(...) znów była przy mnie, lecz całkiem inna, w jakiś obcy, dziwny sposób bliska; rozpoznawałem w niej tylko to, co było anonimowe - oddech, zapach włosów, a przede wszystkim zapach skóry, którego brak mi było tak długo; jeszcze nie czułem go w pełni jak dawniej, lecz istniał przecież, i już bardziej rozumny niż rozum. Otucha, jakiej dodaje ciało ukochanego człowieka! O ileż jest ono mądrzejsze i bardziej wymowne niż usta pełne kłamstwa!
(...) znów była przy mnie, lecz całkiem inna, w jakiś obcy, dziwny sposób bliska; rozpoznawałem w niej tylko to, co było anonimowe - oddech, zapach włosów, a przede wszystkim zapach skóry, którego brak mi było tak długo; jeszcze nie czułem go w pełni jak dawniej, lecz istniał przecież, i już bardziej rozumny niż rozum. Otucha, jakiej dodaje ciało ukochanego człowieka! O ileż jest ono mądrzejsze i bardziej wymowne niż usta pełne kłamstwa!