W piątek wieczorem sanitariusze przywieźli podopieczną. Wniesiono ją na noszach i położono do łóżka. Na szczęście nie zostałam z nią sama. We wsi mieszkała jej dalsza rodzina. Widziałam ich pierwszy raz. Byłam szczęśliwa, że przyszli, tym bardziej że podopieczna w dalszym ciągu ze mną nie rozmawiała. Dodali mi otuchy, zadając jej pytania, które mnie również trapiły.
Czy dasz radę kochać, mimo że jaNie umiem już sam bez Ciebie wstać?Czy dasz radę kochać, mimo twych ran?Nie umiem już sam bez Ciebie wstać*.
„Muszę znaleźć odpowiedni moment,by wymknąć się do domu na mecz!”.