Grobbing to lektura dziwna. Momentami wręcz - dziwaczna. Krzysztof T. Dąbrowski to jeden z pionierów bizarro fiction w Polsce. Czy zaś jest owa bizarro fiction? To literatura łącząca absurd z humorem i elementami grozy. To literatura przewrotna, której głównymi składnikami są elementy budzące strach, obrzydzenie lub coś, co jest posunięte do granic... dziwności. Ostatnio gatunek ten staje się na świecie coraz bardziej „modny” i choć pozostaje słabo znany polskiemu czytelnikowi, powoli, zaczyna zdobywać coraz szersze rzesze sympatyków.
Na wstępie przyznam szczerze: choć książka Krzysztofa T. Dąbrowskiego napisana jest bez zarzutu, to zdecydowanie nigdy zaliczać się nie będzie do moich ulubionych lektur. Zawarte w zbiorze opowiadania wzbudzają mieszane uczucia - jedne wydają się bardzo dobre, inne sprawiają wrażenie mocno przesadzonych. Mocna strona niektórych tekstów to umiejętne obśmiewanie wszystkiego i wszystkich - od polityki, przez religię, po cechy przeciętnego Kowalskiego czy polityka. Nieważne, czy mamy do czynienia z gwiazdą popkultury, czy też ze zwykłym "menelem", "cyber-Jezusem", zombie czy... bliźniętami syjamskimi. Na każdego znajdzie się "haczyk". W powieści nie ma tematów tabu, a Dąbrowski punktuje bezwzględnie ludzkie świństewka, głupotę i niedostatki. Choć w oparach absurdu, choć ze śmiechem, momentami wcale nie jest wesoło. To takie spojrzenie na siebie z innej perspektywy, które pokazuje, że wszyscy jesteśmy jednakowi. I są to wnioski raczej gorzkie...
Autor nie przebiera w słowach. Momentami język jest nie tylko grubiański, ale wręcz prostacki, co podkreśla i uwypukla nonsensy naszej codzienności, naszych przyzwyczajeń.
Niesamowite w opowiadaniach zawartych w Grobbingu jest to, że jednocześnie odrzucają one od siebie, ale i przyciągają czytelnika. Miejscami wydaje się, że czegoś takiego nie mógł wymyślić człowiek zdrowy na umyśle. Później pojawia się druga myśl, negująca zdrowie psychiczne... samego czytelnika. Bo po co, do diabła, skoro książka wywołuje przede wszystkim niesmak, dalej ją czytamy? Odpowiedź tkwi w ludzkiej naturze. Najzwyczajniej w świecie ciągnie nas do tego, co zakazane, dziwaczne, często - obrzydliwe.
Momentami jednak - powiedzieć to trzeba wyraźnie - wydaje się, że autor Grobbingu poszedł o krok za daleko. Zbyt duża ilość obrzydliwości pozostawia niesmak zamiast wzbudzać refleksję. Tak jest na przykład w opowiadaniu Cała wstecz. To rzecz zbyt mocna nawet dla miłośników turpizmu. To historia, w której głównymi bohaterami są tak naprawdę... fekalia. Podobno powinna ona poruszać i prowokować, ale - prowokować do myślenia. Tak naprawdę jednak trudno połączyć historię o ekskrementach z filozofowaniem. Choć podobno światłe myśli pojawiają się często przy posiedzeniach "na tronie"... W opowiadaniu tym jednak nie ma ani grozy, ani humoru. Po prostu zawiewa tu fekaliami i zgnilizną. I tyle.
Grobbing na szczęście to więcej niż jedno tylko opowiadanie. Sporo tu tekstów dobrych, społecznie zaangażowanych, interesujących, ważnych. Takich na przykład jak Wielkie BUM, A dzisiaj wszyscy jacyś tacy sztywni czy Bo było niegrzeczne. Widać - wbrew formie - sporą wrażliwość autora na emocje i na drugiego człowieka. A że wyznaje też światopogląd, zgodnie z którym nic, co ludzkie, nie jest mi obce - nawet fekalia... Cóż, zapewne znajdą się miłośnicy i takiej wrażliwości.
Dziennikarz o skomplikowanej osobowości i niemniej trudnej przeszłości miota się pomiędzy miłością do dwóch kobiet. Praca staje się dla niego ucieczką...