- W ostatnich, tych najbardziej samotnych latach prosiłem Boga o wiele rzeczy, a on, o ile w ogóle mnie wysłuchał, musiał uznać, że nie są mi do niczego potrzebne, bo nie dał żadnej z nich - tłumaczył Julii. - A potem pewne pomyślał, że nie może mnie zostawic z niczym, skoro już mu zawracałem głowę tyle razy, i sam z siebie zesłał mi Staszka. Jestem za to Panu Bogu bardzo wdzięczny, bo teraz rozumiem, że wiedział lepiej, co jest dla mnie dobre na początek. Resztę zostawił mnie, również wolną wolę, i pozwolił działać.