Dzieciństwo głównego bohatera nie należało do sielankowych. Wiecznie podróżujący ojciec, wczesna śmierć matki, ciągła niepewność finansowa. Nic więc dziwnego, że dopadają go stany lękowe. Pewnego dnia przypadkiem trafia w jego ręce ulotka na temat buddyjskiej praktyki oddechowej. Wypróbowuje ją. Rezultaty okazują się zaskakujące. Nie tylko mniej się boi, ale też doświadcza przebłysków z poprzednich wcieleń. Coraz bardziej angażuje się w rozwój duchowy, choć rzeczywistość co chwila sprowadza go na ziemię.
Buddaland Juliusza Strachoty to dziwna mieszanka sacrum i profanum. Rzecz o rozwoju duchowym, napisana językiem, delikatnie mówiąc, niezbyt uduchowionym. Choć buddyzm zaleca wegetarianizm, główny bohater co chwilę rzuca mięsem.
dr Kalina Beluch
Życie jest dziwne. Zwłaszcza gdy ma się oryginalną wyobraźnię i specyficzne poczucie humoru. Ale bohater zaskakujących historyjek - chłopak z warszawskiej...
Nowa książka jednego z najciekawszych polskich pisarzy. Kiedy w 1999 roku umiera dziadek Janek, okazuje się, że był również dziadkiem Iwanem i tak...