Kto | Post |
---|---|
|
2014-05-29 20:28:19
Uleczkaa38 1. Czy na pewno nikt nie potrafi pisać już dziś takich bajek, jak bracia Grimm? Nie jestem pewien. Chodzi raczej o to, że - znając oryginalne, prawdziwe teksty tych bajek, kończących się niekiedy mrocznie i posępnie - żaden wydawca by ich nie wydał... Dmuchamy, chuchamy i polerujemy światopogląd naszych dzieci, starając się podawać im pewne prawdy w sposób bardzo zawoalowany, niestety. Na szczęście w dalszym ciągu można znaleźć książki napisane odważnie, brawurowo traktujące poważne tematy. Bracia Grimm nie przystają już do naszego, XXI-wiecznego światopoglądu (to zdanie bynajmniej nie moje, bo ja te baśnie uwielbiam!) 2. Przyznam, że jeśli chodzi o kreskówki telewizyjne, to ciężko cokolwiek mi na ich temat powiedzieć. Powód jest prosty: nie mam w domu telewizora... :D |
|
2014-05-29 20:33:42
igielka: 1. Na pewno jest to "Sposób na Elfa"! Raz, że książka wzięta jest z życia - i to mojego własnego :D Dwa, że opowiada o dwóch najbliższych mi na tym świecie istotach... Trzy - że jeszcze nigdy wcześniej, pisząc tekst nowej książki, nie zdarzyło mi się by w oczach zrobiło się "mokro" przy klawiaturze... :) 2. Tu trzeba chyba wrócić do pytania o to, dlaczego nie piszę dla dorosłych. Po prostu - ciągle gdzieś głęboko, w duchu, jest we mnie sporo dziecka! 3. Owszem, planuję, a nawet już zacząłem: mianowicie, 5 lat temu zacząłem pisać książkę dla dorosłych, jednak do tej pory napisałem może połowę... zaś przez ten czas powstało 8 lub 9 książek dla młodych. To chyba mówi samo za siebie :) Nie mam pojęcia, kiedy ją skończę! Zdradzić mogę jedynie tytuł: "Magia, kwiaty i gwoździe". 4. Najczęściej inspiruje mnie życie. Nie da się ukryć, że życie wygrywa w przedbiegach z nawet największą ludzką wyobraźnią! 5. Jeśli pojawi się zamówienie na spektakl teatralny lub widowisko, bardzo chętnie się tego podejmę! Tak w ogóle marzy mi się film nakręcony na podstawie jednej z moich książek, a najchętniej widziałbym tu właśnie "Straszyć nie jest łatwo" :) |
|
2014-05-29 20:42:46
inspired7: 1. Cel, jaki próbuję osiągnąć każdą kolejną książką, to przede wszystkim poprawa humoru Czytelnika - serio :) A przy okazji oczywiście również daję zagadkę do rozwiązania, zaś cel edukacyjny również jest obecny. Staram się jednak nigdy nie podawać gotowych morałów - tego dzieci i młodzież bardzo nie lubią. W moich książkach ta wiedza pojawia się niejako między wierszami, odbiorca sam dochodzi do pewnych wniosków. 2. Znowu wspomnę książki o Muminkach! Według mnie, jest to absolutnie genialna seria, w której dziecko znajdzie bajkę, młodzież coś, co pasuje im, zaś dorosły człowiek ze zdumieniem odnajdzie odbicie zwyczajnego, dorosłego życia, ludzkich charakterów, wad i przywar, szczęścia i nieszczęścia... To wielki talent i ogromny sukces, napisać coś, co z chęcią przeczyta odbiorca w każdym wieku! Wiwat Tove Jansson :) 3. Sposobów jest kilka: najpopolarniejszym z nich jest niewątpliwie organizowanie spotkań autorskich z pisarkami/pisarzami, ilustratorami itd. Młodzi, wyobrażający sobie często pisarza jako jakąś abstrakcyjną postać gdzieś na Olimpie, piszącą nudne wypociny przeradzające się potem w równie nudne lektury, z zaskoczeniem widzą znienacka nie tak starego, roześmianego faceta, rozumiejącego ich i ich problemy i potrafiącego z nimi zwyczajnie porozmawiać. Zatem, skoro autor jest fajny, to może i książki nie są takie złe...? (Przykład wzięty z życia, potwierdzony kilkaset razy!) :D Drugim sposobem byłaby wymiana lektur na bardziej przystające do współczesności. Są już poczynione pewne kroki w tym kierunku, ale ciągle jest tego za mało. Mamy tylu świetnych autorów piszących współcześnie, a ciągle trzymamy się staroci, w których dzieciaki nie potrafią się odnaleźć... Tu apel do decydentów - HALO! ŚWIAT IDZIE DO PRZODU! |
|
|
|
2014-05-29 20:48:46
kozionka 1. Tak, dzieci to surowi krytycy. Jeden z moich szanownych Kolegów po fachu, kiedyś usłyszał bardzo bezpośrednie pytanie: "Dlaczego pisze pan takie nudne książki...?" - i co tu powiedzieć? 2. Inspiracje, pomysły i tematy to synergia tego, co się dzieje dookoła, o czym się mówi, jakie tematy są aktualne, oraz... wyobraźni! Czasem zaś pomagają niezwykłe sny, ale to już rzadkie przypadki :) 3. Okładka jest dziełem ilustratora - ja niestety nie posiadam talentu do rysowania/malowania... i ogromnie zazdroszczę Autorkom i Autorom, którzy jednocześnie mają talent do przelewania wyobraźni nie tylko w tekst, ale i w obrazy. Staram się jednak mieć wpływ na ostateczny kształt okładki (w sensie sugestii, propozycji czy uwag), choć przyznam, że ostatnimi czasy trafiam na takich artystów, których pracy nie mogę absolutnie niczego zarzucić! :) |
|
2014-05-29 21:26:43
izabela81: 1. Nie będę wymieniał autorów współczesnych (tzn. żyjących i ciągle piszących), z jednego prostego powodu: nie czytam ich twórczości! I to z premedytacją - by mimowolnie nie sięgnąć po czyjś styl, określenia, charakterystyczne zwroty, wątki... Znam wielu z nich osobiście i - słowo honoru! - jedyną książką dla dzieci napisaną w ciągu ostatnich lat, którą przeczytałem, jest "Miotła i ptak" Wandy Chotomskiej. Przecudowna, wzruszająca... aż brak słów. Z tych trochę "starszych" autorów wymienię zaś Niziurskiego, Nienackiego, Szklarskiego, Bahdaja, Broszkiewicza! Pisali świetne opowieści dla młodych, w których - pomimo niekiedy fantastycznych lub podrózniczych wątków, a może właśnie dzięki nim? - odnajdywaliśmy ten dreszczyk, to podniecenie, to odkrywanie "Nieznanego"... Zawsze zaś lubiłem zaglądać tam, gdzie mnie wcześniej nie było - i być może nigdy mnie nie będzie... 2. Spotkania autorskie - nie. Nie lubię ich. Ja je UWIELBIAM :) To tak potężny zastrzyk energii, że czasem, pomimo fizycznego wyczerpania (bo spróbujcie ogarnąć czasem kilka setek dzieci w różnym wieku!) mentalna satysfakcja jest tak wielka, że energia odnawia sprawnie i całe ciało :) Zaś czasem dzieciaki potrafią - czy to pytaniem, czy sugestią - podsunąć pomysł czy to na całą książkę, czy to na opowiadanie, albo na słuchowisko... Zaś chyba najważniejszą rzeczą jest to, że takie spotkania zachęcają dzieci do czytania - naprawdę! Ileż mam w kolekcji maili od bibliotekarek, wiele miesięcy po takim spotkaniu piszących do mnie "Panie Marcinie, cuda się dzieją! Dzieciaki ustawiają się w kolejki po książki, od kiedy Pan u nas był". To budujące, to daje poczucie, że człowiek robi coś, co potrzebne. I pomimo tego, że nasze państwo nie daje pisarzowi opieki zdrowotnej, składek emerytalnych, że nie można choćby zaciągnąć kredytu na cokolwiek... to jednak zaczynam się uśmiechać :) 3. Hmm, pytanie osobliwe :) Powiem tak: mnie jest łatwo! Nie potrafię pisać książek dla dorosłych, ale pisanie dla młodych idzie mi, mam wrażenie, "jak po maśle". Może jeszcze nie dorosłem wystarczająco, by pisać dla Dużych Ludzi? :D Jeśli zaś chodzi o debiut, to poszedł mi również podejrzanie łatwo: moją pierwszą książkę, pt. "Opowieści z Krainy Potworów", wysłałem tylko do jednego wydawnictwa - do "Naszej Księgarni". Niedługo potem odezwali się z propozycją podpisania umowy... i tak to się zaczęło! 4. Największy komplement? Bez wątpienia komentarz pewnego gimnazjalisty pod koniec spotkania autorskiego. Siedział tak, z głową opartą na dłoni, zasłuchany, z książką przed nosem. I w końcu powiedział "Bo wie pan... pan pisze książki o takim świecie, w którym chciałoby się żyć". 5. Zwierzęta ze schroniska to istotnie rzadki temat w książkach. Może dlatego, że autorzy boją się trochę ładunku negatywnych emocji, który się wiąże z tym tematem...? Ja jednak podszedłem do niego niejako od drugiej strony: skupiłem się na tym potężnym szczęściu, które przychodzi POTEM! Po przygarnięciu takiego zwierza. Być może w taki sposób, zupełnie przypadkiem trafiłem na klucz do sukcesu? 6. 10 lat, to faktycznie kawał czasu. Co się zmieniło...? Miejsce zamieszkania :) Ale to z konieczności. Na pewno też piszę już trochę inaczej - mam nadzieję, że lepiej. Częściej pomysły biorę z życia, a nie z wyobraźni. Nie boję się wątków "trudniejszych". W życiu osobistym zaś, nie zmieniło się zbyt wiele. Ciągle kocham spotkania z dziećmi i panicznie boję się publicznych wystąpień przed dorosłymi, wciąż jestem nieuleczalnym romantykiem, ufnym i czasem zbyt naiwnym... ale nie żałuję. Niczego nie można zmieniać na siłę! 7. Książki dla dorosłych - tak. Są gotowe trzy książki SF (nie fantasy!). To jest klasyczna literatura science-fiction, dziejąca się w dość bliskiej nam przyszłości. Typowa space opera - czyli jeden z gatunków, które najbardziej lubię jako czytelnik :) A czy uda się to w ogóle wydać... zobaczymy! 8. "B@jki" - haha :D Pomysł na pierwszą z nich zwyczajnie mi się przyśnił. Naprawdę! Była to właśnie skomputeryzowana i współczesnie żyjąca Baba Jaga. Naturalną koleją rzeczy pomyślałem, że może i inne bajki, znane powszechnie, przerobić tak, by działy się współcześnie, by dzieci umiały odnaleźć się w przedstawionym w ten sposób świecie...? I tak powstały kolejne - "Królewna Śmieszka", "Smok Podwawelski", "Złota Rybka: Reaktywacja", "Zielony Kapturek". W końcu złożyły się na tom pt. "B@jki", którego druga część powstanie niebawem! |
|
2014-05-29 21:35:16
ja--kub: Bardzo osobiste pytanie. Wiersze lubię, aczkolwiek dopiero ostatnio wziąłem się do ich pisania. Mój ukochany to "Fotografia" Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. |
|
2014-05-29 21:37:06
dar2008: polecam przejrzenie odpowiedzi dla "igielki" - już wcześniej zadała to pytanie! :) |
|
2014-05-29 22:05:59
nunachopin: 1. Zabawne jest to, że często przedstawiam małym dzieciom proces powstawania książki jako rośnięcie przysłowiowej "fasolki" - najpierw kiełek, potem łodyżka, korzonki, listki... :) Oczywiście, że mam nadzieję na efekt czytania moich książek. I wierzę, że będą to "listki" właśnie - po pierwsze: taki rozkwit czytania (a bywa i tak!); po drugie - oswojenie dziecka z własnymi lękami ("Straszyć nie jest łatwo", "Elf i dom strachów"); zwrócenie uwagi na problem tolerancji ("Wszystko zaczyna się od marzeń")... ale ostatnio zaskoczyła mnie młodziutka Czytelniczka innym efektem: napisaniem swojego opowiadania - moim zdaniem, świetnego! 2. Tak, czytywałem pod kołdrą, ze staroświecką latarką na płaską baterię! :D Pewnie dlatego do tej pory ostrość mojego wzroku oscyluje wokół -6.0 dioptrii :) Co nie przeszkadzało w tym, że w ogrodzie mojego Dziadka i w ruinach blokowiska obok, przeżywałem wraz z przyjacielem przygody godne bohaterów książek SF Bohdana Peteckiego! 3. Strona wizualna książki, jak się okazało, jest równie ważna tak dla odbiorcy, jak i dla autora. Przekonałem się o tym boleśnie kilka lat temu, gdy jedna z moich książek nie otrzymała ważnej nagrody (a "tylko" wyróżnienie) przez beznadziejną okładkę. Od tamtej pory staram się wybierać Wydawców, którzy przywiązują dużą wagę do oprawy graficznej tego, co wydają! Ale oczywiście ilustracje równie ważne są dla odbiorców, szczególnie młodych: kształtują przecież ich zmysł estetyczny, pobudzają wyobraźnę, sprawiają, iż młodziutki Czytelnik znienacka ma szansę znaleźć się w samym sercu opowiedzianych w książce wydarzeń! I - nie. Nie zdarzyło mi się obruszyć na ilustratora. Jeśli coś poszło źle, to znaczy że albo Wydawca niewłaściwie określił oczekiwania, albo w porę nie zgłosiłem moich uwag. Ale ta odpowiedź dotyczy trzech ostatnich lat, kiedy to wreszcie zdecydowanie mam wpływ na kształt okładek (patrz wyżej). 4. Tak. Moim zdaniem, by pisać dla dzieci, trzeba mieć w sobie duuuużo dziecka :) Może dlatego nie udało mi się do tej pory napisać książki dla dorosłych? ;) 5. Ależ absolutnie nie obruszyłbym się! Co prawda, określenie "bajkopisarz" zdecydowanie bardziej pasuje do innych moich Koleżanek i Kolegów po fachu, gdyż bajek napisałem niewiele, ale jednak... napisałem je :) A skoro je już napisałem, więc jestem, również, bajkopisarzem! 6. Czy znam postaci, o których piszę? Ależ oczywiście! Znam je wszystkie - niektóre z prawdziwego życia, a niektóre z życia w wyobraźni, które to życie wcale nie jest mi tak odległe od prawdziwego, jak mogłoby się wydawać... Świetne pytanie i proszę pozdrowić ode mnie, bardzo serdecznie, owego rezolutnego pięciolatka! :) |
|
2014-05-29 22:08:21
lipka: Moją prawdziwą (acz wyobrażoną!) zmorą z dzieciństwa była tzw. Czarna Łapa... mieszkałem jako dziecko w Kudowie-Zdroju, moim marzeniem była samodzielna wyprawa na Górę Parkową, więc znajomi - by mnie powstrzymać - wymyślili ową makabryczną Czarną Łapę (rękę kryjącą się w krzakach i łapiącą niesforne dzieci wybierające się samodzielnie na Górę Parkową). Do tej pory mam dreszcze, gdy o owej Czarnej Łapie pomyślę :D |
|
2014-05-30 09:03:15
Witam ponownie, dziękuję za odpowiedzi na moje poprzednie pytania :) 1. Jak Pan myśli - czy aby pisać książki dla dzieci, trzeba w głębi duszy samemu pozostać dzieckiem? 2. Jak wygląda Pańska domowa biblioteczka? |
|
2014-05-30 12:29:51
Moi drodzy, bardzo mnie cieszy tyle rzeczowych i naprawdę dobrych pytań! Obiecuję, że już dziś wieczorem odpowiem na kolejną ich porcję - na razie pracuję w pocie czoła nad słuchowiskami dla Polskiego Radia (terminy gonią...!) :) Serdecznie pozdrawiam! M.P. |
|
2014-05-30 15:11:16
Witam, u mnie w domu opowieści o Czarnej Łapie były na porządku dziennym, oczywiście zgaszone światło i latarka... Cóż robiła owa Łapa? nacierała dziecku, które zbaczało z drogi, plecy tartką, polewało je potem octem i posypywało solą.... :/ Oj jakże była straszna. Czy Pańskie strachy związane z bohaterką wyglądały podobnie? |
|
2014-05-30 19:34:31
1) Zapewne ma Pan przyjaciółkę Wenę. Jaka ona jest? 2) Czym jest dla Pana SŁOWO? 3) Pisanie książek wymaga lekkiego pióra. Jak z jego lekkością było w czasach szkolnych? Jak Pana wypracowania oceniali poloniści – co chwalili, a co krytykowali? Czy widzieli w Panu talent literacki czy wręcz przeciwnie? |
|
2014-05-30 19:41:34
Witam ponownie, ponieważ wpadło mi do głowy jeszcze jedno pytanie, czytając Pana odpowiedzi. Odpowiedział Pan komuś, że zdarzyło się, że okładka "zepsuła" wrażenie książki (zadziałał być może "ludzki" mechanizm pierwszego wrażenia, moim zdaniem)I że teraz przywiązuje Pan większą wagę do szaty graficznej. Pytanie: jaka według Pana jest granica przyciągania uwagi wzrokowej młodego czytelnika? mam na myśli czytelność grafiki, barwy, czy dodatkowe gadżety, jak futerka, ilustrację 3D itd |
|
2014-05-31 14:09:46
ANN49: 1. O tym już było w odpowiedziach na post kozionki. Dorzucić mogę marzenia lub wspomnienia z własnego dzieciństwa, bo to też się liczy :) 2. Chyba przypadek. Pierwszą książkę napisałem przypadkiem, a była dla dzieci, gdyż miała zachęcić do czytania mojego małego kuzyna. Okazało się, że pisanie dla młodych sprawia mi ogromną przyjemność, a potem już tak jakoś zostało :D 3. Trudne pytanie, a raczej trudno mi na nie udzielić odpowiedzi. To chyba zależy od dorosłego, który do takiej pracy, jak pisanie dla dzieci, się zabiera. Moja Babcia ma teorię, że by pisać dobrze dla dzieci, trzeba ciągle mieć sporo dziecka w sobie... i pewnie ma rację! 4. Bajka dla dzieci, czym się różni od bajki dla dorosłych? Ale jaką bajkę dla dorosłych mam przez to rozumieć? Pomimo wątpliwości spróbuję odpowiedzieć, trochę generalizując - w twórczości dla dorosłych pewne rzeczy można podać dość brutalnie, nie bać się zrzucenia Czytelnikowi na głowę przysłowiowej "cegły". Dzieci traktujemy inaczej, one dopiero kształtują swój obraz świata, swoją wrażliwość. 5. Chyba znowu muszę wrócić do teorii mojej Babci, dwa punkty wyżej :D |
|
2014-05-31 14:13:59
hajduczek: Samodzielnie... to były raczej "Dzieci z Bullerbyn". Miałem wtedy jakieś 6 lat. Potem przyszła kolej na Muminki, a potem wskoczyłem na głębokie wody, bo na półce stał już Juliusz Verne ("Tajemnicza Wyspa"). Pamiętam, jak jako 7-latek płakałem, gdy umarł kapitan Nemo...! :D |
|
2014-05-31 14:21:53
joakrz1983: 1. Z czasem pisania jednej książki bywa bardzo różnie. Niektóre zajmują mi ładnych kilka miesięcy (np. "Zwłokopolscy"), niektóre - i tak bywa najczęściej - cztery do sześciu tygodni. Ale są takie błyski ("Straszyć nie jest łatwo", "Sposób na Elfa"), kiedy to pisanie zajmuje dosłownie kilka dni. Naprawdę! Ale to sytuacja rzadka; po prostu akcja kłębi się w głowie, zaś palce nie nadążają za przelewaniem tego do pliku tekstowego. Dobrze, że piszę bezwzrokowo, wszystkimi palcami :) 2. Pierwszą książkę (o czym już wspomniałem wyżej) napisałem dla mojego małego kuzyna. Nie bardzo lubił czytać, co dla mnie było niezrozumiałe ;D - więc wpadłem na pomysł, by napisać coś specjalnie dla niego, może to go zaciekawi? I tak się stało, nawiasem mówiąc! Teraz całkiem dorosły kuzyn czyta aż miło :D 3. Tak. Czuję się spełniony w 100%. Czasem dzieci na spotkaniach pytają mnie "Czy gdyby pan mógł, to co by pan zmienił w przeszłości? Jakie zdarzenie?" - a ja odpowiadam: ŻADNE. Bo każde z nich, nawet najmniejszy drobiazg, nawet przykrość... doprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem: robiąc to, co kocham. 4. Muzyka... oj, eklektyczne są moje zainteresowania! Uwielbiam muzykę organową, operę (zwłaszcza Puccini, Verdi niekoniecznie), dobrego rocka czy pop (nasza Edyta Bartosiewicz, mmm...), fascynują mnie elektroniczne, nowoczesne beaty (house, techno, dance) - naprawdę trudno wymienić wszystko! Ale przy pisaniu - wyłącznie muzyka instrumentalna. 5. Zima i wczesna wiosna. Powód prozaiczny - zarówno ja, jak i mój czworołapy towarzysz życia, bardzo źle znosimy upały. Taka fizjologia :) Ale poza tym, wiosna - właśnie ta wczesna - jest najpiękniejsza, bo wszystko zaczyna się budzić, kiełki wyłażą spod ziemi i patrzą pierwszy raz na świat... no, magia po prostu! 6. Pierwszy moje książki czyta pewien młody człowiek, którego imienia - niestety - obiecałem już nigdy publicznie nie wyjawiać :D |
|
2014-05-31 14:28:21
anuszka: 1. Czy trudno pisać dla dzieci? Wiele osób twierdzi, że trudniej, bo dziecko to właśnie najbardziej wymagający odbiorca. Bezlitośnie zwróci uwagę na wszelkie niedociągnięcia, podczas spotkań z brutalną szczerością to wytknie autorowi... A jednak mnie się to udaje. Może faktycznie sporo dziecka jeszcze tkwi w mojej duszy :) Prawdą zaś jest, że pisać dla dzieci może każdy. Tylko pytanie, czy dzieci będą to czytały? Sporo osób ze znanymi nazwiskami, idąc na fali, wydało coś dla dzieci. Ale to już młodzi Czytelnicy wydadzą werdykt, czy książka jest dobra, czy nie. 2. Jak przebić się przez zagrożenie grami, filmami, jak stworzyć nowych Czytelników ze współczesnych dzieci zafascynowanych rzeczywistością "wirtualną"? To jest właśnie zadanie autorów, nie tylko piszących, ale także jeżdżących na spotkania w szkołach i bibliotekach. Jakże często, miesiąc czy dwa po takim spotkaniu, otrzymuję maile od bibliotekarek: "Panie Marcinie, cudu pan dokonał, dzieciaki ustawiają się w kolejkach po książki - jeśli nie ma akurat pańskich, dajemy im inne..." - a co najlepsze, ponoć przychodzą do bibliotek również dzieci, których wcześniej w bibliotece raczej nie było widać! Najlepszym przykładem jest wiadomość na FB od pewnego szóstoklasisty, właśnie po spotkaniu autorskim: "Panie Pałaszu! Gdyby lektury były takie jak pana książki, to może bym je nawet czytał". Voila! :) |
|
2014-05-31 14:32:52
hanka04 Małych domowników niestety nie posiadam... Tak więc, w zdecydowanej większości pomysły przynosi wyobraźnia i samo życie! Albo też piszę o tym, o czym chciałem czytać, gdy sam byłem mały. Zaś jeśli chodzi o "wczuwanie się"... kiedyś napisała do mnie dziewczynka, która dopiero co przeczytała moją "Licencję na zakochanie". I spytała: "Skąd pan tak dobrze wie, co czuje dziewczyna w tym wieku???" Ja zaś kompletnie nie konsultowałem treści pisanej książki z żadną nastolatką...! To samo przyszło, gdy pisałem serię książek o psie Elfie: w recenzjach pojawiały się pytania, skąd autor tak dobrze zna psie myśli, tok rozumowania i psychikę? Wytłumaczenie jest jedno: mój pies się uczłowiecza, ja zaś... ups, schodzę na psy? :D To samo można powiedzieć o tych nieszczęsnych duchach i wampirach z książki "Straszyć nie jest łatwo"! Nie wiem, czy skończę jako zwykły duch czy też wampir (nie daj Boże!), ale na razie, skoro pośmiertne doświaczenia są dopiero przede mną, musi mi wystarczyć wyobraźnia i... empatia. |
|
2014-05-31 14:35:47
KaMax: Co się zdarzyło, że rzuciłem intratną posadę w reklamie na rzecz pisania? Dwie rzeczy: fizyczne i psychiczne wykończenie pracą w agencji reklamowej (proszę uwierzyć, czasem przychodziło się do pracy w piątek, a wychodziło w poniedziałek po południu...) Drugą rzeczą był znak od Opatrzności, która sprawiła, że dokładnie w tym momencie mojego życia wydawnictwo "Nasza Księgarnia" zgłosiło się do mnie z informacją, że przesłany im tekst książki "Opowieści z Krainy Potworów" spodobał im się na tyle, że chcą ją wydać i proszą o kolejne książki. Uznałem, że Przeznaczenie wyraźnie daje mi znać, że nadszedł czas na zmiany. I co? I nie żałuję :D |