Nikodem wychodzi z pokoju. Wraca z grubym, skórzanym pasem. Okłada nim syna - omijając ręce i twarz - dotąd, aż ze zmęczenia ręka odmawia mu posłuszeństwa.
Nie zadawał sobie pytań, czy kiedyś dobiegnie, czy w ogóle zdąża w dobrym kierunku! Po prostu stawiał łapkę za łapką tam, dokąd prowadziły go psi nos i miłość.
Liczą się tylko marzenia. Bez nich jesteś niczym więcej niż pyłem na wietrze.
Nikodem wychodzi z pokoju. Wraca z grubym, skórzanym pasem. Okłada nim syna - omijając ręce i twarz - dotąd, aż ze zmęczenia ręka odmawia mu posłuszeństwa.