Świetna książka, która kończy się terapeutycznym katharsis.
Amos Oz
Przypadkowe spotkanie z niewidzianym od lat Ejtanem, wielka młodzieńczą miłością Iris, na nowo otwiera nie do końca zagojone rany. Mimo żalu i gniewu, jątrzących się w kobiecie przez długi czas, uczucie nie wygasło i odradza się na nowo. Z taką mocą i namiętnością, że Iris gotowa jest poświęcić szczęście swojej rodziny i zadać bliskim ból, którego sama doświadczała przez lata. Bezkompromisowa, szczera i poruszająca do głębi proza.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2023-05-17
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 448
Tytuł oryginału: Keb
Przyznam szczerze, że początek tej książki mnie zmęczył. Te jojczenia głównej bohaterki nie tylko mnie wnerwiły, ale zwyczajnie zmęczyły. A najgorsze było to, że sobie uświadomiłam, że sama też mam w sobie coś z takiej denerwującej baby jak Iris. Jej problemy to z palca wyssane kłopoty, które sama stwarza: dawna miłość, spory z mężem, który jest dobrym chłopiną. Wspominanie dzieciństwa i faktycznie niewyjaśnionych relacji z matką. No ale kobieta nudzi się, bo w pracy dyrektorowanie jej idzie dobrze, w domu mąż dba. I tak ze sto stron męczyła ta bohaterka mnie czytelniczkę. Potem się rozkręciło i naprawdę się zainteresowałam lekturą. Zakończyłam ją jak Amos Oz z blurbu 'terapeutycznym katharsis'.
Najciekawsze w tej powieści jest pisarstwo autorki. Ona skupia się na kobiecie i jej wielowymiarowości. Moim zdaniem jest w tym głębsza niż kanadyjska noblistka Alice Munro. Postać Iris skupia w sobie cały balast współczesnej kobiety, czyli niespełnione i zabliźnione rany, które przykrywają zewnętrzne sukcesy. Autorka pokazuje od środka życie tej kobiety: matki córki, matki syna, żony, córki, kobiety sukcesu, koleżanki, kochanki.... Pokazuje to tak, że każdy w tym odnajduje siebie, a przynajmniej taka czytelniczka jak ja. To powieść pokazująca, że nie jesteśmy doskonali, że sobie nie radzimy, że czasem trzeba pozwolić sobie pomóc.
Iris nie zawsze robi dobrze i często denerwuje swoimi decyzjami oraz wyborami, ale miałam wrażenie, że przy całym tym jej pogmatwaniu wewnętrznym jest uniwersalna, że to taki 'everyman' współczesności. Mamy tu stałe motywy kobiecych obyczajówek, a więc: miłość i zdradę, problemy z dzieciństwa, problemy z rodziną. Ale to wszystko zostało napisane jakby od środka. Początkowo to mnie irytowało, bo zanim wywleczono całe to jej wnętrze czytelnikowi to mało się działo. Potem jednak klimat powieści mnie wciągnął i w efekcie przeczytałam książkę nie tyle może mądrą, co książkę, która sprawiła, że pomyślałam nad swoim tokiem myślenia. Tutaj bowiem jest bardzo jasno podzielone ''ja' głównej bohaterki teraz i takie jakie jest i jej 'ja' wyobrażone, niespełnione 'ja' z przeszłości. I to z nim musiała się zmierzyć. Moim zdaniem to nie miłość musiała pokonać, ale to jej równoległe wyobrażenie o sobie taką jaką sobie wyobraziła. A na to cierpi wiele i wielu z nas. Ktoś napisał o tej książce, że to romans w stylu 'Trędowatej'. Moim zdaniem to kompletnie nie jest romans. TO książka o psychice kobiety.
Polecam.
Kolejna w tym roku opowieść o próbie pogodzenia się z przeszłością i odnalezieniu się w rzeczywistości. Iris, główna bohaterka książki, musi poradzić sobie z bólem po wypadku (zamach terrorystyczny), bólem po rozstaniu z miłością życia (która wraca do niej po trzydziestu latach) i bólem, jaką niesie za sobą dojrzewanie. Bo Iris, poprzez konfrontację z dawną (i oczywiście, co nie będzie niespodzianką, idealizowaną) miłością musi dojrzeć do bycia matką swoich dorosłych dzieci: Omera i Almy. Oraz uważniej przyjrzeć się swojemu małżeństwu.
Iris trudno obdarzyć sympatią, drażniący jest Miki, jej mąż, ze swą bezwolnością i ucieczką w logiczny i dający się przewidzieć świat rozgrywek szachowych. Moja sympatia była po stronie Omera i Almy, rodzeństwa, które radzi sobie jak tylko potrafi z wypadkiem matki i jej oddaleniem od rodziny.
Portret psychologiczny Iris wydaje mi się bardzo wiarygodny, ale niekompletny. Wiarygodność bierze się z zabiegu narracyjnego, który bardzo lubię, a który wymaga olbrzymiej sprawności pisarskiej: otóż Iris jest w każdej scenie książki. Nie ma żadnych didaskaliów, nie ma żadnego komentarza odautorskiego, nie wchodzimy w myśli innych bohaterów. Trochę tak, jakbyśmy chodzili za Iris krok w krok, trzymając kamerę i podglądając ją. Widzimy więc wydarzenia takimi, jakie widzi je bohaterka, interpretujemy je za Iris. Efekt wzmacnia trzecioosobowa narracja, prowadzona w czasie teraźniejszym ("Iris odbiera telefon", "Iris biegnie za Almą" itd.). I to właśnie sposób opowiadania przesądza o sile powieści.
Irus spotyka po latach Ejtana .Mężczyzna byl miloscia jej młodzieńczych lat .Teraz gdy Irys ma swoja rodzine uczucia do bylego znowu wracaja ze zdwojona moca. Czy porzuci rodzine by oddac sie wyimaginowanym wspomnieniom i czy te okaza sie takie same jak rzeczywistosc .Ejtan rozniez jest po przejsciach ale obercnie samotny probuje znowu zabiegac o wzgledy kobiety nomen omen tej ktora kiedys pozucil. Troche naciagana historia .Dobry poczatek ale potem juz dlugo nic.Fajna ksiazka ale bez fajerwerków.
To powieść analityczna, w której psychologia postaci gra główną rolę. Iris - kobieta już sporo po 40-ce, dyrektorka szkoły, żona, matka, kochanka. Brzmi banalnie prawda? Ale nie jest banalne to, jak Zeruya Shalev jej portret skonstruowała. Czym jest tytułowy ból? To ból fizyczny, ból odrzucenia, ból straty. I każdy z nich jest opowiedziany tak życiowo prawdziwie, że wiele/wielu z nas może się w nim przejrzeć (pod warunkiem, że ma już pewne doświadczenia, to książka zdecydowanie dla dojrzałego czytelnika). Historia rodziny, w której tyle spraw nigdy nie zostało powiedzianych, a które wpływają na to, jakie i dlaczego właśnie takie, są w niej relacje.
Czy Iris jest mi bliska? Tak. A czy ją lubię? Nie do końca. Bo jest dla mnie postacią dość reaktywną, odpowiadającą przede wszystkim na to, co dzieje się w jej otoczeniu, a nie kreującą swojego życia, podążającą za, a nie wyznaczająco kierunek. Może i przemyślała sobie pewne wydarzenia, może coś sobie uświadomiła, ale nie stała się w pełni samostanowiącą, odrębną jednostką. Jej nie definiuje jej JA. Ją definiują inni i bieżące wydarzenia.
Iris żyje w ciągłym bólu. Unika małżeńskiego łoża i dotyku męża. Przypadkowe spotkanie Ejtana, jej wielkiej, młodzieńczej miłości, sprawia, że w Iris budzą się dawne uczucia...
??
,,Jeśli się kogoś kocha, odczuwa się jego ból".
(fragment powieści)
°
Codzienne życie Iris zakłóca nagły powrót silnego bólu, który towarzyszył jej jeszcze na długo po tym, jak została ranna podczas ataku terrorystycznego przed dziesięcioma laty. Gdy udając się po pomoc spotyka swoją dawną miłość, jej życie wywraca się do góry nogami. Musi zdecydować czy zaryzykuje wszystko dla perspektywy ponownego szczęścia, zadając przy tym ból swoim najbliższym.
??
,,Ból" to klimatyczna, napisana pięknym językiem historia o kobiecie, przed którą pojawia się szansa powrotu do dawnego ukochanego. To również portret rodziny zniszczonej przez tragiczne wydarzenie oraz fakt, że nie została ona zbudowana na uczciwych fundamentach.
Akcja książki toczy się bardzo spokojnie, a tym, czego jest w niej najwięcej, są przemyślenia głównej bohaterki na temat miłości, rodziny i wpływu przeszłości na teraźniejszość.
Kierunek, jaki obrała autorka przy zakończeniu tej historii, był zgody z moimi oczekiwaniami, ale odczuwam lekki niedosyt, bo mam wrażenie, jakby ktoś wyrwał mi z książki kilka ostatnich stron.
Choć szczerze mówiąc nie polubiłam żadnej z głównych postaci, było coś naprawdę magnetycznego w tej historii, co sprawiało, że chciałam czytać ją dalej.
??
Powieść warta przeczytania, ale w połowie książki miałem nieodparte wrażenie, że uczestniczę w telewizyjnym, lekkim serialu nie najwyższych lotów. Młodzieńcza miłość, dylematy czy kontynuować romans, i inne takie tam rozterki 45-letniej bohaterki. Pod koniec książka trochę zyskuje i autorka pogłębia portrety psychologiczne członków rodziny Iris. Mimo tego, lekkie rozczarowanie pozostaje.
Naama pracuje w opiece społecznej. Opiekuje się porzuconymi matkami i dziećmi, nie dostrzegając rozkładu jej własnego, na pozór uporządkowanego życia rodzinnego...
Zeruya Shalev, jedna z najpoczytniejszych współczesnych pisarek izraelskich, powraca w głośnej powieści, która znalazła się na szczycie list bestsellerów...
Przeczytane:2023-02-26,
" - Czy to jest właśnie szansa, którą dostała ? Nie szansa. by kochać go znowu, lecz pokochać swoje życie przez to, co ma, a nie to, czego nie ma ?"
"Ból" to dopiero trzecia książka, w której stykam się z rzeczywistością życia w wielokulturowym Izraelu. Druga jeżeli chodzi o współczesny Izrael, w którym życie toczy się w cieniu zamachów i konfliktów zbrojnych. Bohaterka książki jest właśnie ofiarą zamachu bombowego, który zaważył na jej życiu osobistym pozostawiając po sobie ślad w postaci trudnego do znoszenia bólu fizycznego. Leczenie tego bólu doprowadza do spotkania, które zaczyna wpływać negatywnie na jej życie rodzinne, gdy ona sama zaczyna brnąć w kłamstwa.
Z początku książka mnie trochę nudziła, a bohaterka, skupiona głównie na sobie, irytowała. Ale pojawienie się w niej kolejnych wątków, które sprawiły, że zaczęło się więcej dziać zaczęła mnie coraz bardziej wciągać. Teraz, gdy powieść jest już za mną, mogę stwierdzić, że to bardzo dobra i mądra książka, co w dzisiejszym zalewie byle jaką i płytką literaturą jest warte podkreślenia.
Takie powieści, jak "Ból" nie wyważają, być może, otwartych drzwi, ale zwracają uwagę na to co istotne w życiu. W tym przypadku na wagę teraźniejszości w życiu oraz na to co jest prawdziwie cenne, czyli rodzinę i trud budowania relacji rodzinnych. Zeruya Shalev w delikatny, subtelny sposób ukazuje w swej powieści burzę wątpliwości, jakich doświadcza jej bohaterka, Iris, dotknięta bólem fizycznym i traumami związanymi z przeszłością, w związku z pojawieniem się w jej ustabilizowanym, ale jednak nie satysfakcjonującym, tak do końca, życiu małżeńskim i rodzinnym mężczyzny, który był jej pierwszą i na dodatek wielką miłością. Dzisiaj ten, który przed trzydziestoma laty zadał jej cios w samo serce przyprawiając ją o ból istnienia okazuje się być lekarzem od bólu. Iris wciąż, mimo innego życia, wracająca do przeszłości i tego co ją łączyło przed wielu laty z Ejtanem poddaje się staremu nowemu uczuciu i jest bliska podjęcia wspólnego z nim życia. Przed ostatecznym pójściem za zewem serca ratuje ją to co zwykle otwiera nam oczy na to co już mamy, czyli rodzinę, na fakt, że ją posiadamy, i że ona nas potrzebuje a my jej.
Spdobał mi się styl jakim pisze Shalev i chętnie sięgnę po jej inne książki.