Chichoborek jest wszędzie, ale przede wszystkim Cichoborek jest w każdym z nas. Bo przecież nie o szerokość geograficzną tu chodzi, ale o mentalność, a ta nie jest przypisana do żadnego miejsca na ziemi.
Mała miejscowość, a obok niej większa, choć też niewielka. Cichoborek i Smęcice, dwa archipelagi, a w nich świat, zamknięty niczym w pigułce. I ludzie w tych archipelagach, nie lepsi i nie gorsi niż gdzie indziej. Ze swoimi marzeniami, kłopotami, w zdumieniu, w zachwycie, z powątpiewaniem. Tak wygląda prawie panoramiczna powieść Urszuli Stokłosy, która w minibiografiach kilku bohaterów zamknęła opowieść o Universum. Postaci są zwyczajne, banalne, szablonowe, ale nie o ich oryginalność tu idzie, a o powtarzalność schematów, które są jednakowe dla małego Cichoborka i dla stołecznej Warszawy.
Osią historii jest przyjazd do miejscowości Justyny. Justyna jest zwyczajna, ma nieco nieobecne spojrzenie i koszmarne doświadczenia, od których chce uciec i o których chce zapomnieć. Jest w Cichoborku nowa, obca. Ani się tu nie wychowała, jak Tereska, ani nie mieszkali tu jej dziadkowie, jak to było z Pawełkiem z tartaku. Jest z zewnątrz, co budzi ciekawość i niepokój.
Jednak Justyna nie zamierza Cichoborka zmieniać. Chce się w nim ukryć, przytulić do tego lekko zatęchłego światka i w nim trwać. W gazecie znajduje ogłoszenie, że w Cichoborku potrzebna jest opiekunka dla starszej Maryli, która jeździ na wózku inwalidzkim, mówi mało i codziennie ogląda z sześcioletnią wnuczką Karoliną „Modę na sukces”. Justyna pasuje do tego świata. Nie potrzebuje zbyt wielu atrakcji, potrzebuje chleba z dżemem, towarzystwa Maryli, z którą obserwuje cichoborski świat i Pawła z tartaku, od którego uciekła żona, aby jej naprawił spłuczkę i pralkę, oferując w zamian za placki ziemniaczane i trochę życzliwości.
I tak osadzona w centrum tej historii Justyna staje się osią cichoborskiego świata, bo od niej, jak sieci, snują się opowieści o tych, co to Pawła kochały, co chciały się dla niego zabić, o Marzenie, córce Maryli i o jej mężu, o sąsiadce, która osobliwą terapią leczyła męskie dusze, aż znalazła lekarstwo na swoje smutki, o księdzu, który nie potrafił być człowiekiem i o człowieku, który nie chciał być księdzem. Historie splatają się i zapętlają, tworząc z banalnych splotów artystyczną mozaikę, która pokazuje coś więcej niż tylko zdrady małżeńskie i marzenia o podróży do Norwegii. Ukazuje ludzkie dusze, które błąkają się w plątaninie morderczych tradycji, pętających je uprzedzeń i wciąż chcą uciec, ale nie wiedzą, dokąd. Nawet w ostatniej chwili, gdy opuszczają już zmarłe ludzkie ciała, wciąż jeszcze wędrują po wsi w towarzystwie przedników, którzy zabiorą je na tamten świat, czasami jeszcze pozwalając na ostatni dobry uczynek czy spełnienie jedynego życiowego marzenia.
Mikrokosmos Cichoborka to mikrokosmos świata Wiesława Myśliwskiego, Olgi Tokarczuk i Tadeusza Nowaka. Nic tu nie dzieje się bez przyczyny, ale nic nie wychodzi poza utarte egzystencjalistyczne schematy Kirkegaarda. Bohaterowie stoją naprzeciw pozbawionej wolności wyboru rzeczywistości i podejmują – w miarę, jak wzrasta ich świadomość – decyzje co do dalszego istnienia. Czasami decydują się wyłącznie na trwanie, czasami wychodzą poza zamknięty krąg cichoborskiego Universum.
Dużo w tym świecie także magii, a raczej magiczności. Duchy przenikają rzeczywistość, ratują zagrożone cichoborskie istnienia, kłócą się ze sobą, nie oglądając na żaden Absolut, który do Cichoborka nie zagląda. Nie jest tu potrzebny, bo to świat utartych ścieżek, będący co najwyżej planem obserwacyjnym dla Boga, który jest potrzebny gdzie indziej.
Cichoborek to sprawnie napisana powieść, nie narzucająca oczywistych wniosków, dyskretnie podsuwająca opinie o opisywanym świecie. To dobra lektura na czas zadumy, przywołująca kilka refleksji nad tym, kim właściwie jesteśmy i co nas zniewala. Co jest grzechem i przeciwko czemu grzeszymy w świecie, w którym nie Bóg, ale człowiek stoi w centrum i to jemu winni jesteśmy rachunek sumienia.
Bardzo polecam.
Kim są tytułowe niebożęta? Słownik Języka Polskiego podaje, że niebożę to przestarzała forma na współczujące i zabarwione litością określenie istoty zwykle...