Istnieje pogląd, że od upadku powstania warszawskiego do zajęcia stolicy przez oddziały polskie i radzieckie miasto pozostało całkowicie martwą, pozbawioną ludności pustynią gruzów.
Ale Warszawa nigdy nie była ,,królestwem bez poddanych". Nawet w tym straszliwym czasie, kiedy na rozkaz von dem Bacha kto żyw musiał opuścić miasto, a w jego lewobrzeżnej części przystąpiły do działania niemieckie ekipy specjalne powołane w celu ostatecznego zniszczenia i spalenia tego, co pozostało - istniała jedyna na świecie Rzeczpospolita gruzów.
W siedmiu nowelach Gluth-Nowowiejski portretuje warszawskich robinsonów - ludzi, którzy w nieustannym zagrożeniu, w ekstremalnie trudnych warunkach, bez dostępu do pożywienia i wody żyli na zgliszczach. Ukrywali się najczęściej w piwnicach lub na strychach. Zazwyczaj wybierali budynki najmocniej zrujnowane, którym nie groziło podpalenie lub wysadzenie przez niemieckie oddziały niszczycielskie.
W książce znalazła się historia Czesława Lubaszki, piekarza, który wykupił żydowską dziewczynę za pięć bochenków chleba, i Panny X, która odgrywała rolę niedorozwiniętego mężczyzny, by ukryć przed wszystkimi swoją kobiecość, a także Aresa - mściciela z ruin, który postanowił popsuć szyki nazistom. Opowiadania zostały opatrzone notatkami bibliograficznymi i zdjęciami.
Wacław Gluth-Nowowiejski - pisarz, publicysta, jeden z warszawskich robinsonów. W trakcie powstania dowodził drużyną zgrupowania ,,Żmija" na Żoliborzu, został ranny podczas walk na Marymoncie. Jako jeden z dwóch żołnierzy ocalał z masakry urządzonej przez Niemców w powstańczym punkcie sanitarnym przy ulicy Rajszewskiej 12. Ukrył się wtedy w piwnicy okolicznego domu, gdzie pozostawał do połowy listopada 1944. Poza Nie umieraj do jutra jest autorem książek Śmierć poczeka, Rzeczpospolita gruzów i Stolica jaskiń: z pamięci warszawskiego Robinsona.
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2019-04-24
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 272
Naukowcy twierdzą, że człowiek może wytrzymać wiele dni bez jedzenia. Ale wodę musi mieć.
Zbiór dziesięciu opowiadań o ludziach, którzy po upadku Powstania Warszawskiego zostali zmuszeni ukrywać się w zgliszczach Warszawy, czekając na ratunek, okazję do ucieczki, wyzwolenie. Niewiarygodne wręcz historie o woli przetrwania, która pozwoliła im walczyć z bólem od odniesionych ran, chorobami, głodem, pragnieniem, strachem oraz własnymi słabościami i chęcią poddania się. To również opis bestialstwa i okrucieństwa, z jakim oddziały SS z ukraińcami, w odwecie za powstanie traktowali ludność cywilną i niszczyli miasto. Niezwykłe świadectwo tamtych dni.
"Nie umieraj do jutra" to zbiór dziesięciu opowiadań o ludziach, którzy z jakiś powodów nie opuścili Warszawy po klęsce Powstania Warszawskiego, tylko pozostali w zgliszczach stolicy próbując przetrwać.
Osiem z tych opowiadań jest opartych na prawdziwych wydarzeniach. Jedno jest miejską legendą przekazywaną sobie z ust do ust. Ostatnie zaś to przeżycia samego autora, który ciężko raniony w walce, zdołał samotnie przetrwać w gruzowisku na Marymoncie.
Przedstawione historie wydają się niewiarygodne – ukazują jak okrutni i bezwzględni mogą być ludzie wobec innych osób oraz jak wiele musieli „przetrwać” mieszkańcy Warszawy. Do każdego opowiadania dołączone są fotografie osób, o których jest mowa, miejsc, w których się ukrywali, ścieżek, którymi podążali w poszukiwaniu wody i pożywienia, które tylko potęgują realizm oraz nasze emocję.
Autor w bardzo rzetelny sposób stara się zrelacjonować nam wydarzenia, do których udało mu się dotrzeć lub których sam był świadkiem. Jest przy tym bardzo daleki od wydawania osadów. Zamiast nich pozostawia nam sporo miejsca na własne przemyślenia oraz przeżywane emocje.
W mojej opinii „Nie umieraj do jutra” nie da się zrecenzować tak, jak każdej innej książki. Bo jak ocenić prawdziwych ludzi, prawdziwe wydarzenia i prawdziwe historie? Jedyne, co mogę napisać to, to że nie jest to książka łatwa, ani lekka, mimo że pochłania się ją w zastraszającym tempie. Jest za to bardzo poruszająca. Skłania do myślenia i uzmysławia nam jak wielkie mamy szczęście żyjąc właśnie dziś. Polecam
Kiedy ją otrzymałam ucieszyłam się, ponieważ uwielbiam klimaty wojny światowej, a zwłaszcza powstania warszawskiego. W książce zostały ukazane losy rodziny Robinsonów, którzy walczyli za wolność w powstaniu i według wielu zasłużeni bohaterowie. Niesamowicie wciągająca i poruszająca do głębi dodatkowo urozmaicona fotografiami, które nadają uroku historiom.
Polecam ją każdemu kto pragnie zapoznać się z losami ludzi walczących w powstaniu.
Książkę otrzymałam za punkty w portalu czytam pierwszy.
Książka zainteresowała mnie ze względu na tematykę, bo opowiada o czasach II Wojny Światowej. Urzekła mnie również okładka.
Książka zawiera 10 opowiadań - osiem to zapis autentycznych wydarzeń, jedno to legenda, a ostatnie to autobiograficzny zapis tego co przeżył autor walcząc w Powstaniu Warszawskim na Żoliborzu i po jego zakończeniu. Każde z opowiadań jest bardzo poruszające i czytając takie wspomnienia człowiek zdaje sobie sprawę ile Ci ludzie mieli w sobie woli walki żeby przeżyć i się nie poddać.
"Byli tacy, którzy na zimno dokonali wyboru. Schronienie w ruinach woleli od wygnania z miasta, terroru, poniewierki, obozu."
Opowiadania zawarte w książce dotyczą warszawskich Robinsonów, którzy postanowili zostać w ruinach miasta po Powstaniu Warszawskim. Ludzie Ci są świadkami egzekucji oraz makabrycznych wydarzeń. Chowają się w najmroczniejszych częściach miasta niekiedy tuż pod nosem Niemców, w niebywały sposób zdobywają pożywienie i wodę potrzebne do przeżycia. Wspomnienia osób Rzeczpospolitej Gruzów ukazują wydarzenia nie do uwierzenia, gdzie pośród zburzonej Warszawy tli się iskierka życia. W opowiadaniach widzimy również nadzieję cudowne ocalenia, pomocne dłonie wyciągane do nieznajomych, wspólnota wobec bezczynności i upokorzenia.
"Przyjaźniliśmy się spotykaliśmy czasem, ale nigdy nie rozmawialiśmy o tamtych czasach. Sądzę, że nikogo to nie zdziwi."
Książka dodatkowo zawiera zdjęcia, które uzupełniają historie w niej opowiedziane. Opowiadania czyta się bardzo szybko i zapadają one w pamięć. Spokojnie można się przy nich popłakać.
Serdecznie polecam :)
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi -
Nie umieraj do jutra Wacława Glutha-Nowowiejskiego to zbiór dziesięciu historii o warszawskich Robinsonach, którzy starali się przeżyć wśród gruzów miasta. Żyli w trudnych warunkach – często bez dostępu do jedzenia czy wody – z wrogiem czającym się w pobliżu. Wciąż chwytali się życia, mając nadzieję na ocalenie.
Pierwsze opowiadania, które pojawiają się w książce wydają mi się dosyć schematyczne, przez co czytanie ich stało się monotonne. Jednak kolejne zostały już przedstawione w o wiele ciekawszy sposób. Szczególnie przykuła moją uwagę opowieść o nieuchwytnym Aresie, który na wszelkie sposoby mścił się na Niemcach, oraz o samym autorze, który również był jednym z warszawskich Robinsonów.
W książce nie spodobało mi się jeszcze to, że nie każde zdanie zapisane po niemiecku zostało przetłumaczone na polski. Trochę utrudniło to zrozumienie niektórych sytuacji.
Sądzę, że lektura jest wartościowa i dobrze będzie poznać opisane w niej historie o ludziach, którzy przeżyli ten dramat. Ich życie przypominało historię Robinsona Crusoe – znaleźli się na bezludnej wyspie z nikłą szansą na ocalenie, a wróg znajdował się tuż obok.
www.czytampierwszy.pl
„Piekielnie wszystko poplątane. Uczniaki, zamiast siedzieć w szkolnych ławkach, wypełniają narodową misję! Uczymy się życia na gwałcie. Poznajemy dwa rodzaje śmierci: dobrej i złej, dwa rodzaje przemocy: nikczemnej i sprawiedliwej. Zaledwie doświadczyliśmy życia, stajemy się sędziami…”
Kolejna książka wojenna, która potrafi wzbudzić wiele uczuć, rozpoczynając od współczucia, kończąc na złości do dawnego wroga. "Nie umieraj do jutra" zawiera dziesięć opowiadań o Warszawskich Robinsonach, którzy po rozpoczęciu wojny oraz wygnaniu z ukochanego miasta, postanawiają zostać i żyć w warunkach nie nadających się do normalnego funkcjonowania. Po tym krótkim wstępie pewnie wiele osób już się domyśla co przeszli ci ludzie i ile poległych z przyjaciół oraz rodziny widzieli.
Czytając te krótkie opowiadania, przede wszystkim nie mogłam wyjść z podziwu. Każda z tych historii przedstawiła brutalność wroga i sytuacje których, sama bym nie podołała. Świat zostaje przedstawiony jako zgliszcza, gdzie człowiek mały niczym insekt w porównaniu do wroga, szuka w każdym miejscu pożywienia, wody czy ciepłego konta, gdzie będzie mógł spędzić noc i przeżyć. Czytając książkę, na pewno można dojść do stwierdzenia, że nasze życia jest wręcz cudowne, patrząc na historię pewnej Panny, która zmuszona przez okoliczności musiała odgrywać rolę mężczyzny czy grupki mężczyzn ukrywających się na wieży kościelnej nad głowami wroga.
"Nie umieraj do jutra" na pewno zgarnia dużego plusa za zdjęcia znajdujące się średnio co trzecią stronię, które na prawdę fajnie uzupełniają historie. Jeśli chodzi o styl pisania, to na prawdę nie mam na co narzekać. Książkę przeczytałam bardzo szybko, więc nawet nie zauważyłam kiedy ją skończyłam. Wspominając o bohaterach opowieści, nie mogę powiedzieć o nich złego słowa. Książka zawiera prawdziwych ludzi, nie są oni wymyśleni przez autora, więc nie mogę na nich napisać nic złego, ani nie chcę.
"Nie umieraj do jutra" może i nie jest idealną książką, bo sama miałam ochotę na dokładniejsze zapoznanie się z historią bohaterów, lecz z drugiej strony, z tego co wiem autor nie wszystkiego mógł się dowiedzieć. Reasumując, książkę jednak polecam przeczytać, ponieważ jest ona warta zapoznania i rozprowadzenia po świecie.
„Musisz wytrzymać jeszcze trochę. Nie zostawiaj mnie! Nie umieraj do jutra!"
Za książkę dziękuję portalowi CzytamPierwszy.
„Nie umieraj do jutra” to zbiór dziesięciu opowiadań o ludziach żyjących w gruzach Warszawy po Powstaniu Warszawskim.
-Ale jak to?- niektórzy z Was zapytają.-Przecież wtedy był nakaz opuszczenia stolicy, która była w tamtym okresie niezamieszkana!
Otóż… nie!. Warszawa nigdy nie była miastem opustoszałym. Pokazał nam to właśnie autor w tej książce. Ludzie, którzy decydowali się na niebezpieczny krok, jakim było pozostanie w stolicy, są nazywani warszawskimi Robinsonami. Wykazali się odwagą i heroizmem. Przetrwali w gruzach kilka miesięcy aż do wyzwolenia stolicy przez Armię Radziecką. Znieśli liczne trudy- m.in. brak pożywienia, picia. Często brakowało niewiele, żeby zostali wykryci przez nazistów i zabici...
„O nieludzkim okrucieństwie i nadludzkim poświęceniu
O bezkarnej podłości i służbie za wszelką cenę
O piekle niemieckiego tyrana i polskiej sile woli ponad wszystko
O niezwykłych czynach niezwykłej „Blondynki”.
Książka przedstawia dosyć trudny temat, jakim jest widmo wojny. Większość tego typu powieści jest nudna, mozolnie się je czyta i znajduje się w nich dużo dat, od których czasami zaczyna boleć głowa. Ta pozycja jest zupełnie inna. Autor- Wacław Gluth-Nowowiejski, zgrabnie opisuje życie warszawskich Robinsonów. Książkę pochłania się w zastraszającym tempie. Ze strony na stronę coraz bardziej się wciągamy, przeżywamy i te złe, i te dobre sytuacje razem z bohaterami. Płaczemy nad ich losem i nad tym, co musieli przeżyć. Książka jest przepełniona emocjami. Ukazuje to, jak okrutni i bezwzględni mogą być ludzie wobec innych ludzi:
„Widziałam, jak z kobiety ciężarnej, rannej w brzuch, wypłynęło dziecko, jak Niemiec podszedł, wziął żyjące dziecko, położył na jakimś żelazie i kłuł drutami”.
Pozycja obowiązkowa u każdego czytającego książki i nie tylko.
Warto wspomnieć również , że książka została opatrzona oryginalnymi fotografiami z okresu Powstania i po Powstaniu.
„Piekielnie wszystko poplątane. Uczniaki, zamiast siedzieć w szkolnych ławkach, wypełniają narodową misję! Uczymy się życia na gwałcie. Poznajemy dwa rodzaje śmierci: dobrej i złej, dwa rodzaje przemocy: nikczemnej i sprawiedliwej. Zaledwie doświadczyliśmy życia, stajemy się sędziami…”
Za książkę dziękuję serwisowi CzytamPierwszy.pl
Dziesięć historii warszawskich robinsonów - ludzi którzy po upadku Powstania Warszawskiego ukrywali się w zgliszczach zrujnowanej stolicy. Często ranni, samotni, bez dostępu do wody i pożywiania. Wciąż czujni. Zmieniający kryjówki. Nigdy bezpieczni.
Historie surowe. Opowiedziane bez emocji. Przerażające. Najbardziej chwyta mnie jednak za serce ostatnia z nich, opowiedziana w pierwszej osobie, przedstawiająca losy autora. Może dlatego, że to opowieść z pierwszej ręki, może dlatego że najbardziej dokładna. Może również z tego powodu, że dość szczegółowo opisuje to, co się działo z całą drużyną Gluth-Nowowiejskiego jeszcze podczas ich walki na Marymoncie. Tragiczna śmierć tych młodych ludzi, również sanitariuszek, którzy nie mieli żadnych szans otoczeni przez Niemców, budzi wielki smutek. Podobnie jak opisy morderstw ludności cywilnej w odwecie za wybuch powstania, ludności nie tylko niewinnej ale i bezbronnej.
Jak wiele jest w stanie znieść człowiek. Oby nigdy nie musiał się o tym przekonać.
„Nie umieraj do jutra” to historia o warszawskich Robinsonach. Mimo, że miasto było już gruzami postanowili oni, że nie opuszczą miasta. I choć nie da się logicznie wytłumaczyć tej decyzji to nie da się odmówić im odwagi i samozaparcia. Ich nadzieja trwała do samego końca. Fakty, które poznałam dzięki tej książce zapierały dech w piersiach. Często nie wierzyłam, że historie mogły się wydarzyć naprawdę, a ludzki organizm potrafi sprzeciwić się śmierci. Cieszę się, że autor podzielił się również swoją historią, od której się wszystko zaczęło... Ciężko ocenić czy książka jest „super” czy „taka sobie”, bo takich relacji i przeżyć nie powinno się oceniać. Dla historii każde takie wspomnienie jest na wagę złota.
Jeden z warszawskich Robinsonów po latach postanowił spisać portret tych, którzy nie opuścili Warszawy po zakończeniu Powstania Warszawskiego. Część z nich nie mogła opuścić oblężonego miasta, ponieważ sama uczestniczyła w walkach, a pozostali nie mieli już jak wydostać się z miasta, ponieważ wszędzie znajdowało się pełno wrogich żołnierzy.
Żyli w koszmarnych warunkach. Ale przetrwali. I dzięki temu dziś możemy przeczytać świadectwo ich męstwa i ogromnej siły ducha, woli życia, które pozwoliły im przetrwać, mimo iż wydawałoby się, że w takich warunkach byli z góry skazani na przegraną.
Książkę stanowi dziesięć opowiadań o losach takich właśnie ludzi, którzy przetrwali tam, gdzie nie mieli na to szans. Osoby walczące o wolność naszej ojczyzny. Ludzie, o których nie powinniśmy i nie możemy zapomnieć. Zasługują na wieczną pamięć, a to właśnie umożliwił Gluth-Nowowiejski dzięki spisaniu losów warszawskich Robinsonów.
***
„Czuję, jak odrzuca moją prawą rękę i… ręki nie ma. Przekręcam się na lewy bok. Ciemno przed oczami. Chętnie wołałbym o ratunek. Nic z tego.
Zbieram myśli. Nie mogę pozwolić sobie na słabość. Dowódca odpowiada za drużynę. Trzeba ratować chłopaków. Póki szkopy nie ponowią kanonady.”
***
Czytanie tej książki było dla mnie niesamowitym doświadczeniem. Głęboko poruszającym, przywołującym największe lęki skryte głęboko w każdym z nas, a zarazem ukazującym, że nie ma rzeczy niemożliwych. Autor pisze w prostym stylu, nie stosuje upiększeń, nie podaje nam też informacji rodem z książek historycznych, ale przedstawia sytuację taką, jaka była w rzeczywistości. Przypomina mi to trochę opowiadania dziadków o czasach wojny. Po prostu historia taką, jaką zapamiętali ją ludzie, którzy mieli nieszczęście żyć w tych okrutnych czasach, a nie taka jaką znamy z kart podręcznika. Dzięki temu mogę śmiało powiedzieć, że książka jest piękna w swojej prostocie.
Niejeden raz łza zakręciła mi się w oku, ponieważ wiedziałam, że wszystko co czytam jest prawdą. Zdałam sobie też sprawę, jak wielkie szczęście mam żyjąc w tych czasach, a nie w czasie wojny. Jak wiele zawdzięczamy ludziom, którzy bez wahania oddawali własne życie i niejednokrotnie nim ryzykowali, aby wyzwolić nasz kraj. Są to ludzie, o których nie możemy zapomnieć. Cieszę się, że autor, który sam był warszawskim Robinsonem, zdecydował się opisać los swój i pozostałych ludzi, od których udało mu się uzyskać informacje.
Nawet jeżeli pokolenia wojenne odejdą, pozostaną po nich wspomnienia zawarte w książkach, takich właśnie jak „Nie umieraj do jutra”. Dlatego cieszę się, że mogłam przeczytać tę pozycję, mimo, że nie da się jej czytać bez emocji. Mam nadzieję, że także moi bliscy kiedyś będą mogli się z nią zapoznać, a dzięki temu pamięć o tych odważnych ludzi pozostanie nawet wtedy, kiedy ich już z nami nie będzie.
Za możliwość przeczytania dziękuję @CzytamPierwszy
www.czytampierwszy.pl
"Nie przystawać! Lepiej spłonąć żywcem, niż dać się złapać. Gonią nas z wrzaskiem i strzelają na oślep. Wpadamy na kamienne schody niby w kolejną zasłonę dymną i przeskakując stopnie, docieramy na czwarte piętro. Dalej już nie ma schodów, nie ma żadnego przejścia... Muszą uwierzyć, że zginęliśmy w płomieniach."
Bardzo przejmujące opowieści, wyzwalające mnóstwo emocji, empatii i wzruszenia, ale także podziwu, szacunku i dumy. Obowiązkiem jest uważnie wsłuchiwać się w prawdziwe głosy przeszłości, utrwalać w pamięci znakami zrozumienia i wiernie przekazywać kolejnym pokoleniom, jako dowody bolesnych ludzkich losów, świadectwa zwycięstwa polskiego ducha, na przekór niemieckiej okupacji, grabieży, gwałtów i mordów.
Poznanie historii warszawskich Robinsonów pozwala lepiej zrozumieć nasz kraj i nasze miejsce w tożsamości narodowej. To również ostrzeżenie przed powtórką okrutnych kart historii, masakry, którą człowiek jest gotowy zgotować drugiemu człowiekowi. Niektórych zbrodni nie można sobie nawet wyobrazić, a co dopiero poradzić z zabliźnianiem wytworzonych przez nich psychicznych ran i moralnych strat. Bezduszność okupanta, brak wyrzutów sumienia, odbieranie życia nie tylko żołnierzom, ale też cywilom, w tym kobietom i dzieciom. Takiego bestialstwa i zwyrodnienia nie powinno się nigdy zapomnieć, nie wolno wymazywać faktów z podręczników szkolnych w imię powojennego pojednania, fałszować historii z racji upływu czasu.
Jedna legenda i dziewięć opowieści Robinsonów, będących świadkami egzekucji, uczestnikami makabrycznych wydarzeń, walczących o życie w ruinach i kryjówkach wymarłej stolicy Polski. Ludzi, którzy zaraz po Powstaniu Warszawskim na kilka miesięcy pozostali w najciemniejszych mrokach miasta, w sąsiedztwie Niemców i ukraińskich degeneratów. Wspomnienia pustelników i samotników Rzeczpospolitej Gruzów przybliżają wydarzenia trudne do uwierzenia, ukazujące wciąż tlące się iskierki życia w doszczętnie zburzonej Warszawie. Cudowne ocalenia, pomocne dłonie obcych sobie ludzi, swoista solidarność wobec niemocy i upodlenia.
Martwe miasto z resztkami bijących serc jego obrońców, starającymi się przetrwać na przekór wszystkiemu, obcujących ze śmiercią na każdym kroku i w każdej minucie, opierających się ostatecznemu zniszczeniu i spaleniu. Nie wszystkim udało się znaleźć schronienie w piwnicach, strychach, kanałach, piecach odlewniczych, wieżach kościelnych. Ci, którzy przeżyli, ponieśli szczytne idee i chwalebne wartości ku kolejnym pokoleniom, wbrew nowej okupacji ze Wschodu. Z uznaniem i poważaniem pochylamy się nad opisami tragicznych doświadczeń życiowych, wstrząsających przeżyć, które pozostawiły niezatarte piętno, należy znać jego barwy i brzmienia. Moi dziadkowie przetrwali piekło, zawdzięczam im nie tylko możliwość pojawienia się na świecie, ale również patriotyczne wychowanie, szacunek wobec oddających życie za to, abyśmy, ja i moje dzieci, mogli cieszyć się wolnością.
bookendorfina.pl
24 kwietnia nakładem Wydawnictwa Marginesy ukazał się zbiór opowiadań Wacława Gluth-Nowowiejskiego pt. „Nie umieraj do jutra”. Jest to drugie wydanie tego zbioru, pierwsze miało miejsce jeszcze w PRLu w 1982 roku. W skład tej książki wchodzi 10 opowiadań, które opowiadają historię warszawskich Robinsonów Rzeczypospolitej Gruzów, czyli ludzi, którzy ukrywali się w pozornie wyludnionej Warszawie po powstaniu a przed wyzwoleniem miasta. Co mogę o opowiadaniach powiedzieć? Temat jest ciężki, to historia ludzi walczących każdego dnia o przetrwanie, którzy cały czas mają nadzieję, że może jutro w końcu nadejdzie dla nich pomoc. Historia ludzi, których egzystencja ograniczona została do minimum, liczyła się tylko woda, żywność i dobre ukrycie...
Wydanie książki jest solidne, historie opatrzone są notkami biograficznymi bohaterów opowiadań i ich rodzin oraz fotografiami, mapkami i kopiami dowodów osobistych. Mimo swoich niepozornych rozmiarów, szczerze polecam rozłożyć sobie tą lekturę w czasie, ja słuchałam opowiadań na dwa razy, a i tak to było bardzo duże przeżycie, mogłam rozłożyć na jeszcze kilka części. Historie, jak to wszystkie wydarzenia wojenne, niosą dużo ciężkich i mocnych, wstrząsających emocji. Ciężko uwierzyć, że to wszystko działo się naprawdę...
Recenzja powstała na potrzeby portalu CzytamPierwszy
Książka opisuje przeżycia 10 warszawskich Robinsonów. Sam autor cudem przeżył walkę z Niemcami, był bardzo mocno ranny i 6 tygodni ukrywał się w piwnicy. Nie wiedział nawet, że powstanie już się dawno skończyło. Pamiętajmy o warszawskich Robinsonach, możemy przeczytać o nich w nielicznych książkach.
Jest to zbiór opowieści o warszawskich "robinsonach", w literaturze i historii dosyć często pomijanych. Byli to ludzie, który w trakcie i po upadku Powstania Warszawskiego, mimo groźby śmierci, zamieszkiwali gruzy zrujnowanych części Warszawy. Rekordzista spędził w tych gruzach ponad 5 miesięcy. Bez jedzenia, bez wody, w zimnie i z Niemcami tylko czekającymi na najmniejszy błąd prowadzący do zdemaskowania. Są to historie wręcz nieprawdopodobne, a jednak prawdziwe. Polecam każdemu, kto choć trochę interesuje się tematyką okołowojenną. Warto.
Wacław Gluth-Nowowiejski zapisał w pamięci współczesnych Polaków nazwiska warszawskich Robinsonów – ludzi, którzy od czasu klęski powstania warszawskiego do wyzwolenia Warszawy mieszkali w pustyni gruzów, w Rzeczpospolitej Gruzów. To ich pamięci poświęcona jest książka Nie umieraj do jutra, którą zdobyłam na portalu Czytam Pierwszy.
Kapitulacja zwalniała z wojskowej służby, stwarzała możliwości wyboru. Znaczyła: przestajemy walczyć. Nie znaczyła jednak: musimy oddać się w ręce Niemców. (s.69)
Niektórzy ludzie chcieli się ukrywać w gruzach warszawskich kamienic, inni musieli. Byli to zarówno powstańcy, jak i ludność cywilna. Więcej było mężczyzn niż kobiet, więcej młodych dorosłych. Byli niczym Robinson – rozbitkowie na bezludnej wyspie. Ukrywali się przed Niemcami w małych grupach, choć zdarzali się samotnicy. Z około tysiąca osób ukrywających się w ruinach lewobrzeżnej Warszawy uratowało się kilkuset. Wszyscy oni bez wyjątku są bohaterami, którzy wykazali się niezwykłą odwagą, sprytem, przezornością, hartem ducha, wiarą i nadzieją w przetrwanie, odpornością fizyczną i psychiczną.
Większość warszawskich Robinsonów wróciła po latach do równowagi psychicznej, u niektórych przeżycia te pozostawiły niezatarte piętno. (s. 179)
Z psychiką ludzi mieszkających w gruzach bywało różnie. Kilka lat wojny, klęska powstania, Niemcy rozstrzeliwujący każdego złapanego Polaka, trudne warunki, brak żywności i wody, sroga zima, nieustanne zagrożenie życia, tęsknota za bliskimi powodowały, że niektórzy się załamywali, umierali. Najgroźniejszą chorobą była samotność. Czasem filozofia, że tak być musi, przeżywała kryzys. Zdarzało się i tak, że rzeź ludności cywilnej, gwałty powodowały traumę do końca życia. Tak było w przypadku Jerzego Zdanowicza. Autorowi nie udało się poznać prawdy o tej… małej kobiecie uchodzącej za lekko niepełnosprawnego mężczyznę. Tajemnicza Panna X.
W domu-szkielecie, w którym nie ma życia. (s. 102)
Ludzie najczęściej ukrywali się w piwnicach najbardziej zniszczonych budynków, na strychach. Były też niezwykłe kryjówki jak wieża kościelna czy piec odlewniczy. Sprawdzało się powiedzenie, że najciemniej pod latarnią, najbezpieczniej w jaskini lwa, koło kwater nazistów. Jaskiniowe życie wymagało wielu umiejętności, choćby kociego poruszania się, sprawności fizycznej, znajomości topografii. Warszawscy Robinsonowie stali się ekspertami jaskiniowego życia prowadzonego w stałym rytmie głównie nocą. Robinsonowa dyscyplina. Robinsonowe życie. Sztuka zdobywania pożywienia i wody, gotowania z niczego, wyszukiwania nowych kryjówek, szukanie ciepłej odzieży, materacy, pierzyn. Codzienna i mordercza walka o każdy kolejny dzień życia, bo następnego dnia ich ukochana Warszawa mogła być wolna, oni też…
Nie skapitulował, nie złożył broni, przyjął inne formy walki. (s. 210)
Legendarny Ares, bóg wojny, niczym Robin Hood czy Zorro prowadził własną wojnę podjazdową, walkę psychologiczną z okupantem. Pomysłów mu nie brakowało. Lekarska walizeczka czy patefon z ogromną tubą wprawiały nazistów w zdumienie, a potem w złość. Człowiek widmo, którego spektakularne akcje i podpis „Ares” doprowadzały Niemców do szału. Zapamiętałam sanitariuszkę „Blondynkę”, niosącą pomoc ciężko rannym mimo wycieńczenia i głodu. Zdumiała mnie postawa 16-latka Antoniego Czarkowskiego, który dowodził starszymi od siebie; pieczenie chleba przez piekarza Czesława Lubaszkę; 165 dni Gabriela Cybulskiego w zgliszczach na Ogrodowej; stan autora, na którego widok lekarz się wzruszył.
Piękny, bezchmurny jesienny dzień. Że też potrafią to jeszcze zauważyć… (s. 128)
Niepozorna książka Nie umieraj do jutra to dziesięć opowiadań o bohaterach. Osiem z nich opowiada o autentycznych wydarzeniach, ostatnie też, lecz to opowiadanie autobiograficzne. Jeden tekst jest legendą Aresie. Wszystkie zapisują się w pamięci czytelnika niczym obrazy, a to przez poruszające teksty opatrzone czarno-białymi zdjęciami warszawskich Robinsonów i Rzeczpospolitej Gruzów. Autor cytuje wypowiedzi naocznych świadków zeznających przed Główną Komisją Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. W skrócie przedstawia powojenne losy bohaterów tamtych dni. Do tego język – rzeczowy, czasami krótkie, żołnierskie zdania, innym razem poetyckie epitety i metafory: bezrobotny żołądek, łańcuch gór z gruzów, masyw ruin i spalonych szkieletów budynków, życie na słowo honoru.
Istny cud, że żyjesz. (s. 162)
Nie umieraj do jutra to poruszająca książka oparta na faktach, upamiętniająca mieszkańców Rzeczpospolitej Gruzów, warszawskich Robinsonów, którzy wbrew rozkazom okupanta schowali się w stolicy i czekali na wolność. To im autor oddał hołd, a dzięki wznowieniu wydania kolejne pokolenia Polaków poznają niezłomnych bohaterów Warszawy, patriotów.
„Odchodzą świadkowie. Niechaj pozostanie zapis ich przeżyć”.
Wacław Gluth-Nowowiejski to żołnierz Armii Krajowej, który walczył w Powstaniu Warszawskim, a po jego upadku ukrywał się w ruinach. Dzięki akcji „Kuriera Polskiego” poznał innych warszawskich Robinsonów i opisał ich w swojej książce.
„Nie umieraj do jutra” to opowieść o ludziach, którzy ukrywali się pod gruzami w czasie Powstania Warszawskiego lub tuż po jego upadku przez kilka tygodni, miesięcy, a niektórzy nawet do stycznia 1945 roku, gdy Warszawa została wyzwolona przez Armię Czerwoną.
Najważniejszy dla Robinsonów był wybór kryjówki. Musiała być maksymalnie bezpieczna i dobrze wyposażona. Wejście powinno być zamaskowane. Im większy nieład tym lepiej, gdyż sprawiało to wrażenie naturalnego zwaliska. Należało zaopatrzyć się w koce, kołdry, denaturat, garnki i żywność. Robinsonowie w poszukiwaniu żywności wychodzili nocą, gdyż Niemcy wciąż poszukiwali w gruzach Polaków, a także plądrowali ocalałe mieszkania w poszukiwaniu wartościowych przedmiotów. Dekonspiracja kończyła się natychmiastową śmiercią. Fizyczne przetrwanie tej gehenny było łatwiejsze niż psychiczne. Każdego w końcu dopadał kryzys i załamanie. Łatwiej było tym, którzy ukrywali się w grupie, dużo trudniej jeśli ktoś był sam.
Wśród Robinsonów była również kobieta – Danuta Ślązak „Blondynka”, która z narażeniem życia ratowała rannych z płonącego budynku, a ukrywając się z grupą wzięła na siebie ciężar zdobywania wody i pożywienia. Po wojnie została odznaczona za zasługi w ratowaniu życia ludzkiego.
Rekordzistą wśród warszawskich Robinsonów był Gabriel Cybulski, który w swojej kryjówce przetrwał pięć miesięcy i dziewięć dni.
Jedną opowieść autor poświecił tajemniczej pannie X, która prawdopodobnie ukrywała się w czasie powstania w przebraniu mężczyzny i nawet a po jego upadku pod wpływem traumatycznych przeżyć postanowiła w tym przebraniu pozostać. Jej płeć została dopiero odkryta, gdy nieprzytomna trafiła do szpitala w 1965 roku.
Ostatnie opowiadanie to wspomnienia autora, który cudem wydostał się z piwnicy oblężonego przez Niemców domu, a potem ciężko ranny schronił się w suterenie jakiegoś opuszczonego mieszkania, a przeszukujący je Niemcy wzięli go za nieboszczyka. Miała to być kryjówka na kilka dni, a spędził tam sześć tygodni. Cudem ocalał.
„Nie umieraj do jutra” to książka głęboko prawdziwa, wzruszająca i pokazująca ile człowiek jest w stanie znieść, aby przetrwać. Pokazuje ludzi, którzy pomimo wszystko nie poddali się. Byli w stanie sami przetrwać piekło i niejednokrotnie poświęcali się dla innych. Podziwiam tą ogromną determinację tych ludzi, aby nie dać się złapać, aby przeżyć.
Wspaniała pozycja, z którą każdy powinien się zapoznać. Gorąco polecam.
Za możliwość przeczytania dziękuję portalowi www.czytampierwszy.pl
Wacław Gluth-Nowowiejski jest jednym z warszawskich robinsonów, których historie zawarł w swojej książce. Z talentem bajarza przeprowadza nas przez ruiny okupowanego miasta i pokazuje, że wśród zgliszczy tliło się życie. Często młode i z walecznym sercem. Robinsonowych historii było dziewięć, dziesiąta tylko legendą. Niczym rozbitkowie, dryfowali wśród salw wybuchów bomb oraz serii z karabinów maszynowych do miejsc, które mogły dać im nadzieję.
Często przymierali głodem, jedli zepsutą żywność i niezdatną do spożycia wodę, co także niektórym przypłacili życiem.
Każda historia jest inna, niektóre się ze sobą łączą. Kilkunastu ludzi, którzy cudem uniknęli śmierci, a niektórzy nawet własną przeżyli. W miejscu, gdzie nie został czasem kamień na kamieniu, czekali wybawienia.
‘Niemiecka drużyna saperów kończ właśnie kucie otworów w piwnicy. Wkrótce otwory te wypełnią ładunki wybuchowe. Operację kończy trębacz. Specjalny sygnał oznajmia, że wstępne prace zostały zakończone i można obiekt wysadzić. Antoni: I tak się dzieje. Potężny wybuch. Podłoga wiruje jak na okręcie. Ceglany pył wypełnia wnętrze, dusi. Aż osiada. Żyję. I oni żyją! Co za radość!’
Styl autora jest bardzo przyjemny, czyta się szybko, opisy nie męczą czytelnika. Podoba mi się, że tekst okraszony jest fotografiami miasta i portretami bohaterów, a dobry research pozwolił autorowi na przedstawienie dalszych losów ocalonych. Książka jest pomnikiem i wspomnieniem ludzi, którzy tak bardzo chcieli żyć. Polecam.
Książką odebrana za punkty na portalu CzytamPierwszy.
Około tysiąca osób ukrywało się w gruzach lewobrzeżnej Warszawy. Przetrwało i uratowało się kilkaset. Wszyscy byli niewątpliwymi bohaterami ostatnich miesięcy wojny. Warszawa powinna o nich pamiętać. Polacy powinni o nich pamiętać... Odchodzą świadkowie. Niechaj pozostanie zapis ich przeżyć.
Więcej