Zwyczajnie - miłość (VI) Przyjazd męża
Mówią, że bez miłości wszystko jest zbyt trudne i nawet sens nie ma sensu. Jednak sama ona – ta najbardziej poszukiwana i pożądana to kompletna wariatka. Miał ktoś do czynienia? … Jak mieliście to wiecie, że czasami działa zupełnie pomijając jakiekolwiek rachunki prawdopodobieństwa i logikę. Pałęta się gdzieś w przestrzeni i dopada nas kiedy chce, czy też rodzimy ją sami we wnętrzu swej świadomości, czy też podświadomości? Jak bardzo naszymi wyborami partnera życiowego kieruje instynkt, biologia, a w jakim stopniu umysł i różne podświadomie zapamiętane doświadczenia społeczno – kulturowe? Na ile rodzące się w nas uczucie jest kwestią dopasowania osobowości i charakteru, a na ile działaniem na zmysły substancji chemicznej wysyłanej przez nas do płci przeciwnej zwanej feromonami? Na ile ma na nas wpływ ewolucyjny mechanizm każący szukać silnego dawcy nasienia, który ma największe szanse zapewnić nam odpowiednio silne, zaradne i potrafiące sobie poradzić w życiu potomstwo? - Pewnie u każdego z nas te proporcje są różne. Fakt jednak, że instynkt rozrodczy ma dużą siłę, a feromony potrafią pozbawić nas czasami trzeźwego rozumowania pewnie każdy zna. Kiedy w grę natomiast wchodzi założenie rodziny i powołanie na świat dzieci w grę wchodzi jeszcze jeden silny mechanizm psychologiczny. Zapewnienie dziecku bezpieczeństwa staje się rzeczą priorytetową. Świadomie, czy też podświadomie, ale szuka się partnera przy którym dziecko będzie bezpieczne, który go nie odepchnie, nie skrzywdzi, nie porzuci i ochroni w przypadku zagrożenia. To tyle nudzenia. Wracamy do naszych bohaterów.
Magdzie niełatwo było przyjąć do wiadomości, że jej życie musi się całkowicie zmienić. Wszystko, cokolwiek do tej pory planowała w większości już nie miało racji bytu. Planowany ślub z Piotrem i wejście w jego rodzinę? Nie wyobrażała sobie, żeby w obecnej sytuacji te plany mogły dojść do skutku. Zdradziła go, zaszła ciążę z innym, oszukała, a on myśląc, że jest ojcem dziecka zaproponował usunięcie ciąży. Powiedzenie mu, żeby poszedł precz i świadomość, że nie będą razem nawet nie zabolała aż tak, jak sobie to wcześniej wyobrażała. Porządkowało choć w niewielkim stopniu sytuację. Bardzo teraz potrzebowała poczuć, że cokolwiek wraca do ładu. To jednak nie było takie proste. Mimo wszelkich rozterek natury emocjonalnej, aksjologicznej i wszelkiej innej musiała nadal uczestniczyć w sprawach bieżących codziennej egzystencji.
Podczas zajęć na uczelni podeszła do niej Iza, biorąc ją pod ramię.
- No to co? Nie będzie ślubu? Nie będę druhną? A ja tak na to liczyłam. – zrobiła markotną minę.
- Wybacz, ale niestety nie. Prawdę mówiąc to nie wiem czy w ogóle coś z tego będzie.
- Daj spokój. Będziecie mieć dziecko. Piotrek mówił w domu co wczoraj zaproponował i że go wyrzuciłaś. Miałaś rację. Baran i tyle. Teraz żałuje i nie wie jak cię przepraszać. On naprawdę cię kocha. Jeszcze go nie widziałam w takim stanie. Musisz mu wybaczyć.
- Iza proszę cię… To wszystko nie jest takie proste. – Magda spojrzała na nią błagalnie.
- Już nic nie mówię. Jak namieszał niech sam to prostuje, idiota skończony, a ja mam dla ciebie propozycję. Słyszałam, że szukasz wykonawców do tego swojego utworu. Ja bym była chętna, gdybyś mnie chciała i czuję się wręcz urażona, że do tej pory mnie nie poprosiłaś. Że co? Za kiepsko gram na wiolonczeli? Na skrzypcach też mogę. Nie masz dla mnie partii?
- Właściwie to bym miała, tylko wydawało mi się, że ty przygotowujesz coś innego.
- Jedno drugiego przecież nie wyklucza. Rozmawiałam z innymi studentami. Powiedziałam, że w przyszłym roku na pewno będą mieli względy u twojego ojca, jeśli zgodzą się zagrać i chyba mamy już sporą ekipę. Masz gdzieś tutaj spis instrumentów jakich będziesz potrzebowała?
- Mam. Tylko nie wiem czy mogę cię tak wykorzystywać.
-