Czarny klucz


Tom 3 cyklu Klejnot
Ocena: 4.71 (7 głosów)

Od niepamiętnych czasów mieszkańcy zewnętrznych Kręgów samotnego miasta służyli rządzącym w Klejnocie arystokratom. Ale oto nadchodzi czas pomsty i wyrównania rachunków. Sprzysiężenie Czarnego Klucza przygotowuje się do przejęcia władzy. Violet znajduje się w samym środku rebelii, ale konflikt z arystokracją ma dla niej również wymiar osobisty. Jej młodsza siostra, Hazel, została porwana przez Diuszesę Jeziora. Teraz Violet, która tak wiele ryzykowała, by umknąć z Klejnotu, będzie musiała użyć całej swej mocy, by tam powrócić i ocalić nie tylko swoją siostrę, ale również całe Samotne Miasto.

Informacje dodatkowe o Czarny klucz:

Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2016-11-02
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN: 978-83- 7686-499- 0
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: The Black Key
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Iwona Wasilewska

więcej

Kup książkę Czarny klucz

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Czarny klucz - opinie o książce

Avatar użytkownika - ZaczytanaMajka
ZaczytanaMajka
Przeczytane:2017-03-24, Ocena: 6, Przeczytałem, 2017/majkabloguje.blogspot.com, Mam,
Skomentuj na: http://majkabloguje.blogspot.com/2017/01/jestem-violet-lasting-jestem-paladynka.html Jestem zadowolona tym jak zakończyła się ta seria. Ostatni tom Klejnotu to spójna i przemyślana historia, która jak na gatunek wyróżnia się na tle innych książek z tego nurtu. Bawiłam się świetnie podczas walki głównej bohaterki o lepsze jutro. Jako czytelnik dostałam odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania. A jak wiadomo ostatnie tomy serii potrafią bardzo rozczarować czytelnika. Na wstępie pragnę zaznaczyć, możliwe, że w recenzji ,,Czarnego klucza" mogą pojawić się spojlery, które opowiadają o wydarzeniach z dwóch poprzednich części całego cyklu: Klejnot | Biała róża Historia rozpoczyna się w podobnym czasie, w którym zakończył się drugi tom. Violet wie, że jej siostra została porwana przez jej wcześniejszą panią i chce uratować siostrę z rąk Domu Jeziora. Razem ze swoją przyjaciółką Rachel uczą nowe surogatki, jak mają używać swoich mocy. Surogatki to ktoś więcej niż tylko dziewczęta rodzące dzieci arystokracji. To dziewczyny, które są strażniczkami wyspy, posiadającymi niezwykłe moce, łączące się z Matką Ziemią. Pierwszą myślą jaka przyszła mi na myśl, gdy w końcu dowiedziałam się o co w tym wszystkim chodzi to były Czarodziejki W.I.T.C.H. Autor: Amy Ewing Tytuł: Czarny klucz Cykl: Klejnot #3 Wydawnictwo: Jaguar Strony: 320 Muszę przyznać, że autorka i w ,,Czarnym kluczu" wyciągnęła asy z rękawa, ponieważ fabuła książki jest bardzo tajemnicza, a emocje towarzyszące czytelnikowi od samego początku są bardzo silne. Niestety nie mogę zdradzić z czym tak naprawdę będzie zmagać się Violet, ponieważ to jest w tym wszystkim najlepsze, ale mogę powiedzieć tylko tyle, że nie można się przy tym nudzić. W książce na całe szczęście pojawiły się nowe wątki obok tych, które już znamy. Wątek miłosny przy którym prawie zawsze dostaje skurczu żołądka, bo boję się o jego przebieg, tym razem bardzo mnie zaskoczył i nie wydał mi się bardzo przesadzony. Oczywiście wiadomo, że skoro to ostatni tom, to musi on w końcu zakończyć się zapowiadaną rebelią, skoro przygotowania do niego trwały od bardzo dawna. Wiele można zarzucić autorce, że podążyła schematem wyższych i niższych warstw społecznych. Że zawsze w tego typu książkach chodzi o lepsze jutro, że wydarzy się rebelia. Nieposkromione młodzieńcze serca, które zakochują się w sobie w beznadziejnych sytuacjach. Ale czy to nie takie wątki są dla nas dobrym sposobem by odpocząć podczas czytania. Na szczęście ja nie odbieram tych wszystkich rzeczy, które wymieniłam jako minus, ponieważ uwielbiam czytać właśnie takie historie. Zatęskniłam dzięki temu za innymi powieściami, których premiery kolejnych tomów dopiero przed nami. ,,Czarny klucz" to dobre zakończenie całej serii. Oprócz wyjaśnienia i przedstawienia bardzo realistycznego świata, autorka pokazała jak ludzkie zachowania i charaktery potrafią się zmienić. Jest to książka fantasty, która zadowala czytelnika dzięki swoim oryginalnym wątkom. Niewolnictwo, surogatki czy podział na klasy społeczne to same plusy. Cykl Klejnotu jest jak najbardziej godną serią jaką trzeba poznać. Polecam wszystkim fanom Kiery Cass, ponieważ mimo różnic to można też znaleźć między oba cyklami wiele podobieństw. Ja z pewnością jeszcze nie raz wrócę do tych powieści.
Link do opinii

Jak często chcemy zrobić coś naprawdę ważnego, lecz wystarczy jedna drobna zmiana i wszystko idzie witać się z innymi obowiązkami w kącie „odkładania danych spraw na bok”? Przypuszczam, że wiele razy. I panna Lasting, w tej kwestii niczym się od nas nie różni.

Violet wraz z innymi odbitymi niewolnicami arystokratek z rozwagą opracowuje plan mogący zlikwidować raz na zawsze rządy zepsutych bogaczy zamieszkujących Klejnot. Prawie wszystko zostaje już zapięte na ostatni guzik, kiedy do dziewczyny docierają informacje o porwanej siostrze, której miejsce przetrzymywania w domu Diuszeszy Jeziora (a tym samym jej stan fizyczny i psychiczny) nie są nikomu znane. Nie zważając na protesty towarzyszy, postanawia opuścić Białą Różę i pod przebraniem dwórki zamierza odnaleźć swoją siostrę i odbić ją z rąk niezrównoważonej kobiety. Niestety to nie jest takie łatwe, jak przewidywała. Przez cały czas musi się mieć na baczności, by poznani wcześniej ludzie nie odkryli prawdy o jej fałszywej tożsamości. Wystarczy tylko chwila nieuwagi, a może zniszczyć wszystko, w czym pokładano nadzieje.

W międzyczasie trwają przygotowania do kolejnej Aukcji, która ma być jeszcze bardziej wyjątkowa od poprzednich. Zamężne kobiety z Klejnotu oraz Banku wręcz nie mogą się doczekać odkrycia tego arcyważnego wydarzenia, spekulując nad mgłą tajemnicy, jaką jest ono spowite. Jedyne co jest w stanie oderwać ich od tych spekulacji to nasilające się ataki Czarnego klucza, którego występki zbierają potworne żniwo. A ludzie zamieszkujący wyższe sfery jeszcze nie wiedzą, że to dopiero przedsmak prawdziwej zabawy, jaką mogą zagwarantować poniżani przez lata mieszkańcy biedniejszych okręgów.

Czy wszystko pójdzie zgodnie z planem? Czy Czarny klucz utrze nosa arystokracji i raz na zawsze ukróci ich samowolkę? A może Violet zepsuje wszystko, przez co szanse na wolność odejdą w zapomnienie?

Czasami wystarczy jeden zły ruch, aby poukładane klocki z domina zdołały się posypać.

 

Przedłużałam ten moment najbardziej, jak tylko mogłam. Spoglądałam chciwym wzrokiem na [Czarny klucz], ale nim moja ręka zdołała ściągnąć tę książkę z półki, zawsze zdołałam ją poprowadzić w innym kierunku, sięgając po coś innego. Jednakże ta zabawa nie mogła trwać już dłużej. Zakończyłam ją bez chwili wahania. Tylko czy postąpiłam słusznie? Dobrze było przerwać tę głupotę i przeżyć ten ostatni raz przygodę w Samotnym Mieście? A może chciałam w trakcie czytania wyrzucić tę powieść przez okno, próbując o niej zapomnieć?

 

Dość często przy ostatnich tomach serii nastawiam się na wbijającą w fotel niesamowitą akcję, której zakończenie ma mnie wręcz zatkać z wrażenia. Niekiedy wychodzi mi to na plus, ale czasami wyobrażam sobie zbyt wiele, przez co spotykam się z rozczarowaniem i niesmakiem. Zamiast próby złapania oddechu po ekscytującej czytelniczej przejażdżce mam to odczucie, lecz jest ono ściśle powiązane z moim gniewem. Dlatego też do lektury [Czarnego klucza] zasiadłam z metaforyczną czystą kartą. I jestem z tego powodu szczęśliwa, bo dzięki temu drobnemu zabiegowi odczuwałam wszystko ze zdwojoną siłą. A działo się w tej książce sporo, oj sporo...

Bardzo żałowałam, że Biała Róża poszła nieco w odstawkę. Było to spowodowane gwałtowną zmianą planów Violet, która nie mogła znieść myśli, że jej młodsza siostra jest przetrzymywana przez Diuszeszę Jeziora, co miało być karą za występek głównej bohaterki. Tym samym, z żalem, opuściłam oazę Sil i ponownie powróciłam do, z pozoru, najpiękniejszego kręgu, czyli Klejnotu. Znacznie obawiałam się powtórki z rozrywki, bo przecież domostwo byłej właścicielki dziewczyny zdawałoby się nie mieć już przede mną żadnych tajemnic, kiedy prawda była znacznie inna. Wraz z nową rolą Violet poznawała kolejne zakamarki miejsca kojarzącego jej się z upokorzeniem, ale również miała większą możliwość przebicia się wśród ludzi pracujących dla arystokracji. Podobała mi się ta idea, bo doskonale łączyła się z innymi planami związanymi z tym kręgiem, ale i tak cały czas obawiałam się o jej życie. Przecież w każdym momencie ktoś mógł ją rozpoznać! Wręcz obgryzałam paznokcie (obrzydliwy nałóg – nie polecam), kiedy to na własne życzenie wpychała się w gniazdo szerszeni, próbując skontaktować się z ukrytą w głębi pałacu siostrą, czy też nawiązując nowe sojusze. W kulminacyjnym momencie już niczego nie przeżuwałam, bo szeroko otwarte usta by mi na to nie pozwoliły. Przez cały czas czuło się ten pęd, ale pod sam koniec to już człowiek naprawdę dostawał zadyszki, a jego oczy wychodziły z orbit. Tylko do teraz nie wiem, jak mam ocenić ostatnie dwadzieścia stron książki. Z jednej strony odpowiadała mi taka wersja i przyswajałam ją, kiedy z drugiej czegoś tam brakowało. Może było to spowodowane ostudzeniem emocji i wyprowadzenie mnie z rozżarzonych węgli na zwyczajną drogę? Może kiedyś znajdę odpowiedzi na te pytania, ale tymczasowo zostawiam przy nich puste pole.

 

„Zawsze myślałam, że czynienie dobra to prosta sprawa. A jeśli nawet nie samo czynienie to określenie, co jest dobre, a co złe. Ale teraz chcę odrzucić wszystko nad czym pracowałam, żeby uczynić coś nieprzemyślanego i groźnego. Nawet nie wyglądam już jak ja.”

 

Nareszcie doczekałam się tego momentu, kiedy to wyidealizowana Violet popełnia błędy niosące ze sobą poważne konsekwencje! Może w tej chwili jestem wredna, ale miło było mi zobaczyć ją z całkiem innej strony, tej bardziej ludzkiej. To było moim marzeniem, dlatego też śmiało wykrzyczę: marzenia się spełniają! Przez pewien czas mogłam ją śmiało porównać do Tris z trylogii {Niezgodna} ze względu na podobieństwo charakterów. Obydwie panie wierzyły jedynie w swoje umiejętności i za nic w świecie nie umiały przyjąć do wiadomości, że ktoś może im pomóc, co ani odrobinę nie zaszkodzi w wypełnianiu misji. Na całe szczęście panna Lasting poszła po rozum do głowy i czym prędzej zrozumiała swój błąd, za który pragnęła odpokutować. Podobała mi się w niej ta postawa, dzięki czemu, już definitywnie mogę powiedzieć jedno – naprawdę ją polubiłam. Niestety ta sympatia nie jest w stanie wymazać niewybaczalnego błędu dziewczyny, który niósł ze sobą katastrofalne skutki. Aż mam łzy w oczach, gdy tylko o nim myślę. I pomyśleć, że zazwyczaj pozuję na twardą i niewzruszoną na cierpienia dziewuchę!

Amy Ewing nie zaniedbała również pozostałych bohaterów, dzięki czemu miałam styczność z ludźmi, których pokochałam lub znienawidziłam całym sercem. Może zmniejszono mi kontakt z Ashem, Sil czy też Raven, ale za to zyskałam dostęp do Garneta, który od pierwszego tomu przeszedł chyba największą przemianę pośród postaci. Z pijącego do oporu imprezowicza, przeistoczył się w godnego naśladowania młodego mężczyznę. Podobało mi się jego nastawienie do żony, której nie kochał, lecz akceptował jej dziwactwa i szanował. Niestety i tak było mi przykro, że musi tkwić w tym małżeństwie, kiedy tak naprawdę darzył uczuciem inną dziewczynę.

Dobrze, zwrócę się teraz ku innym postaciom. Oczywistym jest to, że przyszło mi poznać nowe twarze i ocenić, czy aby na pewno są warte uwagi. Może kilka dodatkowych osób nie wnosiło niczego sensownego do fabuły, ale pozostali mieli dla niej ogromne znaczenie i utrata wielu z nich bolała mnie równie mocno, jak i tych znanych z wcześniejszych części. Nigdy nie znosiłam tak okrutnych rozstań, chociaż powinnam już być przyzwyczajona do tego, że autorzy zawsze odbierają czytelnikom bohaterów, których ci pokochają. Przecież nigdzie nie może być wyjątków od tej przykrej reguły...

 

„Nie zawsze to, co wybieramy, daje efekty, których byśmy chcieli albo których byśmy się spodziewali.”

 

Może styl pisania Amy Ewing od momentu napisania [Białej Róży] poprawił się tylko odrobinę, lecz już wtedy wszedł on na wyższy poziom. Dzięki temu tej książki się nie czyta – przez nią się wręcz płynie! Największe zmiany można zauważyć przy kreacji bohaterów, którzy – w końcu – zyskali człowieczeństwo i nie przypominają mi doskonałych maszyn. Przyznam szczerze, że tak naprawdę obawiałam się o opisy scen walki (bo tego nie może zabraknąć w tomach kończących serie), ale z tym również sobie poradziła. Może nie były one idealne, ale autorka nie przyczyniła się do słownej katastrofy, dzięki czemu wszystko wyglądało naturalnie. Odwzorowała bitwę najlepiej jak potrafiła, za co ma ode mnie wielkiego plusa. Ale i tak nie podaruję jej zabawy w Ponurego Żniwiarza!

Niekiedy jesteśmy w stanie rzucić wszystko i czym prędzej pobiec z pomocą najbliższej nam osobie. Nasz altruizm przysłania inne, zazwyczaj poważniejsze sprawy, byle tylko być pod wpływem jego działania. Tym samym zaniedbujemy siebie, narażając się na przykre konsekwencje. Tak było w przypadku Violet, która w [Czarnym kluczu] porzuciła swoje towarzyszki i popędziła ratować siostrę. Można jej wybaczyć troskę o rodzinę, ale tym występkiem mogła popsuć coś, nad czym pracowała z innymi uciekinierkami z Klejnotu od dłuższego czasu. Czasami lepiej po prostu dać ochłonąć emocjom i na spokojnie zaplanować kolejne ruchy, by później niczego nie żałować.

 

Podsumowując:

Naprawdę ciężko mi zaakceptować fakt, że [Czarny klucz] jest zakończeniem przygód zbuntowanej Violet i jej świty. Chociaż pierwszy tom nie zapowiadał tego, ale naprawdę przywiązałam się do wykreowanego przez autorkę świata oraz pokochałam jej wyobraźnię i bohaterów przeniesionych z niej na papier. Tym bardziej nie umiem się pożegnać z tą serią, gdyż ten tom wniósł jeszcze więcej intryg oraz zawiłych spraw mających zaskakujące rozwiązania. Jeżeli więc zakończyłeś czytanie tej serii na pierwszej części lub w ogóle nie znasz panny Lasting to musicie to koniecznie zmienić. Warto!

Link do opinii
Avatar użytkownika - justyna929
justyna929
Przeczytane:2017-01-19, Ocena: 4, Przeczytałem, 52 książki 2017, Mam,
Czarny klucz to idealne zakończenie serii, jest nie tylko spójne i przemyślane, ale również pełne napięcia i emocji. Seria zawiera w sobie wszystkie cechy charakterystyczne dla gatunku młodzieżowego fantasy, jednak oryginalności dodają jej postacie surogatek, które są wykorzystywane przez wyżej usytuowane kręgi. Książka ta spodoba się przede wszystkim młodzieży, ale jakby na to nie patrzeć ja do młodzieży nie należę, a odnalazłam się w tej dziedzinie znakomicie, znalazłam drugie dno książki i mogłam ją przeanalizować na swój sposób. Myślę, że takie książki są potrzebna, ponieważ w prosty dla młodego człowieka sposób pokazują ważne wartości. http://ksiazkomiloscimoja.blogspot.com/2017/01/wszyscy-jestesmy-rowni-czarny-klucz.html
Link do opinii
Avatar użytkownika - 22200116Zp
22200116Zp
Przeczytane:2017-10-18, Ocena: 5, Przeczytałam, 2017, liceum,

Świetne zakończenie serii.

Myślałam, że akcja będzie się wlekła niemiłosiernie, ale na szczęście się zawiodłam. Seria "Klejnot" ma w sobie to coś, co sprawia, że nie można się od niej oderwać.

Polecam

Link do opinii
Avatar użytkownika - natalia2412
natalia2412
Przeczytane:2017-03-16, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2017,
Avatar użytkownika - salemeczka
salemeczka
Przeczytane:2017-01-01, Ocena: 5, Przeczytałam, 2017,
Inne książki autora
Klejnot
Amy Ewing0
Okładka ksiązki - Klejnot

Otoczone dzikim oceanem Samotne Miasto podzielone jest na pięć położonych koncentrycznie dzielnic. Najbiedniejszy, zewnętrzny krąg to Bagno. Centralny...

Dom Kamienia. Garnet
Amy Ewing0
Okładka ksiązki - Dom Kamienia. Garnet

Dwie nowele uzupełniające historie bohaterów „Klejnotu”. W „Klejnocie”, poznaliśmy historię Violet jako surogatki Diuszesy...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy