- Zostawcie ją! Zakrzyknął robiąc groźną minę. - Szczym ryj – odpowiedział jeden z napastników. Po czym obracając się wymierzył zamaszysty cios wprost w skroń Oskara. Naszego bohatera od siedmiu boleści siła uderzenia powaliła na kolana. Zamroczony zdążył jeszcze wydusić z siebie: - Dziękuję, dobranoc. Lecz następną rzeczą jaką dostrzegł był biały przód tenisówki zmierzający w kierunku jego twarzy. Potem stracił przytomność...
"...człowiek nie mógł przewidzieć, co i jak się zakończy. Bez względu na to, jak bardzo się starał i jak szczegółowo planował, ostateczny rezultat zawsze pozostawał niewiadomą."
Mogę dźwigać nowy ciężar i nie załamaćsię pod nim.