Agnieszka Gładzik to autorka, którą niezwykle cenię i lubię. Jej Buntowniczki okazały się kapitalną powieścią historyczną. Nie inaczej jest w przypadku najnowszej premiery. Niepokorni intrygują, poruszają, a sam pomysł na fabułę jest genialny. I warty opisania!
Rok 1946. Powojenna rzeczywistość próbuje się ustabilizować, ale – jak wiemy – do normalności jeszcze daleko. Szczecinem rządzą typy spod ciemnej gwiazdy i agenci Urzędu Bezpieczeństwa. Nela, Zosia, Xymena, Tymon, Józek i Florian przyjeżdżają do tego miasta, by zacząć nowe życie. Kiedy drogi bohaterów się spotykają, wspólnym celem ma być edukacja. Przecież wojna dla wielu osób oznaczała koniec szkoły… Po wojnie można w końcu zacząć myśleć o tak „przyziemnych“ sprawach, jak kształcenie i zrobienie matury. Tak się jednak składa, że cała grupka trafia na tajemnicze napisy na budynku. Bohaterowie wplątują się w niebezpieczną, sensacyjną rozgrywkę.
Szczecin okazuje się być miastem… niepokornym! Zwłaszcza, że część akcji rozgrywa się w intrygującej i niebezpiecznej dzielnicy Niebuszewo. Uwielbiam, gdy autorzy odkopują historyczne smaczki, używają wyobraźni i dzięki nim dawne miejsca ożywają. Powojenny Szczecin wydaje się pulsować życiem, ale też zagrażać. Dodajmy też, że miasto dopiero staje na nogi, bo podczas wojny mocno ucierpiało.
Nela, Zosia, Xymena, Tymon, Józek i Florian to bohaterowie świetnie wykreowani, wywodzą się z różnych środowisk. Mają swoją historię, pasję, są pełni zapału, talentów, chęci do działania. Ich odwaga imponuje, choć to tylko młodzi ludzie, którzy trzymają w sobie masę emocji. Złoszczą się, kochają, czasem ulegają strachowi. Każde z nich ma swoje własne demony do pokonania, ale razem zawsze raźniej. Rodzi się więc przyjaźń, rodzą się pierwsze miłości…
Agnieszka Gładzik tworzy cudowną, bogatą opowieść o młodych ludziach, którzy startują w prawdziwą dorosłość z dużym bagażem problemów i doświadczeń. Są jednak niepokorni, bo mają swoje marzenia i cele, pragnąć żyć najlepiej jak potrafią. Z wypiekami na twarzach śledzimy ich poczynania. Wątek sensacyjno-kryminalny nie jest w fabule najważniejszy, ale pozwala dostrzec, jak silne więzy łączą bohaterów i jakimi ludźmi są.
Muszę przyznać, że jestem oczarowana tym, jak Agnieszka Gładzik konstruuje swoich bohaterów, jak pokazuje ich relacje. I tym, w jaki sposób wynajduje wątki historyczne warte opisania. Powojenny Szczecin to strzał w dziesiątkę, a autorka sprawiła, że zanurzyłam się w tym mieście, w tej historii całkowicie. Kibicowałam bohaterom z całego serca. Jedyne, czego żałuję, to faktu, że chyba nie doczekamy się kontynuacji, na co wskazuje epilog. Ale kto wie? Na pewno jednak będę czekała na kolejną powieść autorki!
Wiosna roku 1945. W ruinach zniszczonego Szczecina spotykają się młoda Polka i Niemka. Pomimo przeciwności losu między dziewczętami nawiązuje się więź...
Eliza Konstancja Adelajda de Gironde, córka bogatego armatora, wywołuje skandal, upokarzając publicznie niewiernego narzeczonego. Mieszczański Gdańsk nie...