Już od pierwszych stron „Isoli”, nowo wydanej powieści Isabel Abedi pewien wątek wydaje się znajomy… Dwanaście osób ma spędzić trzy tygodnie na pewnej odciętej od świata wyspie. To projekt reżysera Quinta Tempelhoffa – młodzi ludzie, w wieku od szesnastu do dziewiętnastu lat, mogą na wyspie robić to, na co mają ochotę – poza uprawianiem seksu i piciem alkoholu: ich zachowaniem rządzi jednak świadomość, że wszędzie na wyspie są kamery, które śledzą każdy ich ruch. Pomysł reżysera nie oznacza tworzenia kolejnego reality show – z zarejestrowanych fragmentów ułoży on film.
Tak zarysowana śmiała koncepcja przyciąga ochotników – młodzież garnie się do Tempelhoffa, zwiedziona obietnicami o wysokiej gaży, zaistnieniu na wielkim ekranie i podwyższonymi standardami bezpieczeństwa. Wszystko wydaje się być dopięte na ostatni guzik. Czytelników natomiast od początku uderza ogromne podobieństwo konceptu do „Dziesięciu Murzynków”, choć młodzi odbiorcy od takiego skojarzenia mogą być jeszcze wolni. Isabel Abedi nie tworzy – na szczęście – literackiego plagiatu, a zainspirowana książką Agathy Christie pisze powieść na granicy kryminału i thrillera, przeznaczoną nie tylko dla młodzieży ale i dla dorosłych. Na Isoli grupa chłopców i dziewczyn o różnych zainteresowaniach, z różnymi życiowymi doświadczeniami i o różnych charakterach może zachowywać się naturalnie bądź też udawać kogoś innego. Między mieszkańcami wyspy może zaiskrzyć, na porządku dziennym będą również sprzeczki i nieporozumienia. Ale sam w sobie, nawet teatralizowany, pobyt nie byłby atrakcyjny dla odbiorców. Wszystko zmienia się, gdy bohaterowie znajdują na wyspie grę – grę w mordercę. Jedna z wylosowanych osób ma przez złapanie ofiary za nadgarstek eliminować kolejnych uczestników zabawy. Atmosfera strachu i podejrzliwości potęguje się, gdy jeden z uczestników gry w tajemniczych okolicznościach traci życie…
Kiedy powieść przeradza się w kryminał, tracą znaczenie wszelkie budowane wcześniej wątki poboczne – motyw trzech rzeczy zabranych na wyspę, przeszłość głównej bohaterki i relacje między uczestnikami projektu Tempelhoffa. „Isola” przekształca się w literackie śledztwo, by powrócić do mniej ważnych elementów fabuły i zapewnić drugi punkt kulminacyjny nieco dalej. Trzeba przyznać, że Isabel Abedi ma talent do tworzenia atmosfery grozy – tak było przecież i w jej poprzedniej książce, „Zakazanym świecie”. Tam jednak autorka stawiała na fantastykę i brak realizmu. Tutaj jest do bólu współczesna i przyziemna. Zachowanie nastolatków staje się bardzo prawdopodobne, a w powieściową rzeczywistość nie wkrada się element nadrealizmu. Chociaż rozwiązanie wydaje się trudne do przewidzenia, posłużyła się autorka kilkoma umiejętnie wykorzystanymi drobiazgami, przy pomocy których ułożyła opowieść na miarę najlepszych kryminałów. Niby wszystko od początku wiadomo: że skoro dwanaście osób przebywa na jednej niezamieszkałej dotąd wyspie, to musi dojść do rozmaitych konfliktów i tragedii. Ale w jakim kierunku wszystko się potoczy? Tego nie wymyśli nikt.
Abedi nie ukrywa przed swoimi odbiorcami, że coś złego się wydarzy: narratorką jest jedna z uczestniczek projektu. Relacjonuje przeszłość z wyraźną niechęcią i złością – wciąż powtarza, że gdyby wiedziała, co ją czeka, uciekłaby, nie zgodziłaby się na udział w makabrycznej zabawie, zrobiłaby coś, żeby zapobiec dramatowi. W ten sposób niejako przygotowuje czytelników Isabel Abedi do niestandardowego rozwoju wydarzeń. Vera, bohaterka, ma być dowodem na fakt, że na wyspie nie doszło do masakry, w pewnym momencie relacji dość prawdopodobnej. W „Isoli” umiejętnie gra się na emocjach – atmosfera grozy czy napięcia wytwarzana za sprawą kreatywnych rozwiązań fabularnych wzbogaca książkę. Powieść Abedi nadaje się dla młodzieży – to współczesna, nie unikająca trudnych tematów, literatura rozrywkowa najlepszego gatunku.
Autorka charakteryzuje kolejnych bohaterów, pokazując, co dla nich staje się w wieku dojrzewania najważniejsze. Różne osobowości, różne talenty – w efekcie „Isolę” da się też odczytywać jako psychologiczną próbę dotarcia do sedna bycia nastolatkiem. „Isola” nie należy do powieści optymistycznych, chociaż kilka wątków udaje się pomyślnie rozwiązać. Choć w minorowym nastroju utrzymuje się przez dłuższy czas Vera i jej towarzysze, a zapowiadana zabawa przeradza się w koszmar. Atutem powieści są również poboczne wątki: prywatna tragedia Sola i nieszczęście jego ojca, krzywda Very, wyrachowanie Darling… wyliczać można by długo. Znajdzie się tu wszystko, co zainteresuje młodych czytelników – w nieco zmodyfikowanych proporcjach. To z kolei oznacza, że po Abedi warto sięgnąć. Dodatkoo aurę tajemniczości roztacza druga, zagadkowa narracja. Kto jest jej autorem? Czy chory psychicznie reżyser, czy może bohater o zaburzonej osobowości? Kiedy to się wyjaśni, otworzą się przed czytelnikami nowe rozwiązania. Czytałam z zapartym tchem…
Whisper – tak Noa nazywa pięćsetletni dom na wsi, w którym wraz z matką ma spędzić wakacje. W starym budynku panuje dziwna atmosfera, jakby...
Są przygody duże i małe, ale przygody w tej książce są po prostu... Olbrzymie. A niektóre z nich bywają na dodatek bardzo tajemnicze, jak uratowanie pięknej...