Taka oto stała się ta przeszłość. Nie tak czarująco piękna jak ten pomnik, tylko z surowym wdziękiem i wyraźnie wpisana w kraj i naród; mnóstwo, mnóstwo ludzi mogło z nią robić mnóstwo rzeczy, czerpiąc z tego moralną, jak materialną satysfakcję. Przerażać już mogła tylko tych, którzy wchodzili w konkret i zajmowali się jej istotą, tym, co wydarzyło się naprawdę. Potwornościami, na których pokazanie przemysłowi rozrywkowemu nie starczało jeszcze środków.
Hans Frambach cierpi na nieoznaczoną jednostkę chorobową, która nie ma swego klinicznego symbolu w powszechnie uznanych klasyfikacjach — ICD-10 czy DSM-IV — ani nawet odpowiedniej terapii. Cierpi bowiem na depresję historyczną. Obsesyjnie zainteresowany historią Trzeciej Rzeszy, a szczególnie obozów koncentracyjnych, zapomina o własnym miejscu w życiu, a nawet o jego szukaniu. Nie śmieje się, cierpi, dostrzega zło lub pustkę. Jedynym światełkiem w jego życiu jest przyjaciółka, Graziela. Ale ona ma swoje światło gdzieś indziej.
Trudno właściwie jednoznacznie określić, o czym jest Istota rzeczy - powieść, która zdobyła Nagrodę Literacką Unii Europejskiej. Czytelnik powinien sam o tym zdecydować, przeanalizować, odkryć dla siebie. Hanika odsłania obraz współczesnego człowieka w szponach historii i popkultury podejmującej tematy historyczne. Stara się rozliczyć z przeszłością. Ale kogo rozliczyć? Sprawców? Potomków? Historyków? Twórców kultury? Zadaje też pytania o szczęście, własne miejsce w życiu i (a raczej - przede wszystkim) pokoleniową odpowiedzialność, którą nie każdy odczuwa. No właśnie - ale czy każdy powinien?
Istota rzeczy to krótka ksiażka, a jednak pełna treści, podtekstów i ukrytych znaczeń. Napisana niesztampowo (także pod względem gramatyki i interpunkcji), ale z pomysłem i klasą (jeśli nie liczyć kilku literówek). Stawia przed czytelnikiem pytania, na które nie udziela odpowiedzi. Jest nasiąknięta emocjami, których główny bohater zdaje się nie odczuwać. Zapewne większe znaczenie będzie miała dla odbiorcy w Niemczech, ale przecież i my mamy swoje grzechy, skryte pod płaszczem wszechobecnej martyrologii, który rzadko odsłania winy, uwypuklając niezawinione nieszczęścia.