Dość zaskakujące są pierwsze wrażenia, które wywołuje ta książka, szczególnie, gdy jest to pierwsze zetknięcie się z autorem i jego stylem. Nietypowa forma, odmienna narracja, wybrane zdania kończące się pustą przestrzenią, urwane, jak niedokończone, niezamknięte myśli zawieszone w pół słowa. Tekst tkwiący na pograniczu prozy i poezji, tej nowoczesnej pozbawionej rytmu i rymu. W jakiś sposób poetyckie jest opisywanie tu świata i mających w nim miejsce zdarzeń. Poetyckie są niektóre opisy, które w tej książce są dominujące nad dialogami. Poezja dotyka nawet przedstawionych tu krwawych zdarzeń, takich jak śmiertelne kraksy na trasie rajdu samochodowego.
Chmura zjawiła się w tempie, jakiego kobieta nie znała. Zaczęła iść z powolnością, o jakiej kierowca już zapomniał. Któryś bóg dosłyszał może trzask skorupek, gdy panhard-levassor Maurice'a Farmana pozbawił kobietę życia, odrzucając ją kilka metrów dalej, gdzie najpierw przecierpiała swoje, a potem umarła, śmiercią, jaka, teoretycznie, była poza jej zasięgiem.
Poezja opuszcza jednak tekst w momentach naturalistycznego traktowania życia, tematów miłości i erotyki, które są jak zgrzyt paznokcia po szkle całego pozostałego tekstu. Zawsze w takich momentach przychodzi mi na myśl stwierdzenie, że to co ktoś pisze i jak to czyni mówi tak naprawdę o nim samym. Twórcy często w nieprzyjemnych, swoiście wulgarnych opisach dają upust własnym prymitywnym żądzom i emocjom. Mają poczucie swoistej bezkarności, bo przecież to tylko kreacja, fikcja, literatura. To jakby nie ich emocje, nie ich myśli, nie ich słowa. Świadomie lub nie wyrażają coś nieprzyjemnego tkwiącego w nich głęboko.
Powieść składa się z kilku części, których elementem łączącym jest postać Ultima, chłopca o złotym cieniu
. Każda z części ma trochę inny styl, jednak nie na tyle, by nie czuć tu ręki tego samego autora. Obsesyjnie powraca w nich temat dróg, krętych, zawiłych dróg po których pędzą samochody i kroczą ludzie. Czy mowa o wyścigach na początku wieku dwudziestego, czy o pierwszej wojnie światowej, czy o latach późniejszych pojazdy mechaniczne i drogi powracają. Historie pokazują równie zakręcone jak owe szosy i ścieżki życie Ultima.
W tej powieści najciekawszą dla mnie była początkowa opowieść skoncentrowana na fascynacji Liberro Parri, ojca Ultima, i samego chłopca samochodami i wyścigami. Oddająca klimat roku 1903, kiedy przez ziemie francuskie i hiszpańskie biegnie trasy wielkiego rajdu samochodowego. Dwieście dwadzieścia cztery automobile mkną z nieznaną wówczas prędkością przez świat. Dzikie i nieokiełznane, piękne jak rasowe konie. Przekraczają znane wówczas i zdawałoby się ostateczne bariery prędkości. Najszybsze, najcięższe, najsławniejsze.
Królowie i to zgromadzeni w tak nadzwyczajnej liczbie. Wyścig Paryż-Madryt. Opisy wypadków, przypadkowych ofiar, entuzjazmu tłumów, hipnotycznej fascynacji spektaklem życia i śmierci, przemiany mechanicznego stwora w kupę dymiącego krwawego złomu.
Niestety, poza krótkim momentem akceptacji, powieść nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Wydała mi się przegadanym, sztucznym tworem wyobraźni autora, który jakieś ubóstwo sensownych myśli próbuje przysłonić niesamowitą ilością słów. Bo słowa płyną tu bez żadnych ograniczeń, nie mówiąc w istocie zbyt wiele. Płyną falami zalewając osamotnionego czytelnika. To nie jest tak, że nie lubię słów, ich piękna. Tutaj po prostu nie czułem emocji i żaru. Tak jakby wymyślne, eleganckie konstrukcje złożonych zdań, zaskakujące zestawienia wyrazów, wykwintne porównania niczemu nie służyły. Jakby za tym zewnętrznym bogato zdobionym frontonem kryła się emocjonalna pustka. Autor potrafi pisać, ma odpowiedni warsztat, ale mam wrażenie, że jest to literatura i tylko literatura. Niewiele w istocie mająca wspólnego z życiem, udająca życie. Formalnie ładnie napisana, a przecież rażąca sztucznością. Przeintelektualizowana, ubrana w wiele warstw postmodernistycznego ujmowania rzeczywistości. Nawet opis grozy i okropności pierwszej wojny światowej opakowany jest w jakieś cudaczne analizy i niekończące się słowa. Nadmiarowe, spuszczone z uwięzi słowa przegrywają w zetknięciu z bestialstwem wojny.
Są to historie przez małe h osadzone w Historii przez duże H. Historie próbujące opowiedzieć o życiu, ale mające z realnym życiem tylko nieliczne punkty wspólne. Opowieści, które są literacką fikcją, w których słowa, błyskotliwe porównania i wymyślne akapity są naroślą na prawdziwym życiu, naroślą zbyt grubą, zbyt zniekształcającą i fałszującą owo życie.
Jedwab to jedna z najgłośniejszych powieści włoskich ostatnich lat i światowy bestseller. Nastrojowa, pełna poetyckiego czaru opowieść o francuskim kupcu...
,,Baricco nie może rozczarować i w pełni zaspokaja czytelnika literaturą bogatą i błyskotliwą, która nie przestaje zadziwiać". sololibri.net Jasper...