Muzyka była dla mnie idealnym bankiem, w którym mogłam przechowywać swoje nastroje. Była też swojego rodzaju narkotykiem. Pobudzała i koiła moje nastroje. Już pierwszy takt ulubionej piosenki sprawiał, że moje emocje sięgały zenitu. Wystarczała dobra dawka Ala Jarreau, aby podnieść mnie na duchu. Podwójna szpryca Neila Younga skutecznie temperowała szalone przypływy energii. Żeby się zdrowo poderwać, sięgałam po kasetę z nagraniami Pata Benatara. Potem potrzebna mi była jednak piosenka na okiełznanie szaleństw, więc słuchałam "Br
Muzyka była dla mnie idealnym bankiem, w którym mogłam przechowywać swoje nastroje. Była też swojego rodzaju narkotykiem. Pobudzała i koiła moje nastroje. Już pierwszy takt ulubionej piosenki sprawiał, że moje emocje sięgały zenitu. Wystarczała dobra dawka Ala Jarreau, aby podnieść mnie na duchu. Podwójna szpryca Neila Younga skutecznie temperowała szalone przypływy energii. Żeby się zdrowo poderwać, sięgałam po kasetę z nagraniami Pata Benatara. Potem potrzebna mi była jednak piosenka na okiełznanie szaleństw, więc słuchałam "Br