Ruckus
Rosie
Podobno życie to piękne kłamstwo, a śmierć jest bolesną prawdą. Zgadzam się z tym.
Nikt nigdy nie sprawił, że poczułam się tak żywa, poza facetem, który nieustannie przypomina, że mój zegar tyka.
On jest moim błyszczącym, zakazanym owocem.
Uderzającym błędem, przeciwieństwem mojej dosadności, bezwstydności i szczerości.
Jest również byłym chłopakiem mojej siostry.
Ale zanim mnie osądzicie, powinniście wiedzieć jedno:
Ja pierwsza go zobaczyłam. Pierwsza zapragnęłam. Pierwsza pokochałam.
Jedenaście lat później wkroczył do mojego życia i zażądał drugiej szansy.
Dean Cole chce być moim jeźdźcem miedzianym. Mój rycerz w lśniącej zbroi w końcu się zjawił. Oby nie za późno.
Dean
Podobno najjaśniejsze gwiazdy gasną najszybciej. Zgadzam się z tym.
Ona sprawia, że moje myśli płoną.
Jest wyszczekana, złośliwa i ma wielkie serce.
W świecie, w którym wszystko jest nijakie, ona świeci niczym Syriusz.
Jedenaście lat temu los nas rozdzielił.
Ale niech tylko spróbuje zrobić to ponownie.
Dobranie się do niej nie będzie łatwe, nie bez powodu jednak nazywają mnie Szatanem.
Rosie LeBlanc jeszcze zobaczy, jaki jestem waleczny.
A zdobycie jej będzie moim najsłodszym zwycięstwem.
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 2018-06-20
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 304
Nie tak dawno temu z niewielkim przekonaniem sięgnęłam po “Intrygę”. Nie wiem, ile stron zajęło mi zakochanie się w tej brudnej, okropnej historii - pięć? dziesięć? Książki L.J. Shen nie są kolorowymi romansami o tym, jak źli chłopcy stają się cudownymi mężczyznami, ani o tym, że miłość wygrywa wszystko i jest w stanie pokonać każdą przeszkodę. Są o tym, że nawet najpodlejsza osoba ma szansę na wybaczenie i na uczucie. O tym, że miłość nie pokonuje przeszkód, ale uczy je omijać. Są o tym, że nawet najwięksi brutale mają słabe punkty.
“Chaos” dodaje do tego śmierć.
Rosie LeBlanc, inaczej Mała LeBlanc lub Młoda LeBlanc.
Dean “Szatan” Cole.
Rosie, siostra Millie, którą poznajemy w pierwszej części, choruje na mukowiscydozę.
Paskudztwo odejmuje jej 40 lat życia i wykańcza ją każdego dnia. Dziewczyna nienawidzi
tego, że jej choroba ją definiuje i już w poprzedniej części wynosi się do Nowego Jorku,
miasta, w którym może zyskać upragnioną niezależność i w którym nikt nie traktuje jej jakby
już była martwa. Pech chciał, że w Nowym Jorku mieszka też najlepszy przyjaciel Brutala,
czyli Dean. Ten sam Dean, który wydaje się, że z zdobycia Rosie uczynił swój życiowy cel.
Po “Intrydze” nie było opcji, żebym nie sięgnęła po “Chaos”. To, czego się nie
spodziewałam to, że te dwie książki są tak różne i tak od siebie odmienne. Brutal i Emilia
dostają swoje szczęśliwe zakończenie, a Rosie nadal jest chora. Od tego właściwie zaczyna
się książka. Właściwie, bo tak naprawdę zaczyna się od zdarzeń sprzed jedenastu lat.
Jak już wspomniałam ta książka opowiada zupełnie inną historię niż poprzednia, ale
brutalność i brzydkość opisywanego świata jest identyczna. Przede wszystkim, jeśli
bierzecie pod uwagę czytanie tej serii to weźcie pod uwagę to, że “Święci grzesznicy” to
gatunek dark romance, a nie słodki erotyk lub romansidło. Książka nie przypadnie do gustu
każdemu, a nawet skłonna jestem stwierdzić, że spodoba się niewielu. Ja jestem
zachwycona. Czym?
Przede wszystkim historią - niebanalna, inna niż wszystkie, złożona, trudna, bolesna, a
jednocześnie tak prawdziwa i tak życiowa. Choroba Rosie kładzie się cieniem na całej
historii, ale to tylko sprawia, że historia jest pełniejsza. Autorka ma taki styl, że nie ważne o
czym pisze, potrafi wciągnąć na całego. W dodatku tak naprawdę nie obiecuje nam dobrego
zakończenia, z motylkami, fru fru i innymi cudownościami, bo i ta historia nie może mieć
szczęśliwego zakończenia. “Chaos” jest o tym, co możemy zrobić, aby być szczęśliwym
chociaż przez chwilę, zanim pochłonie nas ciemność.
Jeśli chodzi o bohaterów to nie ma tu co dużo pisać, bo wszystkich poznaliście w
poprzednim tomie - jak już czytaliście wyżej główną rolę grają tu Rosie i Dean i jeśli
polubiliście ich w pierwszym tomie to ten tylko wzmocni to uczucie, jeśli nie to… cóż, nie jest to książka dla was. Dużo więcej jest tu wątków rodzinnych, mniej intryg, a więcej walki o
samego siebie i o to, co tak naprawdę w życiu ważne. Szatan, Dean, w poprzednim tomie
gra niewielką rolę, nie da się go poznać, ale w “Chaosie” prześwietlamy go od A do Z i
naprawdę spodobało mi się to, co dostałam. Dean jest solidną postacią, z solidnymi
motywacjami i normalnymi pragnieniami. Chce Rosie i ma ją chociaż na krótką chwilę.
Rosie jako bohaterka jest jedną z trudniejszych postaci do czytania, z jaką miałam do
czynienia. Właściwie nie wiem jak dokładny był reaserch autorki odnośnie umysłu osoby
chorej, ale Rosie nie jest groteskowa i nie jest przerysowana. Nie ma napadów złości, godzi
się z chorobą… no i żyje. Najlepiej jak umie.
A jeśli chodzi o Brutala to nadal jest Brutalem. :D
Książka nie była ani lepsza ani gorsza od swojej poprzedniczki. Właściwie po napisaniu kilku postów odnośnie tej książki na naszych mediach społecznościowych kilka osób stwierdziło, że nie odnalazło w książkach L.J. Shen tego, co ja. Nie mam co do tego wątpliwości - ludzie różnie będą odbierać te książki i to dobrze. Ostrzegam - dla niektórych będą za proste, dla niektórych zbyt brutalne i to jest okej. Nie polecam tej książki każdemu. Polecam ją tym, którzy lubią, kiedy nie wszystko jest oczywiste, miłość brzydka, a życie krótkie.
Pamiętacie siostrę Emily, która była chora i dzięki siostrze mogła wyprowadzić się od nadopiekuńczych rodziców? Teraz przyszedł czas na jej historię. Dziewczyna od dawna była zakochana w pierwszym chłopaku siostry. Jednak zdławiła te emocje, bo nie chciała zranić najbliższej osoby. Lata mijały, a los postanowił dać jej i Deanowi drugą szansę. Tylko czy uda im się odbudować relacje? Czy będę mieli szansę na szczęście? Jedyny problem polegał na tym, że czas ucieka, a niektórzy mają go mniej od innych...
Dość długo musieliśmy czekać na kolejny tom, ale już na samym wstępie mogę powiedzieć, że było warto. Ta część spodobała mi się o wiele bardziej od poprzedniczki. Tylko dlaczego, możecie zapytać, ale już Wam opowiadam.
Po pierwsze, książka spodobała mi się bardziej, ponieważ tutaj nie ma jak w poprzedniej, że główny bohater był świnią i po latach chce naprawić swoje błędy. W tej części główny bohater to naprawdę facet z dobrym charakterem, który był zakochany w jednej, ale za jej prośbą poszedł do innej. Taki obrót wydarzeń jakoś bardziej przypadł mi do gustu.
Bohaterowie też zostali według mnie lepiej wykreowani. Rosie pomimo choroby, nie poddawała się jej i chciała spełniać marzenia. Pragnęła być samodzielna i żyć po swojemu. Bardzo mi imponowała, za zawziętość, walkę i nie poddawanie się. Dean za to spodobał mi się, dlatego że pomimo swojej próżności i zboczonych tekstów, był uroczy. Jego zachowanie wynikało z chęci zakrycia swojej prawdziwej twarzy i przeszłości. Mężczyzna jest naprawdę kochany i pomysłowy. Popełnia czasami błędy, ale wyciąga z nich wnioski i stara się być lepszy, by zasłużyć na uznanie.
Powieść czyta się o wiele lepiej, szybciej i przyjemniej. Akcja jest bardziej dynamiczna i nie ma w tej takich postojów, że nic się nie dzieje. Oprócz relacji pomiędzy głównymi bohaterami, mamy również relacje Rosi z rodzicami czy siostrą. Dean też ma problemy z rodziną, no i z jeszcze jedną osobą.
Dlatego jeżeli pierwszy tom średnio przypadł mi do gustu, to dajcie szansę drugiemu. Na mnie wywarł o wiele więcej emocji i o mało się nie popłakałam na końcówce, a to coś znaczy! Nie mogę się doczekać się, aż sięgnę po trzeci tom, bo również zapowiada się na bombę emocjonalną.
Na okładce drugiego tomu znów widzimy rozebranego faceta. Wiem, że wielu z Was tego nie lubi i unika książek z takimi okładkami. Sugeruje to, że będzie to iście przesycony seksem romans, przepełniony schematami i tak dalej i tak dalej... Otóż nie dajcie się temu zwieźć, bardzo proszę. Bardziej mi się podoba niż okładka Intrygi i z tego co widzę, to jest również lepsza od kolejnej, trzeciej części. Oczywiście moim okiem. ;)
Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę dla powieści bowiem jest nieco odporniejsza na zagięcia i tego typu rzeczy. Na jednym z nich możecie przeczytać fragment książki, a na drugim kilka słów o autorce.
Literówki w tekście występowały, ale było ich niewiele. Coś typu gdy Rosie jest narratorem w słowie znalazło się w rodzaju męskim i odwrotnie, gdy Dean był narratorem, to było słówko w rodzaju żeńskim. A tak, to nie mam pod tym względem uwag. ;)
Czcionka jest duża, dzięki czemu czyta się szybko, co zawdzięczamy również zachowanym odstępom między wersami i marginesom.
Jest to moje drugie spotkanie z autorką i już mogę się przyznać, że było o wiele lepsze niż przy pierwszym. Nic nie zmieniło się pod względem lekkości pióra, czytania z przyjemnością i brakiem barier. Ale... pojawiło się coś. Otóż pióro wciągnęło mnie niemal bezgranicznie i czytałam tę powieść jak szalona. Nie wiem, jakim cudem się to stało, czy potrzebowałam takiej lektury, ale... Naprawdę. Przepadłam bez reszty i w sumie trochę żałuję, że tak szybko ją przeczytałam, bo z miłą chęcią poznałabym dalsze losy Rosie i Deana. ;)
Oczywiście możecie się doczepić do sytuacji głównych bohaterów, bo zdarza się ona często w tego typu powieściach, ale te wydarzenia, sytuacje, które ich spotykają... To nie, nie można nazwać tego schematem czy przewidywalnością. Ta cześć to dla mnie ogromne zaskoczenie, bardzo pozytywne zresztą. Ciesze się, że mogłam przeczytać drugi tom i zachwycić się nim o wiele bardziej niż pierwszym tomem.Przy recenzji Intrygi, pisałam Wam, uwaga, cytuję: "Niemniej jednak na pewno sięgnę po dwie kolejne części, by dowiedzieć się i upewnić, czy aby na pewno dobrze robię dając jeszcze jedną, a raczej dwie szansy autorce. Daję szanse na to, by mnie zaskoczyła. W jakikolwiek sposób. To się okaże w przyszłości, gdy wpadną w moje dłonie "Chaos" oraz "Skandal"."
I tak, autorka zaskoczyła mnie i oczarowała historią dwójki bohaterów, po których można by spodziewać się schematu, a jednak uniknęła tego. Całe szczęście. A w dodatku... Pojawiły się emocje...
Teraz już bez wątpienia sięgnę po trzeci tom i nie będę się bała, że może mnie zawieść. W Chaosie dała z siebie wszystko więc... Co mam do stracenia?
Rosie to siostra Emilii z Intrygi. Millie nienawidziłam, co zresztą nie było dziwne. Ale Rosie... Była skromna, przynajmniej odnosiłam takie wrażenie mimo iż potrafiła odpyskować i postawić na swoim. Autorka nakreśliła jej portret z trudną chorobą, jaką jest mukowiscydoza. I nie, to wcale nie była łaska, że ją polubiłam. To była autentyczna miłość, bo uwielbiam ludzi z charakterem. Muszą mieć to "coś" co sprawi, że zapałam sympatią. I Rosie to miała. Nie bała się mówić na głos tego, co myślała. I to mi się podobało. ;)
Z kolei Dean... Może z początku nie przepadałam za nim tak bardzo, ale gdy zaczął się zmieniać, starać o swą miłość, podbił moje serce. Może nie pokochałam go tak mocno jak Rosie, ale jednak zyskał moją sympatię. On również miał porysowaną przeszłość, która dawała o sobie znać i życie zarówno jego i jak dziewczyny nie należało do prostych i przyjemnych.
Cieszę się, że L.J.Shen dała z siebie wszystko w tej powieści, a przede wszystkim skupiła uwagę na bohaterach, dzięki czemu nie są neutralni i nijacy. Mają charakter i tym zyskali moją sympatię.
Czytając tę książkę, nie spodziewajcie się powolnej, a bardziej płynącej spokojnym rytmem historii. Bowiem pisarka zaskoczy Was nie raz, zaskakując pewnymi informacjami, rzucanymi nagle i zmieniającymi wszystko. Nie sposób jest tutaj odpocząć i dobrze - przynajmniej nie możecie narzekać na brak akcji.
Jak już pisałam powyżej, pojawiły się emocje. Głównie odczuwałam je wszystkie, czytając myśli Rosie. Nie raz serce pękało mi z bólu, raz z radości a czasem ze smutku. Jednak mimo wszystko tak polubiłam tą dziewczynę, że byłam w stanie czuć to co ona i przez cały czas trzymałam za nią kciuki. Reasumując chciałabym polecić Wam tę lekturę. Była naprawdę o wiele lepsza niż Intryga i mam nadzieję, że w trzecim tomie pisarka utrzymana poziom i również zaskoczy nas niespodziewaną akcją czy emocjami. Spodobało mi się to, że poświęciła wiele czasu dla samych postaci, kreując ich jako interesujących i z charakterem. Pióro jest doprawdy przyjemne, więc jak najbardziej możecie się skusić w drodze na wakacje, czy pod drzewem słonecznej niedzieli. Mnie wciągnęła i żałuję, że nie mogę poznać jeszcze następnych wydarzeń z ich życia. Mam nadzieję, że jeśli i Wy sięgnięcie po Chaos to i Wam przypadnie do gustu.
Komu polecam? Na pewno starszym czytelnikom, ze względu na występujące przekleństwa oraz sceny łóżkowe. Myślę, że śmiało mogą sięgnąć po nią ci, którzy lubią tego typu literaturę, bądź są ciekawi tego, co stworzyła L.J.Shen. A jeśli poznaliście pierwszy tom i nie za bardzo jesteście zadowoleni, to gwarantuje Wam, że ten tom spodoba się Wam bardziej. ;)
Fragment recenzji:
"Muszę przyznać, iż przebrnięcie przez tę powieść było dla mnie istną męczarnią. Zasiadłam do niej pełna sprzecznych uczuć – zniechęcona po „Intrydze”, która mocno mnie rozczarowała, ale też z tlącą się we mnie małą iskierką nadziei na to, że może tym razem będzie lepiej… że może akurat historia Rosie i Deana zdoła do mnie przemówić, a całość okaże się nie być taka zła, jak mi się wydawało. Niestety szybko przekonałam się, że me nadzieje były płonne, a historia tych dwojga okazała się być nie tylko wtórna i do bólu przewidywalna, lecz po prostu ciężko strawna.
Podczas lektury zastanawiałam się, jak wygląda życie erotyczne autorki…"'
Całość: http://magicznyswiatksiazki.pl/chaos-l-j-shen/
Wciągająca powieść o hollywoodzkiej księżniczce, która chce zrujnować sobie życie... i mrukliwym ochroniarzu, który ją ratuje. Wpakowałam się w kłopoty...
Bolesna, emocjonująca historia miłosna o prawdzie, która łączy... i sekretach, które mogą rozdzielić. Ona jest dziwną dziewczyną z food trucka. ...
Przeczytane:2020-05-06, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek 2020,
Druga część cyklu "Święci Grzesznicy" jest jeszcze lepsza niż poprzednia!
Tom drugi opowiada o Rosie (młodsza siostra Emilly z pierwszej części). Chora na mukowiscydozę dziewczyna jest na zabój zakochana w Deanie- chłopaku, który (jak można było wyczytać to w pierwszej części) ugania się za jej siostrą. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że Dean czuł to samo co Emilly i to samo co Rosie!
Ich perypetie są pogmatwane. Jedno przed drugim skrywa sekret. Myślicie, że wszystko w tej historii będzie takie piękne i kolorowe? Zatem, przekonajcie się! ;)
Książka jest "brudna", ciekawa, wzruszająca.. Dla mnie jest arcydziełem! A dla Ciebie? :)