„Rany ropieją, organizm stara się wyrzucić obce ciała. Jestem mokry od ropy. Mokry jest koc, którym się przykrywam – zrzucam go na podłogę. Ropa ciurkiem leje się z łokcia. Z waty, bandaża i cuchnącej cieczy powstaje coś w rodzaju gipsu. Czuję ulgę, poprzednio każdy ruch powodował ból. A jednak coś się z tą ręką dzieje. Odginam mięsień i robi mi się słabo. W ropie wirują dziesiątki białych robaków z ciemnymi główkami. Nie chcę być żywcem zjedzony. Gniotę je z wściekłością, ale niewiele to pomaga.”
„Rany ropieją, organizm stara się wyrzucić obce ciała. Jestem mokry od ropy. Mokry jest koc, którym się przykrywam – zrzucam go na podłogę. Ropa ciurkiem leje się z łokcia. Z waty, bandaża i cuchnącej cieczy powstaje coś w rodzaju gipsu. Czuję ulgę, poprzednio każdy ruch powodował ból. A jednak coś się z tą ręką dzieje. Odginam mięsień i robi mi się słabo. W ropie wirują dziesiątki białych robaków z ciemnymi główkami. Nie chcę być żywcem zjedzony. Gniotę je z wściekłością, ale niewiele to pomaga.”
Książka: Nie umieraj do jutra