– Łykaj – nakazał, patrząc mi lodowato w oczy. [...]
– Kocham cię! – zawołałam z uśmiechem [...].
– Wiesz, że większość dziwek nie jest tak zboczona jak ty? – zapytał, kładąc się obok i przykrywając nas miękkim kocem.
– A więc słabe z nich dziwki.
Wyglądam, jak chcę, i nic ci do tego – wybełkotała, wymachując rękami, czym mnie nieco rozbawiła. – Zostawiłeś mnie bez słowa i traktujesz jak kukiełkę, którą się bawisz, gdy masz na to ochotę. – Wyciągnęła palec w moją stronę, próbując jednocześnie nieudolnie, lecz uroczo podnieść się z siedziska. – Dziś kukiełka ma ochotę bawić się solo.
Była gorąca, mokra i należała do mnie. Czułem każdy centymetr jej złaknionego pieprzenia środka. Wszedłem do końca i mocno przytuliłem jej ciało do siebie. Zastygłem bez ruchu, chciałem się nasycić tą chwilą, po czym wysunąłem się i natarłem mocniej, a moja Pani jęczała, niecierpliwiąc się coraz bardziej. Chciała, bym ją pieprzył, potrzebowała poczuć to mocno. Moje biodra ruszyły do ataku, gdy ciało odkleiło się od niej. Rżnąłem ją najmocniej, jak potrafiłem, a mimo to czułem, że chce jeszcze. [...] Gdy jej plecy wygięły się w łuk, zobaczyłem śliczny otwór i nie mogłem się powstrzymać. Oblizałem kciuk i zacząłem głaskać jej wąski odbyt.
Nie miałem pojęcia, dlaczego jej to wszystko mówię, ale czułem nieodpartą potrzebę, by wiedziała o mnie wszystko. W moim głosie słychać było strach.
Mój władczy ton podziałał na niego jak płachta na byka. Złapał mnie za uda i ściągnąwszy do połowy z łóżka, podłożył mi pod plecy poduszkę, a sam usiadł na kołdrze, którą wcześniej zrzucił. Mój oddech przyspieszył. Wiedziałam, że cokolwiek zechce zrobić, nie zajmie mu to zbyt wiele czasu.
Szczytował długo, nie odrywając wzroku od moich oczu. To był najseksowniejszy widok w moim życiu. [...]
– Gnieciesz naszą córkę.
– Sugeruję, że nie umiesz się zachować w takim towarzystwie, a ja nie miałem czasu, by cię nauczyć. [...] Możesz zupełnie nieświadomie ich urazić albo okazać mi brak szacunku i w ten sposób poderwać mój autorytet – powiedział uspokajająco, łapiąc mnie za kolano. [...]
– Jesteśmy małżeństwem od dwudziestu minut, a ty już mnie tresujesz! – warknęłam oburzona.
Rozluźniłam ciało i przestałam się wyrywać, ale nie zwolnił uścisku. Schylił się i podniósł pończochę, którą wcześniej był związany. Oplótł ją wokół moich rąk, a gdy skończył, ukląkł za mną i rozchylając mi pośladki, zaczął lizać drugą dziurkę.
– Nie chcę - wyszeptałam z twarzą na stole, usiłując się oswobodzić, choć oczywiście była to jedynie gra zachęcająca go do tego, by wziął mnie analnie.
– Zaufaj mi, Malutka – rzucił, nie przerywając.
– Że po czym? Po jakim gwałcie, Lari? Przecież on mnie nie zgwałcił, tylko... że tak powiem... zwiotczył narkotykami. To nie była tabletka gwałtu, tylko MDMA, więc ja wszystko pamiętam. Ale też przyznaję, że miałam na niego zwyczajnie ochotę. No, może większą, zdecydowanie większą niż w rzeczywistości, ale dobrego, porządnego dymania nie nazwałabym gwałtem.
– Ta historia jest tak nieprawdopodobna, że aż głupia. Już widzę twoją matkę, która puka się w głowę, kiedy ją słyszy. Powinnaś powiedzieć jej prawdę, ubawiłaby się tak pysznie jak ja.
Zróbmy tak: jak urodzi się dziecko, będziemy mieszkać w posiadłości i zobaczymy. Jeśli się okaże, że masz rację, przeniesiemy się tu, a jeśli nie – zostanie tak, jak jest. I wtedy to miejsce stanie się wyłącznie moim azylem, no i miejscem rozpusty, kiedy będę już mogła się rżnąć na całego i pić.
– Łykaj – nakazał, patrząc mi lodowato w oczy. [...]
– Kocham cię! – zawołałam z uśmiechem [...].
– Wiesz, że większość dziwek nie jest tak zboczona jak ty? – zapytał, kładąc się obok i przykrywając nas miękkim kocem.
– A więc słabe z nich dziwki.
Książka: Ten dzień