naszą główną bohaterką jest Bronagh, dziewczyna, która kilka lat temu straciła rodziców w wypadku samochodowym i od tej pory jej prawnym opiekunem jest jej starsza siostra - Brenna. Bronagh odkąd straciła rodziców odizolowała się od ludzi i nie ma przyjaciół. Nie chce być w centrum uwagi, bycie niewidoczną jak najbardziej jej odpowiada. Historia zaczyna się w momencie kiedy ta spóźniona wchodzi na lekcję i zauważa, że przy jej ławce siedzi dwóch nowych uczniów - bliźniaków, Dominic i Damien. Dominic a raczej Nico, bo tak woli być nazywany jest aroganckim, pewnym siebie młodym mężczyzną, który zawsze dostawał to co chce.. do czasu kiedy na jego drodze pojawia się młoda Irlandka, na której przystojny, dobrze zbudowany Amerykanin nie robi wrażenia, wręcz przeciwnie, stara się go ignorować, nie wiedząc, że właśnie to przyciągnie go do niej jeszcze bardziej. W końcu między dwójką aż zbyt podobnych do siebie nastolatków pojawia się uczucie.
Książka jest opowiedziana z punktu widzenia Bronagh. Napisana została w prosty sposób przez co czytało ją się dość szybko i lekko. To co mnie przeraziło najbardziej to ilość przekleństw w tej książce - oczywiście po przeczytaniu opisu ja się tego spodziewałam, ale nie na taką skale! Zwłaszcza, że bohaterzy mieli zaledwie 18 lat. Z kolei wiek jest wytłumaczeniem wielu ich niedojrzałych zachowań, przy których miałam ochotę krzyczeć "hej, czy ty tak na serio?". Jednak to nie zmienia faktu, że mnie książkę czytało się bardzo dobrze, a przez większość czasu miałam wielkiego "banana" na twarzy. Chociaż muszę przyznać, że autorka ma dość specyficzne poczucie humoru i trzeba do niego podchodzić z dystansem.
To co jest dla mnie wielkim plusem książki "Dominic", to fakt że nie skupiała się ona głównie na wątkach seksu. L.A Casey pokazała tutaj również relacje między siostrami, braćmi i przyjaciółmi, pojawił się także wątek rodzinnej tajemnicy, co jeszcze bardziej zachęcało do dalszego czytania.To czego brakowało mi najbardziej, to rozdziałów z punktu widzenia Dominika, bywały takie chwile, kiedy chciałam po prostu 'zajrzeć' w jego myśli.
Po przeczytaniu ostrzeżenia od razu wiedziałam, czego mogę się spodziewać po tej lekturze. Ale nie żałuję, że sięgnęłam po tą książkę, fajnie się ją czytało.
Bronagh to dziewczyna, która nie ma zaufania do nikogo, jedynie do swojej siostry, która jest jej prawnym opiekunem. Wszystko przez to, że rodzice zginęli w tragicznym wypadku, kiedy Bronagh była jeszcze małym dzieckiem. Niestety w szkole też ma nie za ciekawie, gdyż jest gnębiona przez jednego chłopaka w szkole. Na początku wszystko zmienia się na gorsze, kiedy do jej klasy przychodzą nowi uczniowie (na dodatek bliźniacy) Slater: Dominic i Damien. Przystojni chłopcy, do których dziewczyny lecą, jak pszczoły do miodu. Ale Dominic upatrzył sobie Bronagh, chce z nią być, ale musi jakoś pokonać opór dziewczyny, która nie jest w ogóle zainteresowana związkiem z nim. Czy jednak dziewczyna przekona się do Dominica?
Natomiast co do bohaterów, to Bronagh jest dosyć wybuchowa i zawsze przekręcała to, co mówił do niej Dominic. Zawsze powiedziała o dwa słowo za dużo, co później przysporzyło jej to zawsze sporo kłopotów. Jeśli chodzi o Domica, to był bardzo dominujący i nie znosił, jak mu się ktokolwiek sprzeciwił. Ale potem okazuje się bardzo opiekuńczy.
Postacie drugoplanowe w Dominicu również zostali dobrze wykreowani. Każdy posiada inne cechy, każdy wnosi coś do książki. Wszystkich dało się lubić na swój sposób. Zapewne o każdym z braci Slater doczekamy się książki w wydaniu polskim, a bynajmniej mam taką nadzieję.
Oczywiście styl, jakim posłużyła się autorka był lekki i zabawny, który sprawił, że książkę czytało się bardzo szybko. Jeśli spodobał się Wam pierwszy tom, to polecam sięgnąć po następny o tytule Bronagh, aby się przekonać, jak dalej potoczą się losy tej dwójki.
kochajacaksiazki.blogspot.com
„UWAGA! OSTRZEŻENIE!
Jeśli nie tolerujesz dominujących i zaborczych mężczyzn, Dominic NIE jest dla ciebie. Jeśli nie lubisz pewnych siebie kobiet, które są zimnymi sukami, Dominic NIE jest dla ciebie. Jeśli nie lubisz postaci, które nie potrafią utrzymać nerwów na wodzy, Dominic NIE jest dla ciebie. Przede wszystkim, jeśli nie lubisz postaci, które DUŻO PRZEKLINAJĄ i bez cenzury mówią, to, co myślą Dominic NAPRAWDĘ NIE jest dla ciebie.” Taki opis był wystarczająco zachęcający, bym bez zastanowienia wzięła „Dominica” „w ciemno”. I wiecie co? Zdecydowanie było warto.
Bronagh Murphy wie, czym jest ból po stracie. Kiedy była mała, jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Od tej pory trzyma innych na dystans. Ma już dość cierpienia. Wychodzi z prostego założenia – jeśli nie będzie rozmawiać z ludźmi ani wdawać się z nimi w relacje, zostawią ją w spokoju. Właśnie tego chce.
Kiedy spotyka Dominica Slatera zupełnie niechcący robi dokładnie to, co najbardziej go pociąga. Uparcie go ignoruje. Dominic jest zdezorientowany – zazwyczaj wszyscy skupiają na nim uwagę. A już na pewno WSZYSTKIE. Wszystkie z wyjątkiem pięknej, ale zimnej brunetki.
To wystarczy, żeby Dominic jej zapragnął. A jedynym sposobem na zaspokojenie pragnień, jaki Dominic zna jest siła.
Dominic zdobywa to, czego pragnie.
Na samym wstępie muszę przyznać, że już dawno tak się nie ubawiłam podczas lektury jakieś książki. Liczne „potyczki słowne” i to świetne poczucie humoru, którym autorka obdarzyła praktycznie każdą postać w tej historii, sprawiła, że podczas czytania, nawet przez chwilę nie czułam znudzenia. Początkowo odnosiłam wrażenie, że fabuła była lekko monotonna, a sama akcja rozwijała się dość powoli. Jednak z każdą kolejną przeczytaną stroną, autorka odkrywała swoje karty, budząc co raz bardziej moje zainteresowanie.
Nie musze chyba wspominać o tym, że kolejnym atutem historii są świetni bohaterowie. Każdą postać, którą poznałam podczas lektury „Dominica” zyskiwała moją sympatię. Taka sytuacja zdarza się zazwyczaj rzadko, dlatego też ogromne gratulacje dla autorki. Przeważnie bywa tak, że tylko główni bohaterowie w jakimś stopniu stają się mi bliscy, a pozostali są tylko pewnego rodzaju „dodatkiem”, o którym szybko się zapomina.
Cała historia owiana jest nutką tajemniczości, a L. A. Casey nie oszczędza czytelnika i wraz z rozwojem akcji dostarcza mu coraz więcej niewiadomych. Do czego to doprowadziło? Oczywiście do świetnego finału, który był doskonałym uwieńczeniem tej historii. Pomimo tego, że nie miałam jakiś wygórowanych oczekiwań wobec ostatecznego zakończenia, to jednak muszę przyznać, że autorka mile mnie zaskoczyła. Ostatnie strony dostarczyły mi dużą dawkę wszelakich emocji: strach, niedowierzanie, wzruszenie. A po przeczytaniu ostatnich linijek na mojej twarzy widoczny był uśmiech. Więcej chyba dodawać nie muszę, prawda? Po prostu trzeba po nią sięgnąć!
Początkowo próbowałam rozgryźć tytułową postać, nie mniej jednak zawsze moje próby kończyły się klęską. Było w niej tyle sprzeczności, że nie potrafiłam zrozumieć niektórych jego decyzji i zachowań. Na szczęście autorka co jakiś czas rzucała nieco więcej światła na jego przeszłość, dzięki czemu mogłam go lepiej zrozumieć.
Dopełnieniem historii jest II część, poświęcona Bronagh, po którą w najbliższym czasie sięgnę.
Uważam, że świetny styl pisania autorki, ciekawa fabuła i to charakterystyczne poczucie humoru, sprawiło, że cykl „Bracia Slater” zapowiada się na jedną z najlepszych serii erotycznych, z jaką zaczynam mieć do czynienia.
Z mojej strony, mogę zapewnić, że wielbicielki brutalności, dwuznacznych żarcików i ponętnych facetów ( będących ucieleśnieniem marzeń każdej kobiety) będą zadowolone. Z niecierpliwością będę oczekiwać kolejnych tomów tej serii, gdyż wiem że przygoda z braćmi Slater nie skończy się na Dominicu.
Moja ocena: 8/10
#RECENZJA
BRACIA SLATER - DOMINIC&BRONAGH - L.A. CASEY
Bronagh w wypadku samochodowym straciła oboje rodziców. Od tamtego czasu postanowiła, że nie będzie wchodzić w bliższe relacje z ludźmi. Nie chce się z nikim przyjaźnić, bo boi się stracić kolejna bliską osobę. W jej życiu pojawia się Dominic. Dziewczyna stara się nie zwracać na, niego uwagi co nie jest zbyt łatwe. Dominic lubi być w centrum uwagi i już niedługo później on i Bronagh zostają parą.
W kontynuacji Bronagh obchodzi swoje dwudzieste pierwsze urodziny. W tym dniu marzy jedynie o chwili relaksu. Jednak jej chłopak Dominic na ten dzień zaplanował zupełnie coś innego. Chcę, aby ten dzień był wyjątkowy dla jego ukochanej. Jednak nie wszystko jest tak jak powinno. Dziewczyna po raz ostatni musi zdecydować czy chce zostać ze swoim chłopakiem, czy odejść nie oglądając się za siebie.
Agresja, wyzwiska, bójki, dominacja to główne cechy tej książki. Moim zdaniem książka była dosyć "niedojrzała". W książce znajdziemy wiele przekleństw zarówno ze strony głównej bohaterki, jak i głównego bohatera. Jasne ja również czasami przeklinam, ale nie aż tyle. Z tego, co zauważyłam to główny bohater, bardzo lubił rozwiązywać wszystkie problemy za, pomocą bójek. Nie podobały mi się również te wszystkie wyzwiska zawarte w książce i kierowane do bohaterów. Poniekąd zachowanie głównej bohaterki również było dziwne.
W drugiej części dopatrzyłam się już mniejszej ilości wulgaryzmów i bójek (na szczęście) ale nadal się pojawiały. Moim zdaniem kontynuacja wyszła trochę przesłodzona. Było już aż zbyt idealnie.
Ciężko było mi się wciągnąć w książkę. Jest to u mnie dość dziwne w przypadku romansów. W pewnym momencie miałam nawet ochotę rzucić książką, ale się powstrzymałam. Mimo ze cieżko było wciągnąć się w historie którą stworzyła, autorka to czytało, się ją bardzo szybko. W przypadku kontynuacji udało mi się w nią wciągnąć i czytało się ją przyjemniej niż pierwszą mimo, że była słodka. Jednak nadal uważa, że ten dodatek był zupełnie niepotrzebny.
Szczerze powiedziawszy, nie wiem, komu poleciłabym tę książkę. Mimo że szybko się ją czyta była, dosyć dziwna. Osoby lubiące romanse mogą być zawiedzione pozycją. Sami zdecydujcie czy chcecie je przeczytać. Jednak jestem ciekawa książek o kolejnych braciach, niestety nie wiem, czy zdecyduje się po nie sięgnąć.
Literatura erotyczna podbiła świat i co chwila pojawia się nowy tytuł. Gdy czytałam prośby czytelniczek, aby w naszym kraju ukazała się seria o Braciach Slater, to pomyślałam, że musi to być kolejny niezwykły fenomen. Doczekaliśmy się tej chwili i tak stałam się posiadaczką dwóch pierwszych tomów serii. Jak wrażenia?
„-Zamierzasz stać i patrzeć na moich braci cały dzień, czy idziesz ze mną? -Dominic zapytał z niecierpliwością w głosie.
-Jeśli to poważne pytanie, głosuję na zostanie tutaj i patrzenie na twoich braci przez cały dzień”
Bronagh to zamknięta w sobie dziewczyna, która woli być dla innych niewidzialna. I udaję się jej to osiągnąć do czasu, gdy w jej klasie pojawia się dwóch nowych uczniów. Mimo zapierającej dech w piersiach urodzie nie zyskują sympatii dziewczyny, a przeciwnie jeden z chłopaków nawet zasłużył sobie na jej nienawiść. Bronagh odkryła, że stała się jego celem i nie może znieść już dłużej jego obecności oraz chamskiego zachowania.
Powieść naprawdę zapowiadała się interesująco, fabuła została przemyślana a bohaterzy dobrze skonstruowani. Lektura nie zajmuję wiele czasu, gdyż czyta się ją niezwykle lekko. Jak na erotyk znajdziemy tu raczej niewiele scen seksu, ale jak już się pojawiają, to są dość pikantne, mimo że bohaterowie są nastolatkami. Pojawia się także wątek kryminalny, co urozmaica nam czytanie i pozostawia lekki klimat napięcia. I w tym momencie zalety się kończą.
Jedno co najbardziej mnie irytowało i zmuszało do odłożenia książki, to zachowanie chłopców wobec głównej bohaterki, wywoływało to we mnie obrzydzenie. Wieczne obrażanie jej było na porządku dziennym i to nawet ze strony chłopaka, który powinien ją szanować ze względu na swoje uczucia. W sumie działało to w obie strony, bo i postać dziewczyny zachowywała się, jakby była dzikim zwierzęciem. Wiecznie kłóciła się, wyzywała każdego na około, a do tego zawsze musiała kogoś uderzyć.
Wydaje mi się, że jest za duża różnica w zachowaniu dziewczyny i autorka przesadziła w jej zmianie. Z cichej i zamkniętej w sobie przeobraziła się, w wulgarną i pyskatą osobę co kompletnie do niej nie pasowało. Także przesadzone były reakcje Dominica. Zachowywał się niezwykle agresywnie i wybuchał gniewem z błahych powodów.
Powieść miała swój potencjał i mogła to być naprawdę dobra historia, jednak nie mogłam znieść ohydnego zachowania bohaterów względem siebie. Książkę bez wątpienia uratowało jej zakończenie, które było w miarę ciekawe.
Na półce czeka kolejna część i z pewnością ją przeczytam, ponieważ nie lubię oceniać serii po przeczytaniu tylko jednego tomu, mam nadzieję, że autorka nadrobi trochę w kontynuacji.
„Uśmiechnęłam się dumnie, ale przestałam, gdy zauważyłam, że wszyscy uczniowie w klasie się na mnie patrzyli.
-Ona umie się uśmiechać - usłyszałam jak ktoś mówi.
-Nico, czy ty zepsułeś Bronagh? Bo ona się śmieje i pozwoliła komuś usiąść obok siebie, a to dla niej jest po prostu... Dziwne”
Gorąco od samego początku do ostatniego słowa.
Mocna lektura dla miłosników upojnych powiesci.
Jetes niesmiała? Brakuje Ci pewnosci siebie? Na pewno nie zwrócisz na siebie uwagi Dominica. on jako mysliwy poluje tylko na kobiety któe wiedzą czego chcą a im dłuzej go zwodza i mu sie opieraja tym lepiej. W końcu to wszystko dodaje smaczku i pikanterii. Tą pikanterie widać w burzliwym zwiazku. Tak burzliwym, ze ksiazka nie chałą sie zamknać bo czyjes nogi skutecznie w niej wystawały :P hihi
Polecam, szczerze :D Juz nie moge sie doczekać teraz Bronahg - czyli doepełnienia częsci pierwszej. Hustorii kobiety jednego z braci Slater. Jezeli pierwsza czesc była taka mocna i powalajaca to aż sie boje jakie wrazenia wywołaja u mnie kolejne czesci, kolejne histrorie pozostałych braci i ich wybranek.
Oj, przy czytaniu tej serii potzrebny będzie klimatyrazor aby zmniejszyc temperature naszych ciał a przynajmniej kąpiel w lodowanej wodzie z kostkami losu
Życie Bronagh Murphy nie jest może najlepszym z możliwych, jednak jej samej zdaje się to nie przeszkadzać. Od śmierci rodziców mieszka tylko z siostrą i nie jest zbyt towarzyska. Kiedy w jej życie wkracza z hukiem Dominic Slater wydaje się, że będzie po prostu kolejnym problemem, który będzie musiała zignorować. Nie wie jednak jeszcze o tym, że ten chłopak nie da tak szybko za wygraną. Ostatecznie, Dominic zdobywa to, czego pragnie.
Całość recenzji dostępna pod adresem: http://zapach-ksiazek.pl/dominic-bronagh/
To typowa powieść erotyczna, ze wszystkimi jej cechami. Jest ostro i gorąco, bywa delikatnie, ale jest też brutalnie. Jest to rewelacyjna lektura na nudne popołudnie, gdy ma się ochotę na dużo akcji i pikanterii wymieszanej z błotem i motylkami. Dziwne połączenie? Ale według mnie najlepiej oddaje klimat tej książki i tego, co działo się między bohaterami! Niestety znalazło się parę mankamentów.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to częste obraźliwe określenia, jakimi obdarzają się Niko i Bronagh. Raziły mnie od samego początku i miałam wrażenie, jakby wstawiane były na siłę. Tak, jakby żadne z nich tego nie przemyślało i zachowywało się przez to irracjonalnie. On wyzywa ją od szmat i później dziwi się, że ona nie korzysta z propozycji podwiezienia mimo kosmicznej ulewy. Serio?
Bronagh jest naiwna i głupiutka. Do tego bardzo dziecinna. Czasem zastanawiałam się, co ta dziewczyna ma w głowie, bo szare komórki jakby strajkowały akurat. Zdolność logicznego myślenia kuleje, bo gdy siostra przedstawia jej kogoś, to ja domyśliłam się od razu, że nie poznała go pięć minut wcześniej. A do bohaterki dopiero na drugi dzień dociera: ale jako to? To twój chłopak, myślałam, że właśnie go poznałaś (i od razu wpakowałaś mu się na kolana)? Padłam. Na szczęście ta głupota dziewczyny nie jest szczególnie odpychająca od powieści i raczej wywoływała u mnie śmiech i niedowierzanie niż złość i chęć odłożenia książki.
Dlatego między innymi tak bardzo przypadła mi do gustu. Ubaw na każdym kroku, przeplatany ostrą jazdą bez trzymanki. W dodatku autorka postawiła na solidne zaskakiwanie czytelnika, bo tajemnice skrywane przez braci szokowały. Rozwój sytuacji zupełnie nieprzewidywalny, a to co dzieje się pod koniec już całkowicie wbija w siedzenie. Wielki plus dla autorki za takie a nie inne rozegranie tej końcówki!
Bracia Slater są dla mnie zagadką. Nic nie jest oczywiste, a oni są tacy.. ludzcy. Bogate w wady i zalety, pełne sprzeczności postacie. Kochają całym sercem, nie radzą sobie ze złością, a jednak jest w nich coś takiego, że serce mięknie, gdy się ich bliżej pozna. Oczywiście wszyscy (bo jest więcej tej puli genów ? ) muskularni, przystojni, że niech ich gęś kopnie i czarujący, że sam Hercules by pozazdrościł (a przynajmniej ten grany przez Kevina Sorbo w latach 90.)
Dominic potrafi być chamem i prostakiem, zupełnie zrazić do siebie dziewczynę, by za chwilę zachować niczym książę z bajki, odpowiednio do sytuacji. To taki mięśniak, który w swoich silnych łapach będzie trzymał kotka tak delikatnie, by nie sprawić mu absolutnie żadnej krzywdy. Wydaje mi się, że ta pierwsza w jego życiu odmowa spowodowała, że jest zagubiony i nie ma pojęcia jak się zachowywać, więc brnie trochę na ślepo. Walczy, choć chciałby odwrócić się na pięcie i pójść w cholerę.
Uwielbiam Braci Slater! Nie spodziewałam się, że będę się przy tych książkach aż tak dobrze bawić, mimo tych rzeczy, które mnie irytowały. Połknęłam ich w jeden wieczór bez przegryzki ? Cieszę się ogromnie, że miałam okazję je przeczytać. Mroczny dodatek działa tylko na korzyść całości i jedyne co mi pozostaje to polecić Wam tę serię, bo ja już czekam na kolejne części!
Na moim blogu pełna recenzja ze zdjęciami, a także spojlerem (oczywiście odpowiednio oznaczonym), w którym narzekam na to i owo:
http://www.piorkonabiurko.pl/recenzje-sniezynki/powiesci/bracia-slater-dominic-bronagh-l-a-casey/
UWAGA! OSTRZEŻENIE! Jeśli nie tolerujesz dominujących i zaborczych mężczyzn, Dominic NIE jest dla ciebie. Jeśli nie lubisz pewnych siebie kobiet, które...
Aideen Collins to ognista dziewczyna, która potrafi postawić na swoim. Dorastała bez matki wśród samych mężczyzn, dlatego od zawsze umiała...
Przeczytane:2019-09-04, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku, 52 książki 2019, 26 książek 2019, 12 książek 2019, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2019,
Rozpoczynając przygodę z serią "Bracia Slater" sądziłam, iż pierwszy tom rozpoczynający całość będzie o osobach po dwudziestym roku życia. Jakże ogromne przeżyłam zdziwienie, gdy okazało się, że główni bohaterowie, Bronagh i Dominic, mają osiemnaście lat i są nastolatkami, którzy stanowczo nie są normalni.
Dominic jest seksownym osiemnastolatkiem, który właśnie pojawił się w szkole i życiu Bronagh. Uwielbia to, co jest niedostępne, a jedną z tych rzeczy jest dziewczyna, która nie integruje się z innymi i utworzyła wokół siebie mur. Nick jest wrednym chłopakiem, który ma ogromne ego i nie przyjmuje odmowy, a to, że jego cel potrafi mu odpyskować, jeszcze bardziej go nakręca.
Bronagh natomiast jest cichą dziewczyną, która chociaż z pozoru wydaje się być grzeczną dziewczynką, ale wystarczy ją zdenerwować, a pokazuje pazurki i cięty język. Przekonał się o tym Dominic.
Ta para wznieca ogień, rzuca się sobie do gardeł, ale między nimi wyraźnie czuć chemię.
Główni bohaterzy są osobami, które z jednej strony są dojrzałe ze względu na przeszłość, a z drugiej są dużymi dziećmi. W niektórzy momentach potrafią zachować się przyzwoicie, ale przez większość czasu droczą się ze sobą, wyzywają wzajemnie, rzucają w siebie tym co wpadnie pod rękę, a w zasadzie rzuca tylko Bronagh. No właśnie i to jest element, który mnie irytował. O ile przekleństwa mi nie przeszkadzają i obrażanie osób, których się nie lubi, to byłam wściekła, że główna bohaterka nadal tak robiła, gdy już była w związku z Dominiciem. A co on jakieś popychadło? Rzucała w niego butami, nazywałam kutafonem itd. Zresztą ona każdego tak obrażała "dla żartów". Żarty żartami, ale ona stanowczo przesadzała, razem ze swoją siostrą Branną, która chociaż o wiele starsza, zachowywała się jak dziecko. Obie siebie warte i chociaż momentami bawiły mnie, to czasami grubo przesadzały. Wszystko sprowadzane było do płaczu, pięści, latających butów i wyzwisk.
A Dominic również jest strasznym dzieckiem, chociaż on później uspokoił się nieco i nie używał wyzwisk w stronę Bronagh, ale na początku był skończonym, za przeproszeniem, dupkiem, który nie miał za grosz szacunku do innych. W sumie nie polubiłam go na początku,bo chociaż rozśmieszał mnie i był czuły, to grubo przesadzał nazywając dziewczyny "cipkami". Na szczęście później było stanowczo lepiej.
Niemniej jednak pozostałych Braci Slater bardzo polubiłam od początku, każdy jest inny i niesamowicie śmieszny. Jednak najpiękniejsza jest wieź, jaka ich łączy. Potrafią dla siebie poświęcić wszystko i stają za sobą murem, chociaż mogą nie zgadzać się ze zdaniem rodzeństwa. I to jest piękne.
Taka sama więź łączy Bronagh i Brannę, które dla siebie potrafią wskoczyć w ogień i sprać na kwaśne jabłko dwa razy większego od siebie faceta.
L.A. Casey przedstawiła nową, inną historię, która przede wszystkim jest ciekawa i oryginalna. Bracia Slater podbijają serca czytelniczek na całym świecie i słusznie, bo są świetni. Przedstawione wydarzenia są niezwykle interesujące i intrygujące, a tajemnice, które spowijają bohaterów, zachęcają do zagłębiania się w treść.
Świetny jest humor, który towarzyszy czytelnikowi przez całą książkę. Zdecydowanie jest nietuzinkowy i rozkłada na łopatki. Przekomarzanie się bohaterów, ich wewnętrzne zmiany, a przede wszystkim otworzenie się na świat Bronagh, tworzą zachwycającą i rewelacyjną historię.
Język autorki jest po prostu idealny, jeśli przymrużymy oko na te wyzwiska, które czasami są niepotrzebne. Podoba mi się, że postanowiła pokazać główną bohaterkę z pazurem, chociaż też nie do końca, bo miała być ona ogniową kulą, która wznieci pożar, ale zabrakło jej tego zapalnika. Była ostra, ale wewnętrzne demony i słabości nieco ugasiły w niej ten pożar. Podoba mi się również, że L.A. Casey przedstawiła ludzi, który nie owijają w bawełnę i mówią to, co myślą. Takie osoby cenię sobie najbardziej.
Jestem zachwycona również tym, że Bronagh nie została wykreowana na idealną bohaterkę, za którą każdy się ugania. Ona w sumie nie była nawet lubiana za bardzo w szkole, a nawet gnębiono ją. I to jest świetne, bo nie jest wyidealizowana. W sumie żaden bohater nie jest, każdy ma swoje wady.
Styl autorki jest lekki i przyjemny w odbiorze, każdą literkę się spija jak mus owocowy. Książkę pochłonęłam w jeden dzień, tak bardzo jest ciekawa.
To do czego mogę się przyczepić, to poważnie skopana korekta książki, a być może nawet tłumaczenie. Niestety kilka razy zdarzyło się, że informacje były błędne np. raz było, że Bronagh musi nosić usztywniać na nadgarstku sześć tygodni, za chwilę mówiła o dwóch. Częste literówki również się zdarzały, ale one nie są aż tak ważne, w porównaniu z błędami rzeczowymi i skopaną konstrukcją zdań.