Kto | Post |
---|---|
|
2014-05-31 14:45:54
aishiteru 1. Tak, mam pewnego recenzenta, ale jest on obecnie już nastolatkiem! 2. Pisząc dla dzieci, zawsze myślę również o dorosłych. Pewna Mama, podczas spotkania autorskiego dla dzieci i rodziców, spytała mnie czemu czasem używam w książkach trudnych słów? Odparłem, że właśnie po to, by dziecko przyszło do Niej i spytało "Mamo, a co to znaczy?". By rodzice mieli okazję porozmawiać ze swoimi dziećmi również o tym, co te czytają. A z czasem okazało się, że moje książki chętnie czytają nie tylko dzieci, nie tylko młodzież, ale i całkiem dorośli ludzie...! I chyba faktycznie ma to sens: pewne metafory, pewne zdarzenia opisane w moich książkach, mogą być zrozumiane chyba tylko przez dorosłych. 3. Jak najbardziej! Bardzo często podczas spotkań autorskich zachęcam młodych, by sami próbowali sił w pisaniu. I proszę tych, którzy już to robią, by przysyłali mi próbki swojej twórczości. Czasem faktycznie mi coś przysyłają, a ja sumiennie to czytam i daję sugestie, co możnaby poprawić, zmienić, dodać... zarazem gorąco motywując ich, by nie zrażali się ewentualnymi niepowodzeniami w wydaniu pierwszego tomu wierszy czy powieści, i by pisali dalej! 4. W trakcie spotkań autorskich zdarza się naprawdę MNÓSTWO zabawnych sytuacji! Często są to przezabawne niekiedy pytania (jeden pierwszaczek z pierwszego rzędu spytał kiedyś zupełnie poważnie "Czy pan wie, że ma rozpięty rozporek?"), inny spytał "A czy pan ma swoje zęby, czy sztuczne?", jeszcze inny zaś podczas spotkania był tak przepełniony energią (a ciągle zadawał świetne pytania!), że... rozkręcił krzesło, na którym siedział. Nagle klapnął pupą na podłogę, krzesło w częściach rozpadło się wokół niego, a on triumfalnie uniósł do góry ostatnią śrubkę z okrzykiem "Rozkręciłem...!" :) 5. Jako dziecko czytałem najpierw skandynawskie autorki (Astrid Lindgren, Tove Jansson), potem przerzuciłem się na fantastykę (Verne, Wells), potem zaś odkryłem Szklarskiego, Bahdaja, Niziurskiego, Nienackiego, Peteckiego... Cudowne czasy to były :) |
|
2014-05-31 14:48:03
KaMax: Fannie Flagg...! No, tak :) Zdaje się, że wspomniałem, że najpiękniejszą chyba chwilą związaną z moim pisarstwem było pytanie pewnego gimnazjalisty, który - rozmarzony przez całe spotkanie autorskie, zasłuchany w moje słowa, z książką przed nosem - rzekł w końcu: "Bo pan pisze książki o takim świecie, w którym chciałoby się żyć"... Moja odpowiedź będzie więc prosta: Fannie Flagg pisze książki o takim świecie, w którym chciałbym żyć. Tak samo, jak np. Jan Karon w swojej PRZECUDOWNEJ serii o Mitford... |
|
2014-05-31 14:53:41
hanka04: Czarna Łapa w "moim" wydaniu robiła coś gorszego: podobno żadne z dzieci, które mimo ostrzeżeń wybrały się samotnie na Górę Parkową, nigdy nie wróciło...! Co się z nimi działo i co owa Łapa z nimi robiła, dorośli pozostawili mojej wyobraźni. Była zaś owa wyobraźnia na tyle bogata, że OCZYWIŚCIE wybrałem się na Górę w tajemnicy i nic mi się nie stało :) |
|
|
|
2014-05-31 14:58:43
martucha180: 1. Moja przyjaciółka Wena ma dwie podstawowe cechy: po pierwsze, niczym kot, chadza własnymi drogami. Nigdy nie sposób przewidzieć, kiedy zawita pod moim dachem. Po drugie zaś, bywa posłuszna - zazwyczaj jednak przychodzi, gdy zbliża się ostateczny termin dany przez Wydawcę... :) 2. SŁOWO - dla mnie - to potężne narzędzie. To niemal magia! I niczym owa magia, Słowo bywa zarówno śmiercionośne, gdyż może kogoś boleśnie skrzywdzić... ale i niczym dobra, biała magia - może komuś pomóc w trudnych chwilach, przywołać uśmiech, postawić na nogi i zwyczajnie przywrócić człowieka Życiu. 3. W szkolnych czasach wypracowania pisałem bardzo chętnie! Ale pod jednym warunkiem: że był tzw. temat "dowolny", taki na wyobraźnię... Wtedy zbierałem najwyższe oceny. Moja polonistka z LO przez długie lata, po zakończeniu szkoły, pytała mnie przy byle okazji: "Marcinie, kiedy wyjdzie twoja pierwsza książka?!" - a ja, głupi, brałem to za żart... Teraz podejrzewam, że prof. Leśniak-Kulpa dobrze wiedziała, co mówi. Niezmiernie żałuję, że zmarła dosłownie kilka miesięcy przed wydaniem "Opowieści z Krainy Potworów". Choć podejrzewam, że Jej dobry duch wziąż krąży nade mną i kieruje we właściwą stronę! |
|
2014-05-31 15:06:31
KaMax: Granica przyciągania uwagi wzrokowej młodego czytelnika? Hmm, to chyba bardzo płynna granica. Są oczywiście pewne zasady - zbędny natłok elementów przytłoczy każdego, również dziecko... Ja osobiście wolę czytelność, zarówno tekstu, jak i ilustracji. Oraz to, by były dla Czytelnika zrozumiałe. Wszelkie "dodatki" w postaci futerka, ilustracji 3D itp., mogą być bardzo miłym dodatkiem, o ile - oczywiście - dobrze komponują się z resztą i nie zakłócają odbioru całości. Jednakże dostrzegłem pewien trend: obecnie często nagrody za ilustracje / opracowanie graficzne zdobywają projekty innowacyjne, które jednak (i to nie tylko moje zdanie, ale i paru osób bardzo w branży znanych, ale których nazwisk nie przywołam, gdyż nie mam aktualnie jak poprosić Ich o zgodę) są po prostu "sztuką dla sztuki". Co najgorsze, dzieci, czyli podstawowi odbiorcy tych przekazów, często również po prostu nie wiedzą, "o co chodzi". Pod pretekstem rozwijania dziecięcej wyobraźni serwujemy dzieciakom absolutną abstrakcję. Owszem, znajdą się dzieci, które to docenią - ale, przepraszam, jaki to będzie ich odsetek...? Pewnie jestem staroświecki i zbiorą się nade mną gromy, ale do mnie zawsze będą bardziej trafiały ilustracje Szancera, choćby w "Baśniach" Andersena czy "Akademii Pana Kleksa" ze starych jej wydań, aniżeli ich nowocześniejsze, współczesne wydania. |
|
2014-05-31 15:41:03
O, odważny Pan jest! Właśnie przeczytałam wyżej o trafności Pana spostrzeżeń na temat nastolatek. No aż sięgnę po tę "Licencję". Nie dlatego, żeby znaleźć jakieś niespójności rzeczywistości z wyobraźnią, ale z ciekawości co mogło wywrzeć wrażenie na dziewczynie. No to w związku z powyższym chciałabym się znaleźć na spotkaniu autorskim z Panem, ciekawe jak Pan je prowadzi. Pomijając porównania do roślinek i zachęcania dzieci do twórczości własnej, to o czym Pan z dziećmi rozmawia.? Zdarza się Panu na przykład, że jakieś dziecko chce Panu powierzyć swój sekret? Albo zwierza się z problemu w domu? I jak Pan znajduje dziecko we współczesnym świecie? czy ma deficyt uwagi rodziny, kolegów, dlaczego według Pan dzieci tak chętnie uciekają w świat gier komputerowych? Bo nie czują, że mają moc sprawczą w swoim środowisku? Daje Pan im taką moc w swoich książkach? Znaczy chce Pan dać? |
|
2014-05-31 15:57:27
O, ja również mam sentyment do ilustracji Szancera. :) |
|
2014-05-31 16:25:10
Oj... szukałem wytrwale w moich postach, ale czy naprawdę porównałem dzieci do roślinek...?! Jeśli już, to w pozytywnym sensie, słowo honoru! 1. A o czym rozmawiam z dziećmi podczas spotkań - to już zależy od nich! Co prawda zawsze pytam, czy tak właśnie sobie wyobrażali pisarza :) albo, skąd biorą się pomysły na książki, trochę się też mówi o tym, jak książka powstaje. Ale cała reszta zależy już od konkretnej grupy, z którą się spotykam. Tu nie ma żadnej reguły, jeśli chodzi o pytania i tematy, o których rozmawiamy. 1. Tak, zdarza się, że dzieci powierzają mi swoje sekrety. Najgorzej jest wtedy (aczkolwiek - na szczęście! - zdarza się to sporadycznie), gdy dziecko pisze o problemach rodzinnych. Raz zdecydowałem się wręcz skontaktować ze szkolnym psychologiem z miejscowości, w której niedawno byłem... i okazało się, że rodzice zasłużyli na odebranie praw rodzicielskich. Dosłownie torturowali dziecko psychicznie, co potwierdziły niezależne badania. Okazało się, że dzieciak miał potężne opory przed opowiedzeniem o tym komuś "z bliska". Zaś tu nagle pojawił się pan, fajny i uśmiechnięty, i który zdaje się rozumieć "nasze" problemy... Zrobiłem, co uważałem za słuszne, zaś mądry psycholog poprowadził sprawę w taki sposób, by nie wyszło na jaw to, że zawiadomienie wyszło ode mnie. Naprawdę, z różnymi rzeczami człowiek się spotyka, pisząc i jeżdżąc, i spotykając się z dziećmi... a niektóre z nich same w sobie są tematem na dobrą książkę :/ 3. Współczesne dziecko niewątpliwie ma deficyt rodziny, stosunków rodzinnych, rozmów itp... Nie zamierzam generalizować i proszę nie zrzucać na mnie bomby, bo niewątpliwie SĄ rodziny kultywujące dobre tradycje. Jednak większość to rodzice wracający z pracy zmęczeni, po nadgodzinach, marzący o chwili wytchnienia, prysznicu, obiedzie... i położeniu się spać. Gdzie to porównać z czasami minionymi, kiedy to wspólny obiad nie był "niedzielnym wyjątkiem", ale regułą? Gdy rodzice z dziećmi wspólnie oglądali i komentowali programy w TV? 4. Technologia daje dzieciakom poczucie pozornej niezależności. "Oglądam to, co chcę", a "rodzice to, co oni chcą". To syndrom naszych czasów. Błąd - jeśli już - leży po stronie rodziców, nie będących w stanie udowodnić dzieciom, że są dla nich partnerami, a nie przeciwnikami. Moda też robi swoje, gdyż po zmianie ustroju dosłownie zachłysnęliśmy się "amerykańskością", tracąc to, co nasze... i dzieci uciekają w ten wirtualny świat, gdzie mogą rządzić, tworzyć imperia lub je niszczyć, zabijać wrogów. 5. ...zaś w moich książkach rodziny żyją RAZEM, a nie "pod jednym dachem, ale osobno". Wspierają się, rozmawiają, wspólnie rozwiązują problemy. Czy teraz dziwi komentarz gimnazjalisty "Bo pan pisze książki o świecie, w którym chciałoby się żyć.."? Mnie nie dziwi. Ja tylko współczuję dzisiejszym dzieciakom. |
|
2014-05-31 17:48:48
proces powstawania książki, a nie dziecko :))))) "Zabawne jest to, że często przedstawiam małym dzieciom proces powstawania książki jako rośnięcie przysłowiowej "fasolki" - najpierw kiełek, potem łodyżka, korzonki, listki... :) " - ja po prostu czytam Pana wszystkie odpowiedzi z ciekawości ;) |
|
2014-05-31 18:00:59
Boi się Pan spotkań z dorosłymi, tak Pan wspomina wyżej, a ja wiem chyba dlaczego.Dzieci "nie dorobiły" się jeszcze skorupy, która chroni dorosłych przed śmiesznością. Dzieci są spontaniczne, jak ich coś śmieszy, to potrafią się śmiać na głos itd. Dorośli natomiast starają się być powściągliwi, albo gorzej, sztywni w mimice i gestach, aby broń Boże nikt nie odkrył żadnej słabości. Nie sądzi Pan, że teraz, nawiązując do naszej wymiany zdań, w rodzinach, w których nie ma dialogu, nie dzieci nie nabywają odporności i umiejętności nawet głupiej (znaczy głupiej, nie głupiej, ale w sensie "nawet") asertywności, żeby nie powiedzieć o umiejętności elastycznego zachowania. Uważa Pan, że ratunek nadal może być w powieściach, czy bajkach? Bo w grach komp mamy klik - zabity, klik - "zniknięty". |
|
2014-05-31 18:11:37
Sytuację z rozkręconym krzesłem bardzo chciałabym zobaczyć na żywo, to musiało być przezabawne. :D Bardzo podoba mi się właśnie to, że Pana książki mają też na celu nawiązać rozmowę między dzieckiem i rodzicem, że wie Pan, że dziecko będzie zadawać pytania, a rodzic odpowiadać. Bo przecież rozmowa z dzieckiem jest bardzo potrzebna, a chyba nie ma ku temu lepszej okazji, niż wspólne czytanie. Czy, pana zdaniem, kampanie społeczne promujące czytelnictwo są potrzebne i przynoszą rezultaty? A może potrzebne są tylko takie, które kierowane są właśnie do dzieci - jak słynna akcja "Cała Polska czyta dzieciom"? W końcu "czego Jaś się nie nauczy..." Co myśli Pan np. o prezentach typu quad, które dostają nawet trzyletnie dzieci? Czy uważa Pan, że dziecko, które od początku miało do czynienia z takimi atrakcjami - a nie z książką, będzie potrafiło docenić książkę? A może będzie za nudna? |
|
2014-06-01 10:21:12
Witam ponownie Panie Marcinie :) 1. Co dają Panu spotkania autorskie? 2. Wielokrotnie powtarza Pan, że jest optymistą. Jak w dzisiejszych czasach zachować pogodę ducha? Jak się to Panu udaje? 3. Czy wydarzyła się Panu jakaś ciekawa historia podczas spotkań autorskich z dziećmi? 4. W pana książkach jest pełno humoru. A co Pana najbardziej śmieszy (tak w ogóle)? |
|
2014-06-01 18:40:46
Dziękuję za odpowiedzi na moje poprzednie pytania! :) W Pana książce pt. "Bajki" pojawiają się postaci, które dobrze znamy, choć w nieco innym wydaniu - Smok Wawelski, który ma telefon komórkowy, dziewczynka w zielonym kapturku pomagająca wilkowi, czy Jasiek i Małgośka, którzy pomagają Babie Jadze zrobić karierę raperki. Na samą myśl o ich perypetiach pojawia się szczery uśmiech na twarzy. Skąd pomysł na te zmiany? Czy chciał Pan wprowadzić świeżość do tamtych bajek, bo czegoś im brakowało? A może to po prostu zabawa słowem i skojarzeniami? Podobno określa się Pan jako: „Marcin Pałasz - z zawodu pisarz i optymista". Czy "z zawodu" oznacza, że czasem paradoksalnie do pozytywnego nastawienia trzeba się zmuszać? Z Pana książek optymizm bije z każdej strony. Czy chce Pan nim zarażać młode pokolenie wierząc jednocześnie w zasadę, że „Słowa niosą uśmiech"? Bohaterami Pana książek są często zwierzęta. Z czego to wynika, że właśnie one się nimi stają? Interesuje mnie również dlaczego w książce „Straszyć nie jest łatwo” pojawiają się zjawy. Dodatkowo występują w dość nietypowej roli – są nieporadne i zagubione. W książce pojawiają się również wilkołak i wampir. Dlaczego to właśnie one stają się bohaterami, czy mają oswoić dzieciaki ze strachem, z czymś co zazwyczaj wywołuje trwogę? Jaki jest Pana zdaniem jest najlepszy prezent, który można podarować dziecku w Dniu Dziecka? „Wakacje w wielkim mieście” to świeżo wydana książka o wakacyjnych perypetiach Bąbla. Czy na Bąbla czekają jakieś wyjątkowe, odrealnione wyzwania i przygody, czy są takie, z którymi styczność może mieć każdy? Czy w tej książce podpowiada Pan jak ciekawie spędzić wakacyjny czas żyjąc w wielkim mieście? Zajmuje się Pan pisaniem książek dla dzieci. Czy kiedyś wyda Pan powieść dla starszych, dorosłych czytelników? Jaki byłby to gatunek? Jak Pan myśli - czy to dla dorosłych czy właśnie dla dzieci pisze się trudniej? Czy można to wartościować? Jakie są Pana plany? Nad czym obecnie Pan pracuje? |
|
2014-06-02 00:00:11
Witam Pana..:) Czy był Pan zaskoczony nagrodą IBBY? Która z Pana książek mogłaby stać się lekturą szkolną? Czy ma Pan swoje ulubione miejsce do pisania? Która z lektur była Pana ulubioną? Co sprzyja pisaniu, np. Jakaś muzyka albo wycieczka? Co doradziliby Pan dziecku, które chciałoby zacząć pisać, ale jeszcze ma problemy z pisaniem - w głowie są pomysły, ale z przesłaniem myśli na kartkę jest trochę problemów? Z której książki jest Pan najbardziej zadowolony? Czy któraś z Pana ksiąźek nastręczyła jakichś trudności? |
|
2014-06-02 09:18:11
Witam 1. Czy będąc pisarzem dużo czasu spędza Pan w plenerze, czy raczej woli zacisze domowe/ 2. Czy wymyślanie bajek, historii jest łatwiejsze i przyjemniejsze niż praca w reklamie i np tworzenie haseł reklamowych? 3. Jest tez Pan autorem słuchowisk ... Czy lubi tez je Pan słuchać - zarówno swoich jak i innych? 4. Czy czyta Pan książki te przez siebie napisane, czy raczej zagląda Pan do innej literatury? |
|
2014-06-02 09:37:41
Straszyć nie jest łatwo, ale warto się postarać, bo nie tylko dzieci lubią się bać. No właśnie, ma Pan swoją teorię wyjaśniającą, dlaczego ludzie lubią się bać? |
|
2014-06-02 10:05:50
Dziękuję za odpowiedź. Stare, dobre metody wychowawcze ;) Czarna Łapa, u mnie były Zmory albo Wodnice (trzymać się z daleka od jezior i stawów!) A co pan sądzi o tej metodzie teraz? :) |
|
2014-06-02 11:15:52
Witam ponownie! :) Prowadzę bloga. „Wydeptuję własne ścieżki” to miejsce, w którym zajmuję się opisywaniem dzieł kultury. Jakie ścieżki Pan wydeptuje, gdzie podąża? Co Pan chce osiągnąć, gdzie dojść? :) |
|
2014-06-02 12:49:07
Panie Marcinie, z Pana odpowiedzi płynie oczywisty wniosek: jest Pan właściwą osobą na właściwym miejscu. I w czasie też właściwym :) Bo jeśli potrafi Pan wywołać u młodego czytelnika zainteresowanie przekładające się na kolejki w bibliotekach, jeśli młody człowiek gotowy jest opuścić swój wirtualny świat dla Pana książki, to czy może być większa satysfakcja dla autora? A słowa chłopca, który ofiarowuje się czytać lektury, jeśli będą tak interesujące ,jak Pana książki, to przecież wyraz wielkiego i szczerego uznania dla Pana twórczości. Po czymś takim mozna chyba poczuć, że to co się robi, ma głęboki sens. Życzę Panu niewyczerpanych pokładów pomysłów i tematów literackich oraz coraz liczniejszego grona zachwyconych czytelników. I dziękuję za czas poświęcony na rozmowy z nami. Serdecznie pozdrawiam:) |
|
2014-06-02 15:47:51
To jeszcze ode mnie 2 pytania :) 1. Woli Pan słuchać, czy być słuchanym? 2. Czy ma Pan jakieś słabości? Lub czy jest coś, bez czego nie mógłby się Pan obejść? |