(...) często siedzę przed samym sobą, jak przed obcym, zagadkowy odblask tego, co było przedtem, wydziela się ze mnie i poza mną. niby matowe lustro utrwala w cichych godzinach zarysy obecnego mojego istnienia, i dziwię się wtedy, jak to coś, nienazwalnie czynne, które zwie się życiem, prystosowało się do takiego kształtu.
(...) często siedzę przed samym sobą, jak przed obcym, zagadkowy odblask tego, co było przedtem, wydziela się ze mnie i poza mną. niby matowe lustro utrwala w cichych godzinach zarysy obecnego mojego istnienia, i dziwię się wtedy, jak to coś, nienazwalnie czynne, które zwie się życiem, prystosowało się do takiego kształtu.