Zrobiłam jej gorącą czekoladę, którą trzymałam w schowku na specjalne okazje, i dodałam do niej czegoś na uspokojenie. Tylko małą, maluteńką kropelkę. Skończyły mi się prawdziwe krople, więc brandy musiała wystarczyć. Ale to przecież właściwie to samo.
Zrobiłam jej gorącą czekoladę, którą trzymałam w schowku na specjalne okazje, i dodałam do niej czegoś na uspokojenie. Tylko małą, maluteńką kropelkę. Skończyły mi się prawdziwe krople, więc brandy musiała wystarczyć. Ale to przecież właściwie to samo.
Książka: Zła mamusia
Tagi: uspokojnienie, gorąca czekolada