Tajemnice Wyspy Przypływów
Pochodząca z 2014 roku powieść Kości (The Bones Beneath) to dwunasty tom cyklu Tom Thorne Marka Billinghama, jego wiodącej serii książek kryminalnych z detektywem Thornem w roli głównej. To dojrzała proza z odpowiednio dojrzałym, wyrazistym protagonistą. Przemyślana, intrygująca, mroczna.
Inspektor Thorne wraca do służby w wydziale zabójstw po okresie rekonwalescencji i niezbyt miłego dla niego ponoszenia konsekwencji nieregulaminowych działań. Sukces zatrzymania przez niego psychopatycznego mordercy okupiony został bowiem tragiczną śmiercią policjantki, partnerki jego kolegi. Stuart Nicklin - bo to jego wtedy ujęto - jest głównym powodem przywrócenia do łask inspektora Thorne’a. To dla policjanta zła wiadomość po dobrej (o tym, że wraca do dawnej pracy, do tego, co tak lubił robić). Nicklin, nie wiedzieć, czemu, postanowił ujawnić miejsce ukrycia zwłok pewnego piętnastolatka na Wyspie Przypływów. Przebywali tam razem w ramach eksperymentu dotyczącego młodocianych przestępców, do których grona Stuart się zaliczał. Eksperyment zakończył się spektakularnym fiaskiem po śmierci jednego z uczestników nowatorskiego poprawczaka i ucieczce dwóch innych. Jednym z uciekinierów był wówczas Nicklin, drugim - jego kolega, którego podobno zamordował. Zabójstwo sprzed dwudziestu pięciu lat, do którego skazany na dożywocie psychopata nagle się przyznaje, jest niezbyt wygodne dla policji. Thorne bardzo nie chce angażować się w tę sprawę. Uważa, że Nicklin manipuluje policją i mediami. Sądzi, że prawdopodobnie wcale nie zna miejsca pochowania zwłok swojego kolegi, wymyślił sobie to wszystko i nieźle się bawi, stawiając policję w bardzo trudnym położeniu. Jeśli bowiem nie podejmą próby odszukania zwłok, mogą zostać oskarżeni przez zaalarmowaną przez Nicklina opinię publiczną o obojętność i ignorowanie możliwości wyjaśnienia zagadki śmierci sprzed lat. O brak współczucia dla matki, która chce odzyskać ciało zaginionego bez wieści syna. Thorne z wielką niechęcią, pod mocnym naciskiem szefostwa podejmuje wyzwanie. Wyrusza wraz z strażnikami więziennymi, Nicklinem i jego współwięźniem, którego ten chce mieć jako świadka, na słabo zamieszkaną, trudno dostępną, niewielką Wyspę Przypływów. To prawdziwy raj dla ornitologów i samotników. Tam mają szukać ciała zamordowanego chłopaka. Nie wiedzą - choć Thorne ma pewne podejrzenia - że Nicklin realizuje precyzyjny, dobrze przemyślany i przygotowywany od dawna plan.
Motyw niesamowicie inteligentnego zabójcy, który prowadzi z policją wyrafinowaną grę, nie jest niczym nowym. W wersji zaproponowanej przez Billinghama intryguje, choć jest w sumie - może to i dobrze - mało realistyczny. Plany genialnego psychopaty bowiem to jedno, a życie i zwykłe przypadki, które potrafią wszystko zniweczyć - to drugie. Nie można żadnego planu dopracować w każdym szczególe, a to właśnie ma miejsce w Kościach. Nierealistyczne jest też podejście policji, w tym tak doświadczonego gliny jak Thorne, który bardzo niewiele sprawdza, częściej zajmując się własnym aktualnym stanem ducha niż poprawnym wykonywaniem zleconego mu zadania. Nie zmienia to faktu, że lektura powieści gwarantuje solidną dawkę rozrywki na całkiem dobrym poziomie. Choć możemy przeczuwać, do czego zmierza akcja, nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich jej zwrotów. Fabuła jest na tyle urozmaicona i zagmatwana, że niejednokrotnie potrafi solidnie zaskoczyć czytelnika.
Dwie postaci odgrywają w powieści Kości główne role: Nicklin i Thorne. Choć budzący negatywne emocje psychopata nie ukazuje czytelnikom „bogactwa” swojego wnętrza, to i tak uwaga skupia się na jego wyrafinowanej grze słów, gestów, zachowań. Na jego mentalnych rozgrywkach, z którymi niełatwo sobie poradzić. On nigdy nie robi niczego przypadkiem. A skoro robi, to znaczy, że tego chce. I musi mieć po temu ważny powód. W przypadku Thorne’a widzimy nie tylko efekty jego działań. Możemy również śledzić jego myśli, retrospekcje, stany emocjonalne. Wydarzenia oglądamy bowiem jego oczami, z perspektywy czasu przeszłego. Poznajemy jego problemy zawodowe i życiowe, pragnienia, plany, uczucia. Inspektor Thorne nie jest postacią jednoznaczną, czego potwierdzenie znajdziemy zresztą w końcówce powieści. Nie jest nieskazitelnym bohaterem, nie jest też geniuszem takim jak Holmes czy Morse, który zawsze w końcu wygrywa ze złoczyńcami. Nicklin potrafi bezbłędnie korzystać ze słabości tych, których spotyka, a dotyczy to również naszego inspektora.
Morderca i detektyw prowadzący ze sobą przewrotną grę psychologiczną to nie jedyne niebanalne postaci w książce. Mark Billingham dba o osobowości postaci drugoplanowych. Ukazuje ludzkie sympatie i antypatie, pozytywne i negatywne "iskrzenie" między ludźmi, którzy muszą razem wykonywać obowiązki, na kilka dni skazani na siebie i ogólnie niełatwą sytuację. Pokazuje, jak wyjątkowo inteligentny przestępca może manipulować emocjami innych, traktując ich jak marionetki. Billingham dba o odpowiedni klimat opowieści. O gęstą, niepokojącą atmosferę, odpowiednie uwypuklenie ważnych detali. O dopasowaną do wszystkiego ponurą pogodę. O ironiczny, czarny humor.
Kości to kryminał zmieszany z thrillerem, z ważną rolą psychologii postaci i psychologii zamkniętej, skazanej na siebie niewielkiej grupy ludzi. Autor nie koncentruje się tylko na wydarzeniach, ale szersze tło nie jest tu przesadnie rozbudowane. Jest ważne o tyle, o ile pozwala lepiej zrozumieć aktualny stan ducha Thorne’a.
Powieść jest bardzo dobrze napisana, ale zarazem ma w sobie coś mrocznego. Zło odnosi w niej tryumf, a ci, którzy z nim walczą, nie są nieskazitelnymi rycerzami na białych koniach, obrońcami prawa, walczącymi o sprawiedliwość z otwartą przyłbicą. Prawdziwe zło mocno dotyka również tych, którzy muszą się z nim zmierzyć. I każe płacić wysoką cenę za wszelkie swoje - nawet najdrobniejsze - porażki.
16-letni Luke Mullen był widziany po raz ostatni, jak wsiadał do samochodu ze starszą od siebie kobietą. Nikt nie wie, dlaczego został porwany. Jego ojciec...
Małym miasteczkiem Polesford, w którym dorastała funkcjonariuszka Helen Weeks, wstrząsa tragedia – zaginięcie dwóch nastolatek. Gdy do prasy przecieka...