-Co robisz w niedzielny wieczór?- zapytał z uśmiechem. Prychnęłam. Niechcący.
-Zapraszasz na kolację?
-Hardziejesz. Podoba mi się to, Aniele.
-Nie interesuje mnie, co ci się podoba. Nigdzie z tobą nie pójdę. Na żadną randkę. Zaraz, zaraz, nazwałeś mnie ANIOŁEM?
-Bo co?
-Bo mi się to nie podoba.
Uśmiechnął się. -Trudno, tak zostanie.
Proszę, zatrzymaj czas, byśmy przeżyli to jeszcze raz, Niech znów śpiewa dla nas las, proszę, zatrzymaj czas...
Zło było uwodzicielskie i łatwe, zaś cnota - trudna i niedoceniana przez innych.
"Skalpel dotknął ciała. Uświadomiłem sobie, że to ja go trzymam w dłoni. Studenci pochylili się do przodu. Przycisnąłem skalpel d skóry. Nic się nie stało. Mocniej i... Poczułem, że skóra ustępuje. Dokonałem pierwszego cięcia! Przeciągałem skalpel powoli, ale niezachwianie w dół. Ciało rozstępowało się pod ostrzem czysto i na tyle prosto, na ile było mnie stać, o wcięcia szyjnego do wyrostka mieczykowatego. Wkrótce mieliśmy odchylić tę klapkę niczym okładkę książki i zacząć czytać w ludzkim ciele! Już teraz chciałem wedrzeć się głębiej i zobaczyć, co tam jest."