U szczytu stołu siedzi radca rachunkowy, który właśnie oświadczył, że gdybyśmy wytrzymali dwa miesiące dłużej, wojna byłaby wygrana. Robi mi się wprost niedobrze, kiedy słucham tych bzdur, bo każdy żołnierz wie, że po prostu nie mieliśmy już ludzi i amunicji. Siedząca naprzeciwko niego dama opowiada o swoim poległym mężu, a ma przy tym taką ważną minę, jakby to ona poległa, nie on. Bliżej dolnego końca stołu gadają o akcjach i warunkach zawarcia pokoju i wszyscy naturalnie wiedzą lepiej, jak należało to załatwić, niż ludzi
U szczytu stołu siedzi radca rachunkowy, który właśnie oświadczył, że gdybyśmy wytrzymali dwa miesiące dłużej, wojna byłaby wygrana. Robi mi się wprost niedobrze, kiedy słucham tych bzdur, bo każdy żołnierz wie, że po prostu nie mieliśmy już ludzi i amunicji. Siedząca naprzeciwko niego dama opowiada o swoim poległym mężu, a ma przy tym taką ważną minę, jakby to ona poległa, nie on. Bliżej dolnego końca stołu gadają o akcjach i warunkach zawarcia pokoju i wszyscy naturalnie wiedzą lepiej, jak należało to załatwić, niż ludzi