Zwyczajnie - miłość (VI) Przyjazd męża

Autor: zielona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

słuchasz?
- Koleżanka, która śpiewa poezję? – spytała Magda zaintrygowana – Odkąd ty się interesujesz poezją?
- Od jakiegoś czasu. Jeszcze sporo rzeczy o mnie nie wiesz, ale to tylko między nami. Posłuchasz?
- Nie przepuszczę takiej okazji. – uśmiechnęła się – Ja wręcz muszę to usłyszeć, tylko może troszkę później. Co? Po tym moim egzaminie będę miała wolniejszy umysł. Nie pogniewasz się?
Już miała uprasowaną odzież w której miała wystąpić, kiedy zajrzała na Internet i odebrała wiadomość od Dawida, że przylatuje. Miał lądować w Warszawie kilka godzin po jej egzaminie. Napisała, że postara się przyjechać po niego, ale nawet nie miała czasu za bardzo zatrzymać na tym myśli. Pierwszy raz stawała na scenie w roli dyrygenta wykonując swój własny utwór. Wśród publiczności byli wszyscy profesorowie, wypatrzyła też dyrektora filharmonii, który przyjaźnił się z ojcem. Ubrana w luźne, szare spodnie i białą koszulkę wyszła na scenę, pokłoniła się i drżącą ręką uniosła batutę. Wzrokiem prześledziła twarze swych kolegów i koleżanek, którzy mieli grać. Po ich twarzach również przemykała trema. W duchu modliła się, aby nikt nie spalił. Uśmiechnęła się do nich z nadzieją, że to ich rozluźni i zachęci do starania. Poszło. Każdy z zaproszonych przez nią do współpracy kolegów w dniu występu spiął się i stanął na wysokości zadania. Wszystko zabrzmiało pięknie. Zebrała burzę oklasków. Były gratulacje, rodzice zapraszali ją na uroczystą kolację w restauracji w celu uczczenia sukcesu, a ona myślała tylko o tym, że powinna już jechać, bo przecież Dawid przylatywał, a do Warszawy było szmat drogi.
- Tatuś pożyczysz mi samochodu? Koleżanka, którą poznałam w Stanach przylatuje do Polski i dzwoniła przed koncertem z prośbą o pomoc. Bardzo bym ją chciała odebrać. Pożyczysz?
- I teraz chcesz jechać? Nie pójdziesz z nami na kolację? Boguś z żoną będzie. Znaczy szef orkiestry.
- Wybacz tatuś.
- No dobrze. Za ten koncert jestem w stanie ci wybaczyć, ale jutro idziemy na kolację razem z koleżanką. Mam nadzieję, że będziemy mieć przyjemność ją poznać. Ma gdzie nocować?
- Tak. Ma. Już wcześniej wynajęła sobie pokój. Niemądra. W ogóle, co za myślenie? – pytanie ojca wywołało przypływ paniki, ponieważ uświadomiło jej, że nie pomyślała o lokum dla gościa.
            Zanim wyruszyła musiała jeszcze zadbać o wynajem pokoju dla Dawida. Wiedziała, że koleżanka, która z nią grała od razu po egzaminie ma zamiar się pakować i opuścić stancję. Rozmowa z Martą, potem z właścicielką mieszkania. Dało się zrobić. Potem szybko do samochodu i w drogę. Zerknęła na zegarek. Gdyby na drodze nie było utrudnień miała szanse zdążyć. Wyjechała trochę za późno, ale miała nadzieję nadrobić czas na trasie. Jechała dość szybko słuchając muzyki i teraz dopiero zastanawiając się co powie Dawidowi, jak go przywita i jak wszystko rozegra. Za chwilę przed nim stanie i co? Przede wszystkim musiała zachowywać się tak, aby nie miał wątpliwości, że to małżeństwo nie istnieje i nigdy nie istniało. Wraz z przemierzanymi kilometrami coraz bardziej uświadamiała sobie, że za chwilę spotka się ze swoim formalnym mężem, a w domu pozostał nieświadomy niczego Piotr, ale teraz było za późno. Noc oblekła ziemię i przerzedziła zdecydowanie samochody poruszające się po drogach. Światła latarni, przejeżdżające raz po raz tiry. W końcu ulice Warszawy. Znała to miasto. Tutaj od kilku lat mieszkała jej siostra, więc przynajmniej raz w roku miała przyjemność je odwiedzać. Dotarła do lotniska bez przeszkód. Problemem było znalezienie miejsca do zaparkowania i to zajęło jej chwilę, ale jakimś cudem udało się. Kawałek drogi od lotniska, ale stąd w dziesięć minut mogła dotrzeć pieszo. Spojrzała na zegarek. Samolot powinien już wylą

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zielona
Użytkownik - zielona

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-07-21 10:48:39