Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2016-03-14
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 400
„Człowiek na pewnym etapie rozwoju powinien kontrolować własny wygląd i zachowanie, aby nikt nie podejrzewał go o roznoszenie tej choroby przenoszonej drogą płciową, jaką jest życie.”. str. 224
Kiedy rzucę hasło: czarownica lub wiedźma, to każdy z pewnością pierwsze co pomyśli, to bardzo stara kobieta, z reguły o odrażającym wyglądzie, zielonkawym zabarwieniu skóry, ubrana na czarno, praktykująca magię, latająca na miotle itd. Tak przedstawiana jest w bajkach. W dawnych czasach miano czarownic otrzymywały w większości kobiety (mężczyźni też), które według innych zajmowały się magią, znachorstwem i zielarstwem, obrzędami i zaklęciami, którym przypisano spółkowanie z samym szatanem. Również te, które swoim wyglądem odstawały od większości, miały długie rude włosy, były ciemnoskóre, bądź miały rzadko spotykany kolor oczu. Były to przede wszystkim kobiety bardzo mądre, które miały dużą wiedzę w szczególności dotyczącą natury, zwierząt czy uzdrawiania. Wystarczył jeden zły ruch bądź gest by zostały skazane na stos.
„Czarownicy – pisał Trithemius – to wstrętni ludzie. A zwłaszcza kobiety pośród nich. Wyrządzają one rodzajowi ludzkiemu nieobliczalne szkody, uciekające się do pomocy złych duchów i czarodziejskich napojów. Najczęściej przyprawiają ludzi o opętanie, rzucając ich na pastwę demonów, które ich dręczą wśród nieopisanych katuszy. (…) Przez złośliwość tych kobiet umierają ludzie i bydło, a nikt nie pomyśli o tym, że dzieje się to przez te wiedźmy.”. str. 43
Sonia, główna bohaterka powieści Anny Litwinek pracuje w redakcji „Życie Miasta”. W momencie, kiedy ją poznajemy, kończy 30 lat. Zaczynają się z nią dziać dziwne do opisania rzeczy. W nocy dręczą ją bardzo realne sny z mrocznymi historiami, w których nie rzadko dzieje jej się krzywda lub jest obserwatorem cierpienia innych osób. Jej ciotka, twierdzi, że to samo spotkało jej matkę, kiedy ta skończyła 30 lat, a siedem dni później zniknęła i ślad po niej zaginął. Czy to samo spotka Sonię?
„Rude kobiety są inne. To wiadomo już od setek lat. Te prawdziwie rude, bo teraz trudno poznać. A natura przecież wiedziała, co tworzy, i tylko człowiek zawsze próbuje kłamać. Zakłada maski i używając sprawdzonych schematów, wypacza kierunki ewolucji. Ale może oszukiwanie natury to właśnie ewolucja”. Str. 27
Iwo Petrarka, doktor archeologii i kierownik badań wykopaliskowych prowadzonych w obrębie nieistniejących już murów średniowiecznego miasta. Jego ekipa odnalazła zachowane w dobrym stanie wampirze pochówki z XVI wieku. Ten temat bardzo intryguje Sonię, która z pewnością nie odpuści i będzie dociekać prawdy, ponieważ chce napisać ciekawy artykuł. Tym bardziej że Iwo nie chce udzielić na ten temat żadnych informacji. Znajdą się również inni, którzy będą chcieli za wszelką cenę przeszkodzić Soni.
„Homo est animal rationale. Łac. Człowiek jest istotą rozumną.”. str. 204
Ta historia jest tak interesująca, że książka czyta się sama i nie wiadomo, kiedy docieramy do końca. Uwielbiam takie powieści! Wątek fabularny jest nader interesujący i nieszablonowy, co też się chwali. Książka pochłonęła moją uwagę od samego początku, a wiele nieoczekiwanych zwrotów akcji i nurtujących pytań towarzyszyło mi do końca lektury.
Bohaterowie są dobrze wykreowani i tutaj autorka również ominęła schematy, ponieważ czytając książkę nie dostrzeżemy podobieństwa do postaci z innych powieści. Wyczuwalny jest charakterek Soni, która ma równie ognisty temperament, jak kolor jej włosów (płomienny rudy) jej cięty język i dobre poczucie humoru nie nudzą czytelnika. Jest, jak na dziennikarkę przystało dociekliwa i pewna siebie. Natomiast dialogi między bohaterami są dobrze skonstruowane i adekwatne do sytuacji.
Zakończenie książki. Szczerze mówiąc jest mi mało i sądząc po ostatnich zdaniach autorka zapewne pociągnie historię Soni w innym tomie, przynajmniej mam taką nadzieję. Jeżeli ukaże się kontynuacja, to z pewnością po nią sięgnę.
Książka stanowi połączenie romansu z literaturą współczesną, ale smaczku dodaje również wątek fantastyczny i sensacyjny. Taka kombinacja bardzo dobrze się sprawdziła i wielkie brawa należą się za to Annie Litwinek. Wszystko jest idealnie wyważone, a romans nie wychodzi na pierwszy plan. W książce znajdziecie mnóstwo tajemnic, obrzędy, magię i zaklęcia oraz amulety strzegące bezpieczeństwa bohaterów. To powieść o dziewczynie, która z dnia na dzień dowiaduje się, że nie jest zwyczajną trzydziestolatką, a czarownicą. O jej determinacji w dążeniu do prawdy i odkryciu własnego „ja”, o niepoddawaniu się i stawianiu na swoim. To prawda, dużo się dzieje, ale wyszło to na plus. Nie sądziłam, że autorka umieścić, aż tyle magii i różnego rodzaju „zaklęć”. Na początku raczej stawiałam na to, że będzie to zwykła obyczajówka, a tytułowa czarownica będzie tylko figurą retoryczną. Tutaj czarownica jest „prawdziwą” czarownicą, której towarzyszą obrzędy. Niemniej podobało mi się, ale wiem, że fabuła może zostać różnie odebrana przez innych.
„W nowym porządku człowiek nie jest już trybikiem w machinie natury, tylko jej mistrzem i zwierzchnikiem.”. str. 303
Mimo że w książce ukazana jest sama fikcja, to autorka swoją powieścią z pewnością daje do myślenia. Palenie na stosie za to, że się posiadało rude włosy? Cuchnie mi to nietolerancją mniejszości, rasizmem. Dalej przedstawia, jakie podejście kiedyś i dziś mają księża do „czarownic”, to musicie przeczytać sami, za dużo by opowiadać, a tym samy zdradzać z fabuły.
Urzekająca okładka, interesująca treść, barwni bohaterowie, lekki styl autorki oraz bogate słownictwo wszystko to powoduje, że książka jest bardzo dobrze dopracowana. Nigdy nie pomyślałabym, że Litwinek jest debiutującą pisarką, a tak właśnie jest. Z takim startem wróżę – ja czarownica – że autorkę czeka pomyślna przyszłość powieściopisarska. Mam nadzieję, że nie spocznie na laurach i jeszcze nam – czytelnikom pokaże, na co ją stać. Dowiodła, że ma bardzo bujną wyobraźnię, ale również wykazała się wiedzą na temat czarownic i różnego rodzaju wierzeń.
Podsumowując: lekturę czyta się wyjątkowo przyjemnie. Czarownica to idealna pozycja na nadchodzące letnie wieczory, gdzie możecie usiąść na tarasie i w towarzystwie natury czytać przygody Soni i jej towarzyszy, którzy notabene są w dużym stopniu z naturą związani. Książkę polecam kobietom, które lubią w powieściach poczytać o magii i obrzędach. Jest to zdecydowanie udany debiut, o którym długo będę pamiętać. Polecam.
Zaskoczyła mnie lektura tej książki, spodziewałam się książki z zupełnie innego gatunku. Tak się kończy czytanie blurbów, które przedstawiają wydarzenia z zupełnie innej perspektywy. Biorąc do ręki ten tytuł spodziewałam się literatury kobiecej, zagadek przeszłości związanych z rodziną, odkrywania sekretów. Co dostałam? Bardzo skracając - fantastykę. A zagłębiając się bardziej trochę urban fantasy, trochę słowiańskiego pogaństwa, odrobinę związków z przyrodą i jej przedstawicielami, czyli to, co bardzo lubię i co czytam z dużą przyjemnością.
Bohaterka powieści Anny Litwinek to współczesna kobieta, samowystarczalna, pewna siebie, potrafiąca zawalczyć o sprawy, które ją interesują. Niektóre informacje, które otrzymuje zaczynają zmieniać jej podejście, początkowe niedowierzanie i nieufność przeistaczają się, przechodząc przez różne stadia, kończą na uznaniu swojego dziedzictwa i walce o własne prawa. Sonia kojarzy mi się z bohaterką Anety Jadowskiej, Dorą. Pyskata, potrafiąca zawalczyć o swoje, a osoby, które są jej bliskie broni za wszelką cenę. Językowo książka przypomina mi styl Katarzyny Bereniki Miszczuk, lekka, ale z pazurem, czyta się ją błyskawicznie. Te porównania nie są absolutnie zarzutami w stosunku do tego tytułu, broni się on znakomicie, szczególnie jak na debiut pisarski. Ma wciągającą fabułę i dających się lubić bohaterów, przyjemny język, dla osób które lubią powyższe pisarki może być to wyznacznik, czy sięgnąć po tę lekturę.
W ostatnim czasie motywy pogańskich wierzeń, bóstw przyrody, pochylania się nad darami Ziemi staje się coraz popularniejszy w polskich książkach. Motyw czarownictwa, który przywołała pisarka jest ciekawy, bo z jednej strony bardzo zbliżony do oryginału, a z drugiej czerpiący z zupełnie innych tradycji.
"Czarownica" to książka lekka i przyjemna, choć zawiera w sobie elementy tajemnicy i niewiadomej. Razem z bohaterką poznajemy jej dziedzictwo, możemy podejrzewać czy uda jej się całkowicie przekroczyć granicę i poznać świat bliższy natury. Będzie ciekawie, wciągająco, choć również niebezpiecznie. Dziać się będzie dużo, pisarka dopiero odkrywa karty przed czytelnikiem. Osobom, które lubią fantastykę, dawne wierzenia słowiańskie, wyścig z czasem, tajemnice, ciekawą bohaterkę, ta lektura przyniesie sporo przyjemności.
W cywilizowanym świecie nie ma miejsca dla głosu matki natury. Ograniczamy nasz związek z przyrodą poprzez blokady wynikające z innych życiowych priorytetów: z pogoni za karierą, z obawy przed opinią społeczną, z symbiozy ze wszechogarniającą nas elektroniką.
Negujemy pomoc natury w wyzwoleniu się ze stresu poprzez choćby przebywanie na łonie natury, której przecież jesteśmy częścią.
Tropem pierwotnych, przedchrześcijańskich wierzeń opartych na ścisłym związku człowieka z przyrodą prowadzi czytelnika Anna Litwinek w swojej powieści „Czarownica”.
Jest to lekka, acz intrygująca lektura. Choć zauważyłam w niej brak konsekwencji jeśli chodzi o kreowanie charakterów postaci oraz nieprawdopodobne zdarzenia, nawet jak na magię (zatrzymanie oddychania na dobę), to książkę czytało mi się swobodnie i z zaciekawieniem.
„Bo tam coś jest, wiem o tym. Ukryte w świecie, na krańcach jego postrzegania.”
Mogłaby być naprawdę dobrą powieścią, podobną trochę do serii "Kwiat paproci". Tia, w teorii. W praktyce okazało, że wątki zostały poprowadzone tak, by wprowadzić instynktowną niechęć czytelnika do Kościoła. Nie podoba mi się to. Możnaby to zrobić bez budzenia nienawiści.
Jeszcze kilka miesięcy temu było to moim marzeniem, teraz stało się rzeczywistością. Mowa o przedpremierowych recenzjach! Już po raz drugi mam tę przyjemność aby podzielić się z Wami przemyśleniami na temat książki na kilka dni przed premierą! Zapraszam serdecznie.
Jak wiecie staram się sięgać po wszystkie gatunki literatury ponieważ różnorodność jest wskazana! Teraz trafiło na intrygującą i inspirującą Czarownicę. Czyli coś innego, intrygującego i niesamowicie ciekawego.
Sonia Hunamska jest rudowłosą, temperamentną, przebojową dziennikarką. Pracuje w lokalnej gazecie "Życie miasta". Poznajemy ją w momencie, kiedy prowadzi śledztwo w sprawie tajemniczych pochówków w kościele. Z czasem zagłębia się coraz bardziej w sprawę i dostrzega nawarstwiające się problemy. Okazuje się bowiem, że jest tutaj więcej znaków zapytania, niewiadomych niż sądziła, lecz uzbrojona w siłę i wiarę we własne możliwości nie zamierza odpuszczać. Prócz zajmującego stanowiska jaki piastuje w redakcji, licznych perypetii jakich doświadcza w pracy w jej życiu szykują się ogromne zmiany.
W spokojne życie bohaterki włamują się nieprawdopodobne zdarzenia. Dziwne, niezrozumiałe sny, niepokojące i bardzo częste omdlenia, złe samopoczucie. Sonia dowiaduje się, że została obdarzona, tak samo jak jej matka i babka, wyjątkowym darem. Podczas lektury Czytelnik pozna sposób w jaki będzie owy prezent wykorzystany. Czy przysporzy Hunamskiej więcej problemów? A może przyczyni się do poznania prawdy o zaginionej przed laty Mili?
Opiekę nad Sonią od najmłodszych lat sprawuje charyzmatyczna, serdeczna Hala. Ciotka robi co może aby siostrzenicy żyło się lepiej. Więź, która łączy kobiety, jest imponująca. Staje się ona przewodniczką Hunamskiej po nowym świecie.
"Czarownica" Anny Litwinek to bardzo dobry początek drogi, jaką pisarka w tym momencie rozpoczyna. Stworzona przez nią Sonia jest taką prawdziwą postacią a tym, co się do tego przyczynia w największej mierze jest spontaniczność oraz to, że idzie przez życie przebojem i jest ... zadziorna. Kobieta posiada niesamowitą pewność siebie, co niewątpliwie pomaga w pracy dziennikarskiej. W powieści odpowiadał mi wątek magii. Żałuję, że jest on niemożliwy do osiągnięcia przez zwykłego śmiertelnika bo ułatwił by życie, chociaż z drugiej strony jest przerażający pod względem... czytania w myślach.
Na początku, gdy przebrnęłam przez parę stron, stwierdziłam, że nic z tego nie będzie, że ta książka nie jest dla mnie. Jednak stwierdziłam, iż doczytać muszę bo coś mnie w niej inspiruje i intryguje. Dobrze zrobiłam, że się nie poddałam, ponieważ dalej było coraz lepiej, fabuła trzyma w napięciu, akcja nie zwalnia a Czytelnik bawi się na prawdę dobrze. Kobiety zapewne wzdychać będą do ciepłego archeologa, bądź szaleńczo przystojnego Scota. Muszę powiedzieć, że mnie odpowiadał Tytus ale później zmieniłam zdanie o 180 stopni. Zaprzyjaźniłam się z Sonią i mam nadzieję, że szybko na rynku wydawniczym ukaże się kontynuacja, po którą bez wątpienia sięgnę.
Ta książka posiada to magiczne coś. Będzie wspaniałym motorem do działania dla płci pięknej dzięki silnej bohaterce, która nie obawia się marzeń i ich realizacji. Pani Aniu bardzo dziękuję za przesłanie egzemplarza recenzenckiego. Sprawił mi on wiele radości. Gratuluję tak dobrego debiutu, który pozostanie w mojej pamięci przez długi, długi czas.
Sonia Hunamska, rudowłosa dziennikarka ledwie kilka miesięcy wcześniej odkryła, że posiada dziedziczne magiczne moce słonecznej czarownicy. Jako Saule...
Od dzieciństwa marzyli o podniebnych przygodach, o tym, by siąść za sterami samolotu, wzbić się w powietrze i królować w przestworzach. Poznaj...