Recenzja książki: Joy

Recenzuje: Karolina Mucha

Zacznijmy od okładki. Jej krzykliwość i dramatyzm przyciągają wzrok, ale niekoniecznie zachęcają do lektury. Trudno ten jaskrawy róż czy nienaturalne ułożenie ciała bohaterki skojarzyć z literaturą najwyższych lotów. Przynajmniej nie w jej tradycyjnym wymiarze.

 

Porzucenie tego, co standardowe i zwyczajne to chyba jednak zabieg celowy, skoro – czego również dowiadujemy się z okładki – książkę oceniono jako nowoczesną, a jej akcja związana jest z karierą korporacyjną. Czy tego typu „reklama” nie zawęża jednak grona czytelników Joy? Czy powieść trafi do większości z nas?

 

Przecież jeszcze nie wszyscy ulegliśmy presji współczesnego wielkiego świata. Korporacja nie musi być naszą codziennością, naszym światem, czy raczej - problemem. Po co więc wkraczać do rzeczywistości, która dla bohaterki Jonathana Lee okazała się piekłem w czystej postaci?

 

Powód jest jeden. Bo Joy to naprawdę dobra książka. Wciągająca, zdecydowana, konkretna proza, w dodatku błyskotliwa i zabawna. A do tego – rewelacyjnie skomponowana. I nawet, jeśli kogoś odstraszają perwersyjne upodobania (i zachowania) seksualne bohaterów albo nie zawsze brzmiące naturalnie dialogi, to właśnie kompozycja sprawia, że autorowi można wiele wybaczyć.

 

Na wielogłosową narrację składają się bowiem wydarzenia poprzedzające tajemniczy upadek młodej prawniczki (szczegółowy przebieg jej ostatniego dnia wraz z towarzyszącymi poszczególnym czynnościom myślami, wspomnieniami) oraz wypowiedzi pozostałych bohaterów – do pewnego stopnia stanowiące następstwo wypadku. Co ciekawe, monologi kolejnych postaci nie stanowią różnych opisów tego samego wydarzenia. Ich adresatem nie jest bowiem funkcjonariusz policji, ale terapeuta, którego zadanie zakłada raczej ofiarowanie emocjonalnego wsparcia niż poznanie wszystkich szczegółów tragicznego piątku. Dzięki temu poznajemy gadatliwego Dennisa (męża Joy), egocentrycznego seksoholika Petera (jej współpracownika), narzekającą Barbarę (sekretarkę) oraz radosnego Samira (pracownika siłowni). Każde z nich zyskuje prawo głosu, możliwość nieskrępowanego dzielenia się swymi przeżyciami. W ten sposób Lee za pomocą krótkich, przeplatających się wypowiedzi, szkicuje wyraziste portrety bohaterów o różnych doświadczeniach, światopoglądach, kompleksach, antypatiach. Wprawdzie łączy ich znajomość z Joy, lecz przecież każdy z nich żyje we własnym świecie, w którym wypadek żony, współpracownicy czy klientki stanowił ważne, ale zaledwie jedno z wielu zdarzeń.

 

Czy taka proza zainteresuje tylko tych, którzy sami od podszewki znają korporacyjną rzeczywistość? Czy tylko odnoszący sukcesy, potrzebujący nowoczesnych urządzeń jak powietrza przedstawiciele pokolenia obecnych trzydziestokilkulatków odnajdą siebie (lub swoich znajomych) w bohaterach Joy? Niekoniecznie. Chociaż w tym świecie najważniejsze jest osiąganie wyznaczonych celów oraz wydajność (nie bez powodu w tle pobrzmiewają echa afery związanej z chemicznym faszerowaniem drobiu), to jednak nie tylko w życiu Joy coś pęka, nie tylko ona przekonuje się, że godna pozazdroszczenia kariera nie zawsze przynosi spełnienie.

 

Czasami – jak sugeruje okładka książki – to drobne pękniecie powoduje wielki upadek. Zwłaszcza jeśli nasz świat niszczeje od środka, a ciężar przeszłości i pustka teraźniejszości stają się nie do uniesienia.

 

Pozostaje tylko wyrazić żal, że promujące książkę opisy w tak niewielkim stopniu oddają jej treść.

Kup książkę Joy

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Joy
Autor
Książka
Joy
Jonathan Lee
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy