Zwyczajnie - miłość (XV) Dopasowanie
końcu spytał.
- A mogę, tymczasem, pożyczyć gitarę?.
- Chcesz pożyczyć ode mnie gitarę? Chyba coś ci się w głowę zrobiło.
- Mam żonę w ciąży i potrzebujemy coś jeść. Chcę tylko pożyczyć jedną gitarę spośród dwunastu jakie tu masz. To chyba nie jest aż tak wiele. Zwrócę.
Michał zastanowił się przez chwilę patrząc na szwagra szeroko otwartymi oczyma. Nie sądził, że jego sytuacja materialna jest aż tak kiepska. Wyjął w końcu gitarę zapakowaną w futerał i podał mu.
- Pożyczę ci, ale pod jednym warunkiem. – zawiadomił – Coś za coś.
- Mów. Co chcesz?
- Piszę jednej koleżance muzykę do wierszy. Przydałaby mi się pomoc. Na Magdę nie mogę liczyć, bo ona wciąż ma ważniejsze sprawy, ale ty też masz chyba trochę pojęcia w temacie.
- No nie wiem. Mam sporą przerwę, ale możemy popróbować. Pokaż co tam masz. – Dawid usiadł ponownie, a Michał sięgnął po wydrukowane kartki i zaczął je przeglądać.
- Większość jest po polsku, ale kilka mam też po angielsku.- poinformował - Poezja śpiewana.
- Rozumiem. Pokaż – wyciągnął rękę i gdy dostał wydrukowane kartki, spojrzał i zaczął je czytać wzrokiem. Skupił się przez chwilę, zastanowił, po czym zawiadomił – Całkiem fajne. Można nad tym popracować. Trzeba zacząć delikatnie. – spojrzał na kartkę i zaczął śpiewać - Wszystko co mam, to kilka słów, literek garść, ulotnych zdań, cichutki szept i więcej nic. Wszystko co mam, to pytań garść, po których tylko milczenie gra i odpowiedzi ssący brak i więcej nic. – Przerwał. – Jaki koleżanka ma głos? – spytał patrząc na Michała.
- Jak anioł – odpowiedział w pierwszym odruchu, a gdy Dawid zmierzył go spojrzeniem zorientował się, że nie całkiem o to chodziło – Raczej na de-dur – zawiadomił.
- Zabiorę to ze sobą i pokombinuję, popróbuję. Jak będę coś miał to dam ci znać. Jednak, jakby była taka możliwość, to fajnie byłoby usłyszeć koleżankę. Dałoby się zorganizować?
- Może. W piątek będzie w Krakowie na wieczorku poezji. Chcesz wejściówkę?
- Pytanie. Ma się rozumieć. Będziemy w kontakcie. Tak?
- No. Tylko dbaj o moją gitarę i oddaj w nienaruszonym stanie.
- Spokojna twoja głowa. Będę dbał. Rodzicom lepiej nic nie mów. Jak znajdę pracę stanę na nogi. Damy sobie radę. Przekonasz się.
Jeszcze tego samego dnia Dawid stojąc na rynku przypominał sobie wszystkie anglojęzyczne piosenki jakie znał i śpiewał je, nie tyle od razu licząc na wielki zarobek, ile chcąc poćwiczyć chwyty i przypomnieć sobie jak to w ogóle szło. Od czasu do czasu przerywał, denerwując się sam na siebie, ale w związku z tym, że trzy utwory sobie przypomniał i całkiem nieźle mu wyszły powtarzając je na okrągło uzbierał do futerału czterdzieści złotych. Było na podstawowe zakupy. Kiedy wrócił do mieszkania, Magda z resztek wszystkiego co było robiła właśnie zapiekankę makaronową. Była głodna, a wszystko co znalazła to makaron, resztki różnych warzyw i kawałek sera. Wystarczyło na porcję dla obojgu. Dawid odstawił nową porcję zakupów i podszedł do Magdy z uśmiechem. Ta niespodzianka spodobała mu się bardzo. Zanim jeszcze zaczęli jeść wymienili kilka pocałunków. Magda przed chwilą miała w sobie ogrom emocji, które pragnęła z siebie zrzucić po próbie, ale teraz stwierdziła, że to nie ma sensu. Miała do dyspozycji zawodową orkiestrę z doświadczonymi muzykami, a tam każdy uważał się za profesjonalistę, a ją za smarkulę, która sama nie wie czego chce. Równie dobrze mogłoby jej tam nie być, bo i tak każdy wiedział lepiej co i jak. Wyszła z próby wściekła. Teraz jednak zjedli zapiekankę, popili sokiem i Dawid już zaczął opowiadać o swym spotkaniu z Michałem, gdy do drzwi rozległ się dzwonek. Dawid zrobił zdumione oczy i poszedł otworzyć. To była właścicielka mieszkania. Ta sama – chuda, mała z kr&oacu