Stuletnie dęby (...) wyrastają z maleńkich nasionek.
Bogaci i bogowie zawsze cierpią na końcu.
Zauważyłem w pewnym momencie (...), że wy, ludzie, jesteście czymś więcej niż tylko sumą waszej historii. Możecie wybierać, co przyjmiecie ze swojego dziedzictwa. Możecie sprzeciwić się oczekiwaniom rodziny i społeczeństwa. Ale jednego nie możecie: próbować być kimś innym niż samym sobą (...)
Ból to ciekawa rzecz. Wydaje ci się, że już dotarłeś do absolutnego kresu swojej wytrzymałości i że nie możesz już czuś się gorzej. A potem odkrywasz, że są całe nowe poziomy cierpienia. I kolejne po nich.
Władza sprawia, że dobrzy ludzie stają się niepewni, a nie radośni albo chełpliwi. Dlatego właśnie dobrzy ludzie tak rzadko dochodzą do władzy.
Stuletnie dęby (...) wyrastają z maleńkich nasionek.
Książka: Labirynt Ognia