Plac pustoszeje, likwidacja getta krakowskiego dobiega końca. Na placu Zgody jak na pobojowisku- tysiące pakunków, porzuconych bagaży, gdzieniegdzie małe dzieci bawiące się na mokrym od krwi asfalcie. Esesmani biorą dzieci na ręce. Czasami Niemiec prowadzi kilkoro trzymających się za rączki na ów koszmarny dziedziniec. Inni jadą z wózkami, w których śpią maleństwa. Po każdym takim odprowadzeniu następuje salwa karabinów. Dla oszczędności rozstrzeliwano kilkoro dzieci jedną kulą, ustawiwszy je rzędem. Niemowlęta wkładano po kilka do wózka i również jednym wystrzałem kładziono je trupem.
Plac pustoszeje, likwidacja getta krakowskiego dobiega końca. Na placu Zgody jak na pobojowisku- tysiące pakunków, porzuconych bagaży, gdzieniegdzie małe dzieci bawiące się na mokrym od krwi asfalcie. Esesmani biorą dzieci na ręce. Czasami Niemiec prowadzi kilkoro trzymających się za rączki na ów koszmarny dziedziniec. Inni jadą z wózkami, w których śpią maleństwa. Po każdym takim odprowadzeniu następuje salwa karabinów. Dla oszczędności rozstrzeliwano kilkoro dzieci jedną kulą, ustawiwszy je rzędem. Niemowlęta wkładano po kilka do wózka i również jednym wystrzałem kładziono je trupem.