Kto | Post |
---|---|
|
2014-06-02 22:37:47
Dzień dobry!!! :)) Widzę, że napisał Pan całą masę książek i książeczek. Aż się dziwię, że tak mało o nich słyszałam. Jednak jest na to usprawiedliwienie mam już masę lat i kiedy czytam coś dzieciom często (z wielką przyjemnością) sięgam po klasykę. I tu pojawia się pytanie: Czy jako dziecko czytał Pan dużo czy może wolał chodzenie po płocie lub jeżdżenie na kocie? ;-) A jeśli już zainteresowała Pana jakaś pozycja (choćby wciśnięta przez panią bibliotekarkę na siłę) to co to było? Jakie Pałasz "pałaszował" książki, co mu wpajano, czy pisanie to rodzinna przypadłość czy może wzięło się totalnie z przypadku??? Pozdrawiam |
|
2014-06-04 16:00:31
1.Jakie rady pisarskie udzieliłby Pan młodym zaczynającym pisarzom? 2.Czy pisanie to według Pana to dobra inwestycja? 3.Jak Pan reaguje na krytykę swoich fanów? 4.Czy często Pan spotyka na swojej drodze dobrych ludzi? 5.Czym Kornel Makuszyński zasłużył sobie na Pański autorytet? |
|
2014-06-04 17:24:16
KaMax: Tak, to racja: dzieci są spontaniczne, szczere do bólu. Mówią to, co myślą. Dorośli zaś niekoniecznie (pięknie nazywają to sztuką dyplomacji). I faktycznie, w czasach, gdy rodzice są zabiegani, wpadają do domu marząc o chwili relaksu i nie bardzo mając czas na rozmowę z dzieckiem, na wspólne spędzanie tego czasu... to ratunkiem może być książka. Taka, w której relacje dziecko-dorosły przedstawione są w sposób ciepły, naturalny. Takie było moje dzieciństwo i takie relacje staram się w moich książkach przedstawiać. A jeśli da to jakiś efekt... no cóż - gdybym w to nie wierzył, wziąłbym się za pisanie romansów; proszę mi wierzyć, że to znacznie bardziej dochodowy biznes! :) |
|
|
|
2014-06-04 17:33:18
aishiteru: Sytuacja z krzesłem NAPRAWDĘ była przezabawna :) Choć w pierwszej chwili się przeraziłem, czy małemu aby coś się nie stało... Jeśli chodzi o kampanie promujące czytelnictwo, to zdecydowanie są one bardzo potrzebne! Kiedyś, na czeskim Zaolziu, podczas spotkania zorganizowanego właśnie w ramach tej akcji (a konkretnie jej czeskiego odpowiednika, czyli Celé česko čte dětem), poznałem młodą Mamę, która przedstawiła mi - choć odrobinę jednostronnie - mojego najmłodszego Czytelnika. Znajdował się on jeszcze... w swojej Mamie, która tak czy inaczej czytała mu już książeczki licząc na to, że usłyszy i pokocha! Prezenty... och, słowa cisną mi się różne. Niekoniecznie cenzuralne. Moim (być może nietrafionym!) zdaniem, takie prezenty to typowa polska postawa typu "zastaw się, a pokaż się". Efekt bezkrytycznego naśladownictwa, czy ja zresztą wiem... Wiem to, że wychowaliśmy się bez dowożenia na Pierwszą Komunię wynajętą limuzyną, bez kablówki tłoczącej w biedne mózgi trzysta kanałów, kolorowych i... pustych, wychowaliśmy się bez quadów i z książkami. Czy byliśmy lepsi w wieku dzisiejszych dzieci? Nie wiem. Byliśmy na pewno inni, mieliśmy więcej szacunku dla drugiego człowieka (w tym nauczyciela), dla pieniądza, dla samych siebie wreszcie... |
|
2014-06-04 17:40:28
izabela81 O spotkaniach autorskich już było wyżej - ale: generalnie, podładowują człowiekowi akumulatory :) Dają kontakt, taki bezpośredni, z moimi młodymi odbiorcami. Wiedzę, co chcieliby czytać (a zawsze o to pytam, i ostatnio króluje pytanie "kiedy Elf poleci w kosmos??") :) Optymizm - oczywiście! Bez niego dawno już chyba Marcin Pałasz by zszedł, a nie ciągle chodził :) Mam chyba optymizm we krwi, zapewne po moim kochanym Dziadku, którego ponoć bardzo przypominam (tak samo jak on, mam zamiłowanie do życia poza dużym miastem, do przyrody, zwierząt itp.). Czy udaje się zawsze zachować ową pogodę ducha? Nie. Nie zawsze. Miewam gorsze dni, jak każdy z nas. Tym bardziej, że proza życia potrafi niekiedy tak mocno dokopać człowiekowi, że bywają momenty, gdy mam ochotę schować się w szafie i długo z niej nie wychodzić. Ale wygrywa motywacja i poczucie obowiązku - wszak nie mogę wymagać od mojego psa, by siedział ze mną w owej szafie przez bliżej nieokreślony okres czasu, trzeba z nim wyjść... :) Co śmieszy mnie: generalnie uwielbiam śmiać się z samego siebie!! Serio :) Rodzina i Przyjaciele wiedzą już, że jestem niezastąpionym obiektem powodującym rozmaite katastrofy, wpadki, nietakty i absurdy. Wiele, bardzo wiele z rzeczy opisanych w moich książkach przytrafiło się naprawdę... najczęściej mnie samemu właśnie :) |
|
2014-06-04 17:50:53
inspired7: 1. "B@jki" - pomysł na jedną z nich mi się zwyczajnie przyśnił. Ten wilk z "Zielonego Kapturka"... Śmiałem się w głos jeszcze śpiąc, śmiech mnie obudził, zapisałem sobie to - i po kilku miesiącach gotowa była cała książka! Przyszło mi na myśl, że być może przerobienie bajek na "mój" sposób, czyli humorystycznie, a przy okazji niejako "uwspółcześnienie" ich tak, by działy się teraz, w naszych czasach, z tabletami, odrzutowcami i smartfonami - że może takie coś spodoba się odbiorcom? Na razie wychodzi na to, że pomysł był trafiony, gdyż miałem już sporo pytań o to, czy będzie druga część. 2. O optymistycznym nastawieniu było dokładnie w poprzednim poście. 3. Zwierzęta po prostu kocham. Tak jak dzieci - są szczere, wiadomo, kiedy są złe a kiedy zadowolone. Są NATURALNE, są sobą. Zjawy zaś, wampir, nimfa błotna... przedstawione w książce "Straszyć nie jest łatwo" w sposób nieporadny i humorystyczny, stały się niespodziewanie świetnym remedium na rozmaite dziecięce lęki! 4. A cóż mógłbym innego powiedzieć? Dobra książka, oczywiście! :) 5. "Wakacje w wielkim mieście" to przygody, które może mieć chyba dosłownie każdy. Zważywszy, że nie chcę zdradzać finału, nie dodam wiele więcej, niż "kochani, remonty trwają wszędzie, wytężajcie wzrok!" :) Z kolei główny bohater liczył na wakacje w zdecydowanie bardziej egzotycznym miejscu niż własne blokowisko, a jednak - nagle okazało się, że w ciągu takich, zapowiadających się na niezmiernie nudne wakacji, znienacka dzieje się aż ZBYT wiele :D 6. Książkę dla dorosłych wydam kiedyś na pewno. Najszybciej by było, gdyby udało się wydać powieści SF, które już są gotowe - jednak na razie droga wydaje się usłana gruzem z tych budów, o których mowa wyżej ;) Ciągnie mnie też do powieści życiowo-humorystycznej, i mam już mniej więcej połowę. Kiedy będzie gotowa całość - trudno mi powiedzieć, niestety. 7. Wartościować literaturę dla dzieci i dla dorosłych...? Trudne by to było. Jedyny argument, który mi przychodzi do głowy za literaturą dla dzieci to to, że właśnie książka dla dzieci tworzy czytelnika. Dorosłego trudniej zachęcić; a jeśli dziecko zacznie czytać, jest spora szansa, że mu tak zostanie! 8. Plany - dużo ich jest, jak zwykle. Kończę właśnie prace nad serią słuchowisk o tematyce ekologicznej dla Polskiego Radia. Potem dokończę książkę "Elf i pierwsza Gwiazdka", do końca wakacji chcę też napisać książeczkę dla maluszków, pt. "Psoty psiaka Rozrabiaka". Co będzie dalej - zobaczymy :) |
|
2014-06-04 18:05:14
jsmolarek 1. Dzień dobry :) 2. Czy byłem zaskoczony? Ha! Pamiętam, jak zadzwoniła do mnie moja Agentka i powiedziała, że 12. grudnia mam być w Warszawie... Siedziałem na podłodze, nie wiedząc co się dzieje, ze słuchawką przy uchu... a Elf sumiennie zlizywał łzy radości :D 3. Jeśli chodzi o temat mojej książki jako lektury szkolnej... widzę w sumie trzy tytuły: "Straszyć nie jest łatwo" (świetnie oswaja dziecięce strachy i lęki, choć zaprzyjaźnieniu biblioterapeuci zwracają mi uwagę na dobrze poruszony problem empatii i zwykłego ludzkiego współczucia - choćby historia z kotem Ambrożym); "Wszystko zaczyna się od marzeń" - tu największym atutem jest problem tolerancji: historia dziewczynki na wózku inwalidzkim w klasie integracyjnej, prześladowanej przez grupę wyniosłych koleżanek, aż sama prosi się o uwzględnienie. I wreszcie "Sposób na Elfa" - książka, która mówi i o życiu "niepełnej" rodziny, porusza problematykę porzucanych okrutnie zwierząt domowych, uczy empatii, wiary w przyjaźń pomimo różnicy pokoleń, w drugiego człowieka... Tak, myślę że dałoby się wybrać coś, by zastąpić na liście lektur pozycje ewidentnie przestarzałe i niepasujące do dzisiejszych realiów. 4. Moje ulubione miejsce do pisania to niewątpliwie pusty pokój z cichą muzyką instrumentalną. Zapewne nie takiej odpowiedzi się Państwo spodziewali :D - choćby łąki nad rzeką, cichej i spokojnej... A jednak nie. Na takiej łące od razu dostrzegłbym coś, co mnie zainteresuje i rozproszy, tak samo w górach czy choćby na balkonie. Pokój jest zdecydowanie bardziej przewidywalny i sprzyjający niezbędnemu skupieniu :) 5. Ulubiona lektura - z całą pewnością "Szatan z siódmej klasy"!! Ciągle pamiętam, jakie emocje towarzyszyły czytaniu (przy okazji było to jakieś okropne, zeszytowe wydanie, gdzie tekst na stronach A5 był umieszczony w kilku kolumnach... a jednak dałem radę!) 6. Patrz wyżej, punkt 4 :) 7. Jeśli dziecko chce pisać, ale ma problemy z pisaniem - niechaj CZYTA. Każda przeczytana książka zostawia w głowie więcej słów, zwrotów wartych wykorzystania... po prostu: czytanie uczy nas poprawnego, ładnego pisania! Wyobraźnia - jak najbardziej; chęć - tak! Ale w końcu trzeba te historie właśnie spisać... 8. Czy z którejś książki jestem "najbardziej" zadowolony? Nie wiem, chyba nie. Każdą z nich uważałem za wartą spisania i wydania, i z każdą się to udało. Każda również wiąże się dla mnie z innymi wspomnieniami, z inną motywacją do pisania, każda ma swoją historię. Chyba wszystkie są mi równie bliskie. 9. Trudności :) No, tak - byłem pewien, że to pytanie w końcu padnie! Owszem, był taki problem, przy pisaniu "Licencji na zakochanie". Zwyczajnie brakowało natchnienia. W końcu skasowałem trzy napisane rozdziały, pojechałem w rodzinne strony (do mojej Babci, do Kudowy) - i po powrocie, po spotkaniach z dawnymi Przyjaciółmi, natchnienie wróciło! |
|
2014-06-04 18:11:14
mskm13: 1. Każda z sytuacji ma swoje plusy i minusy :) Będąc poza domem najczęściej mimowolnie zbieram materiały do kolejnych książek. Poza tym, zwyczajnie kocham te długie spacery z psem...! Zaś w domu najlepiej się pisze, gdy nikt mnie nie rozprasza. 2. Pisanie bajek to przyjemność. Praca w reklamie to była droga przez mękę, gdy szefowie odrzucali kolejne dobre pomysły - moje i moich kolegów z działu - bo "tu trzeba by jaką panienkę z biustem dołożyć, a w ogóle to zróbcie to od nowa, najlepiej na wczoraj"... 3. Lubię słuchowiska! W sensie słuchania, oczywiście :) Słucham zarówno swoich własnych tekstów, w wykonaniu aktorów Teatru Polskiego Radia, z czystej ciekawości: jak to wyszło? Jak oddali wszystkie emocje? A czasem słucham też tekstów innych Autorów, już typowo relaksacyjnie :) 4. Zdecydowanie dla przyjemności czytam książki innych Autorów :) Swoje znam już, wiem też, jakie będzie zakończenie... Wybieram więc dobrą literaturę SF, czasem horror, a często - obyczaj (Fannie Flagg, Jan Karon, John Irving itd.) |
|
2014-06-04 18:15:54
Ligeja: Baliśmy się zawsze, boimy się teraz, i bać zapewne będziemy się, nawet za kilka wieków - o ile, oczywiście, ludzkość przetrwa. To ostatnie też jest tematem do bania się, nieprawdaż? ;) A czemu lubimy się bać...? Wypowiem się jedynie, jeśli chodzi o "dobrowolne" banie się przy filmie lub, właśnie, przy książce. Podobno nasza fizjologia zwyczajnie potrzebuje od czasu do czasu takiego wyrzutu adrenaliny, a skoro teraz trudno o strach przed tygrysem szablastozębnym, to szukamy tego gdzie indziej. Poza tym, miło się "pobać" patrząc czy czytając o mrożących krew w żyłach (czy żylakach) przygody bohaterów, zarazem mając świadomość, że nam nic nie grozi. Wyrzut adrenaliny jest, fizjologia gra, a nam nic się nie stało... Voila! :D |
|
2014-06-04 18:17:26
lipka: Tak, Czarna Łapa lub Zmory, względnie Wodnice... to chyba zawsze zdawało egzamin w przypadku dzieci młodszych. Starsze - czy to kiedyś, czy obecnie - w miarę szybko orientowały się, że to zwykła "ściema" stosowana przez dorosłych :D |
|
2014-06-04 18:19:40
inspired7: Myślę, że każdy z nas wydeptuje jakąś własną ścieżkę. Moja dziesięć lat temu gwałtownie zmieniła kierunek, kiedy to okazało się, że książka wysłana - w sumie przypadkiem - do wydawnictwa, została doceniona i będzie wydana. Dokąd podążam? Do najlepszej książki, oczywiście :) Ale to nie do końca prawda, gdyż każda z tych książek mnie w jakiś sposób zmienia. Dążę więc do tego, kim będę, gdy napiszę ostatnią z nich... |
|
2014-06-04 18:20:53
anuszka: Dziękuję!! :D Takie słowa czasem są autorowi bardzo potrzebne... |
|
2014-06-04 18:33:19
izabela81: 1. To oczywiście zależy od sytuacji. Bardzo lubię słuchać innych, którzy potrafią mnie czegoś nauczyć, mają do opowiedzenia coś ciekawego, lub zwyczajnie - gdy coś mi tłumaczą, zwierzają się... Z kolei nie lubię ludzi, którzy podczas rozmowy ewidentnie nie słuchają, gdyż uwielbiają ton WŁASNEGO głosu, i tylko czekają aż skończę, by zacząć znowu mówić o sobie. Czasem zresztą nie czekają, zwyczajnie przerywają i wpadają w słowotok... 2. Słabości - a któż ich nie ma? Mój pies Elf i chwile z nim spędzane, lody Mövenpick, czas na książkę... tego nie pozwolę sobie odebrać! :D Zresztą, czasem udaje się pogodzić wszystkie trzy rzeczy w jednej pracochłonnej sytuacji :) |
|
2014-06-04 18:37:57
gimm1: 1. Tak, trochę już tego napisałem - a jako że człowiek uczy się cały czas czegoś nowego, to i ja zachęcam do sięgnięcia po pozycje mojego autorstwa. Mimo, że na pewno (jeszcze? ;)) klasyką nie są, to na pewno gwarantują sporo uśmiechu, a może i wpłyną na młodych pozytywnie! 2. Jako dziecko sprawiedliwie dzieliłem czas pomiędzy jazdę na kozie Mieci mojego Dziadka, zbieranie ślimaków w sadzie za domem, a grę w piłkę lub "kapsle" z kolegami oraz czas na książkę. Z reguły kierowałem się własnym gustem, lektury które mi się podobały - czytałem, te których nie lubiłem - odrzucałem... Jednak książka od piątego roku mojego życia zawsze przy mnie była! Samo pisanie zaś to raczej przypadkowe odkrycie takiego talentu, zresztą w ogóle dużo zbiegów okoliczności tu nastąpiło, bym wydał tę pierwszą książkę... :) |
|
2014-06-04 18:46:02
Emily26: 1. Kilka postów wyżej, w odpowiedzi dla "jsmolarek", punkt 7 mówi chyba wszystko :) 2. Czy pisanie to dobra inwestycja... ale czego ma dotyczyć? Nieziemskich dochodów lub zwykłej stabilizacji finansowej? Wtedy - NIE. Jeśli zaś chodzi o zdobywanie nietypowych doświadczeń, pracę trochę "inną" niż pozostałe (zresztą, przecież każda jest inna, więc w sumie...), możliwość poznawania wielu fascynujących ludzi, odwiedzanie nowych miejsc, pozwolenie na kreatywność bez ograniczeń, odkrywanie nowych stron samego siebie - wtedy stanowczo powiem: TAK!! 3. Może zabrzmi to dziwnie, fałszywie, nieprawdziwie... ale - PRZYSIĘGAM!! - jeszcze nigdy nie usłyszałem zarzutu pod adresem już napisanej książki. Są inne za to: "dlaczego nie napisał Pan jeszcze o..." ...i tu listę możnaby wymienić. Zaś takie zarzuty mogę jeszcze nadrobić, bo życie przede mną :D 4. Oj, takich naprawdę dobrych...? (i to już chyba mówi wszystko) 5. Makuszyński - napisał kiedyś "moje książki uśmiechają się do Czytelnika". Jakoś siedziało to we mnie, w podświadomości, i każda Jego książka utwierdzała mnie w tym przekonaniu. Nie bał się trudnych tematów, radził sobie z nimi po mistrzowsku, jednocześnie zaś Jego książki emanowały, wręcz iskrzyły się (i iskrzą dalej!) takim poczuciem humoru, takim ciepłem, taką radością życia... że czapki z głów, Panie i Panowie piszący dla młodych! |
|
2014-06-04 18:47:40
I na koniec, drogie Panie i drodzy Panowie (byli tu tacy??) :) - gorąco dziękuję za wszystkie pytania. Wymęczyliście autora, ale udzielanie odpowiedzi było przyjemnością! Naprawdę :D Mam nadzieję, że spotkamy się kiedyś jeszcze w podobnym wywiadzie, a może i w prawdziwym życiu? Bywam na targach, mam spotkania autorskie w każdym zakątku Polski... Tak więc - do zobaczenia! :) |
|
2014-06-04 19:03:55
Dziękuję za odpowiedzi na moje pytania. Życzę spełnienia i jak najwięcej sukcesów, nie tylko zawodowych. :) |
|
2014-06-05 10:15:23
To było bardzo ciekawe spotkanie z Panem, pozdrawiam :) |
|
2014-06-06 09:10:23
Autorowi dziękujemy za czas spędzony z naszymi czytelnikami, a Wam - za interesujące pytania. Czyje pytania najbardziej ujęły autora i nas? Otóż nagrodzonymi zostali: izabela81, KaMax i martucha180. Serdecznie gratulujemy, laureatów prosimy o przesłanie danych adresowych na pr@wwpol.com z dopiskiem "Spotkanie z Marcinem Pałaszem". |
|
2014-06-06 22:25:54
Dziękuję za docenienie moich 3pytań! Pozdrawiam serdecznie :) |