N.P. to magia. Wchodzimy, prowadzeni przez narratorkę, w odurzający świat japońskich uliczek, herbaty z puszek i eklerów zajadanych w upalne, duszne popołudnie. Ten oniryczny nastrój wypełnia szum rzeki na przedmieściu, stukanie podeszwy w gorącą, zakurzoną powierzchnię ulicy i wspomnienie tego, jak wygląda Japonia, gdy zakwitną wiśnie.
Tłumaczka literatury, pani Kazami, wspomina ukochanego, który popełnił samobójstwo, usiłując dokonać przekładu prozy Sarao Takase. Upalnego letniego dnia podczas spotkania w wydawnictwie, na przyjęciu, poznaje dwoje dzieci Sarao Takase, bliźnięta, Otohiko i Saki. Potem pojawia się jeszcze jedna córka Sui, barwna i irytująca, zawłaszczająca swoją osobowością całe otoczenie. Sui ma jednak sekret, który szokuje. Była kochanką Takase. Choć był to związek kazirodczy, miał jednak swoją tajemnicę, która wpłynęła na twórczość pisarza. Takase, choć był Japończykiem, pisał po angielsku. Jego dziewięćdziesiąt siedem opowiadań przetłumaczono na japoński. Przy próbie przełożenia dziewięćdziesiątego ósmego tekstu trzy osoby popełniły samobójstwo. Dlaczego?
Co takiego stało się w życiu dobiegającego pięćdziesiątki pisarza, że odebrał sobie życie i co sprawiło, że tłumacze tej prozy poszli w jego ślady?
Proza Banany Yoshimoto jest meandrowaniem po śladach znaczeń, po nieprzekładalnych różnicach kulturowych, które zbliżone, stają się przyczyną dramatów i nieporozumień. Pragnienie nieśmiertelności, realizowane w poszukiwaniu młodego kochanka czy kochanki, staje się pułapką, prowadzącą do klęski. Wiedzie do swoistej impotencji twórczej, od której nie ma już odwrotu, a jedynym rozwiązaniem wydaje się śmierć. Czy to kara za swoistą hybris? Tym bardziej, że odczytujemy tu wyraźną próbę ucieczki od przeznaczenia, które i tak dopada człowieka, niczym los, przed którym nie udało się umknąć mitycznemu Edypowi. Czy nikt, kto siądzie do przekładu dziewięćdziesiątego ósmego opowiadania, nie uniknie przeznaczenia – klątwy?
Powieściowy świat młodych Japończyków to na wpół senne, zanurzone w kurzu i upale miasto, duszne, na poły nieprzytomne, gdzie ludzie śpią za dnia i pracują w nocy, czasami spędzając wieczory na upijaniu się do granic świadomości. Magiczność tych rytuałów – zawieszenia pomiędzy światami blasku i mroku, zatarcia podziału pomiędzy snem i rzeczywistością powtarza się tu codziennie, stawiając pytania o prawdę i ułudę. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na żadne z nich, bo nie ma tu wyraźnej hierarchii, która pozwala określić, co jest prawdziwe, a co niedopowiedziane. Na to wszystko nakłada się mieszanina kodów kulturowych, przeplatanie się współczesnej Japonii z ubiegłowiecznym Bostonem, japońskość i amerykańskość, nowoczesność i przeszłość, tradycja i przyszłość.
W prozie Yoshimoto próżno szukać oczywistości, zbyt wiele tu mylnych tropów, zbyt wiele chwil, które przypominają raczej luźne myśli i skojarzenia, jakie towarzyszą bohaterom, gdy odpoczywają w duszny, letni dzień nad wodą, jedzą lody, nie zastanawiając się nad całością istnienia, analizując jedynie jego fragmenty. Mnóstwo tu migawek, wspomnień, widoków z dzieciństwa, wspomnień czyjegoś kształtu nogi, buta, puszki po mrożonej herbacie. Ulotność tych wrażeń jest spleciona z ulotnością losu, który nijak nie daje się okiełznać, pozostawiając człowiekowi tylko jedną ścieżkę – wypełnienia przeznaczonego mu losu. Nieważne, jak bardzo będzie go unikał. Rozwiązanie zostało już z góry zaplanowane i nic nie może tego zmienić.
Gorąco polecam.
With the publication of Kitchen, the dazzling English-language debut that is still her best-loved book, the literary world realized that Yoshimoto was...
Historia przyjaźni dwóch dziewcząt, opowiedziana z typową dla Banany delikatnością. Tytułowa bohaterka jest charyzmatyczną inwalidką, która nie liczy się z konwenansami....