W każdej [kobiecie] od urodzenia siedzi druga Kirke. Cała ironia polega na tym, że one same nigdy w to nie uwierzą. Kiedy tam tańczą, posiadają jeszcze ogień młodości, ale za nimi, prawie niewidoczny, tańczy już także cień mieszczańskości w postaci dwudziestu funtów przyszłej nadwagi, rodzinnej nudy, ambicji ograniczonych pragnień i celów, zmęczenia, siadania dla odpoczynku, ciągłych powtórzeń, powolnego zużycia.
W każdej [kobiecie] od urodzenia siedzi druga Kirke. Cała ironia polega na tym, że one same nigdy w to nie uwierzą. Kiedy tam tańczą, posiadają jeszcze ogień młodości, ale za nimi, prawie niewidoczny, tańczy już także cień mieszczańskości w postaci dwudziestu funtów przyszłej nadwagi, rodzinnej nudy, ambicji ograniczonych pragnień i celów, zmęczenia, siadania dla odpoczynku, ciągłych powtórzeń, powolnego zużycia.