- Co się naprawdę stało z twoim nosem?(…)
Harry mu powiedział. Miarą ich przyjaźni było to, że Ron nie wybuchnął śmiechem.
- Widzę, że jako pupilek Dumbledore’a masz fałszywe poczucie bezpieczeństwa, Harry Potterze. Ale Dumbledore’a może zabraknąć i kto cię wtedy ochroni?
Harry rozejrzał się szyderczo po sklepie.
- Ojej… patrzcie… jego tu nie ma! Więc czemu by nie spróbować?
- Co mnie zdradziło? - mruknął, wciąż masując sobie podbrzusze. Wydawał się wcale niespeszony jak na człowieka, który właśnie został nakryty na udawaniu fotela.
– Czy pamiętasz, jak mówiłem, że ćwiczymy zaklęcia NIEWERBALNE, Potter? – Tak. – Tak, proszę pana. – Nie ma potrzeby zwracania się do mnie per pan, panie profesorze.
No bo, mamo, coraz bardziej cię doceniamy, od kiedy musimy sami prać skarpetki.
Każdy z nas wierzy, że to co ma do powiedzenia, jest o wiele ważniejsze od tego, co mógłby powiedzieć drugi!
To bardzo ważne, mówił mu wtedy Dumbledore, by walczyć, by ciągle walczyć, by nie ustawać w walce, bo tylko wtedy zło można powstrzymać, choć nigdy nie da się go całkowicie wyplenić…
- Co się naprawdę stało z twoim nosem?(…)
Harry mu powiedział. Miarą ich przyjaźni było to, że Ron nie wybuchnął śmiechem.
Książka: Harry Potter i Książę Półkrwi