Każdego wieczoru stojący za stodołą wiśniowy smok podpalał słońce schodzące powoli z nieba. W rogu podwórka zardzewiały paszczarz zabierał się do gryzienia ziemi stalowymi kłami. Ożywał wiszący w stodole wąż - owijał się wokół krokwi i pożerał biegające w sianie myszy. Na poddaszu domu karły tańczyły ze sobą w milczeniu, szurając maleńkimi stopami. W studni budził się chichoczący skrzat, który za dnia ze znudzeniem powtarzał tylko obce głosy. Po polach biegały czarne potwory bez głowy, ale o setkach palców. Za drzewami ukrywały s
Każdego wieczoru stojący za stodołą wiśniowy smok podpalał słońce schodzące powoli z nieba. W rogu podwórka zardzewiały paszczarz zabierał się do gryzienia ziemi stalowymi kłami. Ożywał wiszący w stodole wąż - owijał się wokół krokwi i pożerał biegające w sianie myszy. Na poddaszu domu karły tańczyły ze sobą w milczeniu, szurając maleńkimi stopami. W studni budził się chichoczący skrzat, który za dnia ze znudzeniem powtarzał tylko obce głosy. Po polach biegały czarne potwory bez głowy, ale o setkach palców. Za drzewami ukrywały s