Bardzo rzadko zdarzają się książki, które niełatwo wyrzucić z pamięci. Studnia to jedna z książek, które pozytywnie zaskakują. A fabuła jest tu prosta: ojciec czeka na powrót córki. Nie tylko z długoletniej emigracji, gdzie założyła rodzinę, co raczej czeka na jej powrót emocjonalny. Nie był idealnym ojcem, a raczej – po prostu był. Córką i domem zajmowała się jego żona. Kiedy zmarła, córka przestała odczuwać jakąkolwiek więź z domem, a więc i z ojcem, który był jedynie cieniem, bezwolnym towarzyszem matki. Grażyna korzystając z okazji, że nie jest już potrzebna wyjeżdża do Anglii. Ale i tam nie idzie jej układanie sobie życia. Jest postacią, która nie potrafi się angażować emocjonalnie. Albo inaczej – nie posiada zdolności empatii, nie liczy się z uczuciami innych.
Kiedy wraca do ojca z dwoma synami, nie stara się nawiązać z rodzicem głębszego kontaktu. Jest skupiona na sobie. Nawiązuje dziwaczny romans. Żyje jakby wyłącznie swoim życiem.
Grzegorz Filip stawia w swej powieści wiele ważnych pytań, które nie wynikają bezpośrednio z fabuły, a raczej są efektem przemyśleń czytelnika, który nakłada doświadczenia bohaterów na własne. Gdzie kończy się odpowiedzialność rodziców za wychowanie dzieci? Czym tak naprawdę jest starość? Co zostawiają po sobie w nas zmarli? Jak bardzo potrzebujemy drugiego człowieka, by dookreślić siebie? Kim tak naprawdę jesteśmy, gdy pominiemy wyznaczone nam role: ojca, córki, matki, dziadka? Czy dzieci są dłużnikami rodziców? Czy i jak powinni ten dług spłacić? Czym jest prawdziwa wolność? I czy można przeżyć życie samotnie, bo tak jest wygodniej, bo można uniknąć w ten sposób rozczarowań innymi?
Tajemniczy gość namawia ojca do pisania dziennika, by w ten sposób zatrzymać nieco upływający czas i po wyjeździe wnuków móc do niego powrócić poprzez zapiski. To pozwala mu lepiej analizować swoje uczucia: Pisałem i piszę tak, jakbym to ja miał być czytelnikiem. A jeśli znajdzie się ktoś drugi, podobny do mnie, chociaż trochę podobny, kto przeczyta to, co napisałem tak, jakbym to ja czytał… To chyba najtrudniejsze dla pisarza – znaleźć podobnego do siebie czytelnika, który pojmie to, czego zapisać nie sposób, kto będzie odczuwał podobnie i w pełni zrozumie zapisane zdania.
Autorowi udało się przekazać złożoność uczuć, relacji łączących (i dzielących) ojca z córką. Studnia jest też udaną próbą określenia, czym jest wolność, a czym niewola, którą sami sobie narzucamy. Grzegorz Filip napisał subtelną powieść, która dotyczy spraw bliskich nam wszystkim. Użył prostego języka do opisania złożonych relacji. Dlatego ta książka robi na czytelniku takie wrażenie.
Anna, warszawska dziennikarka, przyjeżdża na Zamojszczyznę, by zebrać materiał do artykułu o powiązaniach korupcyjnych miejscowych urzędników i biznesmenów...
W mojej prozie mogłaby się rozpoznać wspólnota ludzi aktywnych i refleksyjnych, a jednak pozostających w cieniu. Daleko im do bezmyślnego zadowolenia...