Życie lubi zaskakiwać część 1 - 12 sierpnia
Gdy dotarli do stołówki, zobaczyła Olę siedzącą przy stoliku i pilnującą miejsca, a Agatę stojącą w kolejce po jedzenie. Obie, ujrzawszy Iwonę, porzuciły swoje miejsca i podeszły do niej szybko.
Chłopacy, z którymi weszła Iwona do stołówki, szybko się oddalili. Ola rzuciła się przujaciółce na szyję.
-Cała jesteś!
Agata zwróciła uwagę na szeroki uśmniech Iwony. Nie rzucała się więc, tylko zapytała wprost:
-No i co to było? Bo sądząc po twojej minie, na pewno nie wilk.
-Blef. Jakiś młody jaja sobie z nas robił- nie wspomniała o Ericu. Doszła do wniosku, że powinien być na tyle dorosły, żeby sam się przyznać. Jeżeli tego nie zrobi do końca tygodnia, palnie go porządnie w łeb.
-Który?- chciała wiedzieć Ola.
Iwona wskazała palcem na nastolatka w okularach, który siedział już przy stole w kącie stołówki jakby nigdy nic. Postanowiła go wydać. W tym wieku ludzie nie myślą o konsekwencjach. Jeżeli Ola da mu nauczkę, wyjdzie mu to tylko na dobre.
Ola od razu do niego podbiegła. Iwona zaś stanęła w kolejce, a Agacie poleciła zająć stolik przy oknie. Ten, przy którym siedziała wcześniej Ola, już został przez kogoś innego zajęty.
Po kolacji, gdy dziewczyny odniosły już puste, ale brudne talerze, podszedł Eric.
-Iwona, mogę cię na chwilę prosić?
-Po co?- wiedziała, po co, ale chciała przedłużyć sobie zabawę. Cierpiętnicza mina Erica mówiła wszystko.
-Porozmawiać.
-O czym?
-Wiesz, o czym.
Ola i Agata spojrzały na siebie. Czyżby kroił się między nimi jakiś romans?
-Nie, nie wiem. Uświadom mnie, proszę.
Eric chwilę milczał.
-Wolałbym w cztery oczy.
-Ale ja nie mam tajemnic między Agatą i Olą. Możesz śmiało mówić- Iwona uśmiechnęła się zachęcająco.
Eric stracił cierpliwość.
-Ale ja mam. Chodź żesz, mówię- chwycił ją za rękę i pociągnął za sobą.
„Hohoho! Aż tako się boi konfrontacji z Olą? Nieźle” pomyślała. Młody musiał się poskarżyć, że dała mu ostro popalić.
Eric zaprowadził ją do bramy wjazdowej. Nikt się tu nie kręcił, więc mogli spokojnie pogadać.
-No, słucham- powiedziała Iwona już się nie uśmiechając. Eric tak mocno ją chwycił, że aż rozbolała ją ręka. Musiała sobie rozmasować, żeby uśmierzyć ból.
-Nie mów Oli, proszę- powiedział Eric ciocho, żeby nikt nie słyszał.
-Nie rozumiem, po co ściszyłeś głos. Nikogo tu nie ma. Ręka mnie przez ciebie boli.
-Przepraszam.
-Za co? Za rękę czy za tego wilka?
-Za wszystko! Nie chciałem, żeby tak to wyszło.
-A jak chciałeś?
Eric milczał. Po chwili zdecydował się powiedzieć tylko:
-Nie wiem...
-Chłopie, czy ty czasem myślisz?- wypaliła z wyrzutem Iwona- Ile ty masz lat, żeby tak się zachowywać? A zresztą, nie ważne...
-Przepraszam! Nie mam tu nic na swoje wytłumaczenie.
Iwonie przypomniał się starszy brat i ona sama. Odparła:
-Faktycznie, nie masz. Ale ty nie mnie przepraszaj, ale Olę. To ona była przerażona, nie ja.