- Nie, poważnie przez pierwsze półtora roku po śmierci Olafa wydawało mi się, że mam raka. Poszłam do lekarza co najmniej z dziesięć razy, przekonana, że odstanę raka. Guza mózgu, raka trzustki, raka macicy, nawet raka małego palca.- Nie ma czegoś takiego jak rak małego palca - stwierdził William– Skąd niby to wiesz? – odparowała Natasha. – Wydaje ci się, że jesteś taki mądry,William, ale czasami powinieneś sobie po prostu darować, tyle ci powiem. To się naprawdęrobi męczące, że za każdym razem, jak ktoś w tej grupie coś powie, ty musisz wygłosić jakiśzłośliwy komentarz. Myślałam, że mam raka małego palca. Mój internista wysłał mnie nabadania i okazało się, że nie mam. Możliwe, że to był irracjonalny lęk, zgoda, ale nie musiszwyśmiewać wszystkiego, co mówię, bo niezależnie od tego, co na ten temat uważasz, poprostu nie wiesz wszystkiego, okej?Na chwilę zapadła cisza.– Właściwie – powiedział William – to pracuję na oddziale onkologicznym.– To niczego nie zmienia – odrzekła Natasha po sekundzie wahania. – Jesteś nieznośny.Wiecznie wtykasz kij w mrowisko. Nie sposób z tobą wytrzymać.