Synonimy wstydu, jakie podaje Santiago Roncagliolo zanim jeszcze rozpocznie się właściwa opowieść to „zażenowanie, onieśmielenie, skrępowanie”. Powodów do wstydu bohaterom tej historii nie zabraknie. Okazuje się, że najbardziej tragiczna i wstydliwa jest codzienność. Zwłaszcza kiedy ktoś jest świadkiem ciągłych porażek.
Zmęczona chorobą babci rodzina traci chęci i siły do odwiedzania staruszki. Wreszcie kobieta umiera. Dziadzio, który próbował nie tak dawno bezskutecznie rozbudzić w sobie i w niej popęd seksualny, teraz jest wolny – może wszystkie siły poświęcić na zdobywanie serca dawnego obiektu westchnień, Doris. Jednak teraz Doris nie umie już mówić i trafia do domu starców. Dziadek kieruje się tam za nią i próbuje wskrzesić wygasłe uczucia. Alfredo, głowa rodziny, ma przed sobą jeszcze sześć miesięcy życia. Podrywa swoją sekretarkę, nie może jednak się z nią przespać, mimo jej poświęcenia – choć Gloria decyduje się oddać swojemu szefowi w obawie przed utratą pracy. Żona Alfreda znajduje w torebce tajemnicze liściki z lubieżnymi wyznaniami. Godzi się na kolejne propozycje – udaje się w narzucane w liścikach miejsca, zachowuje się uwodzicielsko, mając świadomość, że jest przez kogoś obserwowana. Mariana, jej córka, wstydzi się małych piersi i braku włosów łonowych. Czuje też seksualną fascynację swoją koleżanką. Wstydzi się także pierwszej miesiączki i tego, że o jej przeistaczaniu się w kobietę dowiaduje się cała rodzina. Mały Sergio widzi duchy i bawi się w pobliżu trupów. W tej dziwnej rodzinie nawet kot ma swoje powody do wstydu – nie załatwia się do kuwety a na piękne poduszki w salonie, ma być wykastrowany, wreszcie – daje się pokiereszować pewnej pięknej kotce. Za każdym razem zażenowanie bohaterów zwiększa się, gdy pojawiają się mimowolni świadkowie wstydliwych chwil. W większości przypadków wstyd towarzyszy przygodom erotycznym i erotycznemu niespełnieniu.
Cały „Wstyd” zbudowany jest z takich właśnie sekwencji – niefortunnych przeżyć kolejnych członków rodziny. Króciutkie rozdzialiki to po prostu rejestracja intymnych i prywatnych momentów egzystencji bohaterów. Przyłapani na wstydliwych poczynaniach zwiększają rozmiary swojej klęski. A mimo wszystko „Wstyd” ma szczęśliwe zakończenie. Alfredo na nowo odkrywa miłość do żony, Lucy przestaje sugerować się tajemniczymi karteczkami. Mariana znajduje nić porozumienia z Katy, kot ma na własność fotel Dziadzia, Sergio nadal widzi duchy, ale nie przeszkadza mu to w nawiązywaniu przyjaźni. Dziadzio z babcią jest szczęśliwy – i tak naprawdę nie wiadomo, w którym świecie roztacza się ta sielankowa wizja. Wraz z usunięciem powodów do wstydu kończy się powieść, a może i życie. W powieści Roncagliolo zmienia wciąż perspektywę narratora – w centrum uwagi kolejnych rozdziałków znajdują się kolejni bohaterowie – te przeskoki i skupianie uwagi na wciąż innej postaci wymuszają na czytelnikach dopowiadanie sobie losów ukrytych w tle członków rodziny. Ten zabieg pomaga też w zrozumieniu sedna zażenowania – mimo różnic w postępowaniu postaci zasada działania wstydu pozostaje niezmieniona.
Wbrew pozorom nie ma w książce bezpruderyjnych opisów czy wulgaryzowanego seksu – źródłem wstydu są raczej kolejne porażki – na różnym tle. Wstyd w tym samym stopniu dotyczy bohaterów co czytelników. Wstyd to słabości – utrata godności, szczęścia, dobrego imienia, to przynależność do mniejszości, konieczność ucieczki przed krzywdzącą opinią ogółu. Poczucie wstydu łączy się w tej powieści z zagadnieniem prawdy. Wstyd towarzyszy odsłanianiu skrzętnie skrywanych tajemnic – czyli ujawnianiu prawdy. Ale jest także nieodłącznym składnikiem kłamstwa. Przedstawieniu wstydliwej prawdy o ludziach towarzyszy gorzka ironia. „Wstyd” lawiruje między goryczą i nienawiścią, a śmiesznością i słabościami. Powieść bezlitośnie obnaża obłudę i wyzwalane z łatwością niskie instynkty. Ciekawa analiza psychiki ludzkiej.
Porywający od pierwszego zdania thriller autorstwa jednego z najważniejszych współczesnych południowoamerykańskich pisarzy. „Nie byliśmy przecież...