Zainteresowanie drugim człowiekiem zaczyna się od modlitwy biskupa, od jego rozmowy z Chrystusem, który mu powierza "swoich". Modlitwa przygotowuje nas do spotkań z drugimi. Są to spotkania, w których dzięki duchowemu otwarciu możemy się wzajemnie poznawać i rozumieć także wtedy, gdy czasu jest niewiele.
W słabości chorych zawsze dostrzegałem coraz bardziej objawiającą się siłę - siłę miłosierdzia. Chorzy niejako "prowokują" miłosierdzie. Przez swoją modlitwę i ofiarę nie tylko wypraszają miłosierdzie, ale stanowią "przestrzeń miłosierdzia", czy lepiej "otwierają przestrzeń" dla miłosierdzia. Swoją chorobą i cierpieniem wzywają do czynów miłosierdzia i stwarzają możliwość ich podejmowania.
W mojej lekturze i studium zawsze starałem się harmonijnie łączyć sprawy wiary, sprawy myślenia i sprawy serca. To nie sa osobne obszary. Każdy przenika i ożywia pozostałe. W tym przenikaniu się wiary, myśli i serca szczególną rolę odgrywa zdumienie nad cudem osoby - nad podobieństwem człowieka do Boga jedynego w Trójcy, nad najgłębszym związkiem miłości i prawdy, daru wzajemnego i życia, które z niego się rodzi, nad przemijaniem i przychodzeniem ludzkich pokoleń.
(...) pragnienie świętości rozwija się ze szczególną mocą, jeżeli znajduje odpowiedni klimat w dobrej rodzinie. Ileż zależy od środowiska rodzinnego! Święci rodzą i wychowują świętych!
Duszpasterstwo dzieci trzeba oczywiście kontynuować w wieku ich dorastania. Częsta spowiedź i kierownictwo duchowe pomaga młodzieży w rozeznawaniu życiowego powołania i chroni ją przed pogubieniem się przy wchodzeniu w dorosłe życie.
Czasami biskup łatwiej dociera do dorosłych błogosławiąc ich dzieci i poświęcając im trochę czasu. Jest to czasem cenniejsze niż długi wywód o szacunku wobec słabego człowieka. Dzisiaj potrzeba wiele wyobraźni, żebyśmy się uczyli rozmawiać o wierze i sprawach najbardziej fundamentalnych dla człowieka. Potrzeba zatem wielu kochających i myślących ludzi, bo wyobraźnia żyje z miłości i z myśli, i sama karmi naszą myśl i rozpala miłość.
Wierne wypełnnienie własnych obowiązków zawodowych już jest realizacją miłości wobec jednostek i wobec społeczeństwa.
To chyba taka prawidłowość, że po wielkich wydarzeniach jest więcej powolań. Rodzą się one przecież na gruncie konkretnego życia całego Ludu Bożego.
Kapłan wolny od osobistej troski o rodzinę, może się oddać całym sercem misji duszpasterskiej.
Tajemnica biskupiego powołania w Kościele polega właśnie na tym, że odnajduje się on zarazem w tej jednej widzialnej wspólnocie, dla której został ustanowiony, i w Kościele powszechnym.
Biskup jest znakiem obecności Chrystusa w świecie. A jest to obecność, która wychodzi naprzeciw ludziom tam, gdzie są; wzywa ich po imieniu, podnosi, umacnia przesłaniem Dobrej Nowiny i gromadzi przy jednym Stole. Dlatego biskup, który należy do całego świata i do Kościola powszechnego, przeżywa swoje powołanie w oddaleniu od innych członków episkopatu, aly pozostawac w ścisłym związku z ludźmi, których w imię Chrystusa gromadzi w swoim lokalnym Kościele. Zarazem staje się dla tych właśnie ludzi, których gromadzi, znakiem pokonywania ich samotności, gdyż prowadzi ich ku więzi z Chrystysem, a w Nim ku tym wszystkim, których Bóg wybrał przed nimi od początku świata i tym, których gromadzi dzisiaj na całym świecie, jak również ku tym, których gromadzi jeszcze w swoim Kościele po nich, aż po wezwanych w ostatniej godzinie.
Myślę, że w tych wielorakich formach pobożności ludowej kryje się odpowiedź na stawiane czasem pytanie o znaczenie tradycji w jej wyrazach, także tych lokalnych. W runcie rzeczy odpowiedź jest prosta: jedność serc to jest wielka siiła.
Zainteresowanie drugim człowiekiem zaczyna się od modlitwy biskupa, od jego rozmowy z Chrystusem, który mu powierza "swoich". Modlitwa przygotowuje nas do spotkań z drugimi. Są to spotkania, w których dzięki duchowemu otwarciu możemy się wzajemnie poznawać i rozumieć także wtedy, gdy czasu jest niewiele.
Książka: Wstańcie, chodźmy!