Zwyczajnie - miłość (IX) Jak to powiedzieć rodzicom?
zała się i zobaczyła Dawida obok siebie.
- Ładnie – uśmiechnął się – Bardzo przyjemnie. Grasz tylko klasykę? – tego akurat zupełnie nie odebrała jako komplement. Już wiele pochwał otrzymała za swą grę i to od profesjonalistów. Od dzieciństwa zdobywała nagrody w konkursach, a on tu – ładnie - jak do dziecka w przedszkolu.
- Rozumiem, że ty preferujesz inny repertuar.
- Nie no. Mozarta akurat lubię, ale takie Chattanooga boogi to jest dopiero muzyka. – tutaj ją zaskoczył. I tym, że rozpoznał utwór Mozarta i tym, że wymienił klasykę muzyki rozrywkowej, nie każdemu znaną. Skupiła się przez moment. Nie miała do tego nut, ale przecież to znała. Potarła o siebie palce rozprostowując je, po czym przystąpiła do gry. Utwór wcale nie był prosty. Wymagał koncentracji, precyzji i szybkości, ale zagrała i to lepiej niż kiedykolwiek. On mobilizował ją do starania. Chciała mu udowodnić swój talent i kompetencję. Kiedy skończyła, spojrzała, a na jego twarzy widniał uśmiech. Stał z rękoma w kieszeniach, patrzył maślanym spojrzeniem.
- O to chodziło? – spytała.
- Magda jesteś niesamowita – zawiadomił po raz pierwszy z odbijającym się na twarzy zachwytem.
- Zagrałam. Teraz możesz już skorzystać z komputera. Proszę bardzo. Masz już włączony. – wskazała dłonią biurko, a on wyjął z kieszeni dłonie i spojrzał na nią, jakby jeszcze rozważając czy iść.
- Jak zgaduję nie mogę cię pocałować. Tak? Szkoda. – skrzywił się z grymasem i odszedł, usiadł do komputera, popatrzył, ale nie pozwolił, aby ona zbyt długo była w oddaleniu.
- Dziwne to trochę. – zawiadomił – Chyba musisz mi troszkę pomóc.
Podeszła i uruchomiła Internet. Odsunęła się znowu. On wykonał kilka operacji, po czym spojrzał na nią. – Możesz mi podać numer swojego konta? Muszę gdzieś przelać pieniądze.
- Chcesz je przelać do mnie?
- No tak. Ty je wybierzesz i mi przekażesz. Nie ma sensu chyba, żebym zakładał tu własny rachunek. Prawda? Z resztą, to by potrwało, a tak będzie szybciej.
- Zaraz poszukam. – Magda znowu musiała podejść i nachylić się nad komputerem. Chwilę szukała numeru konta, potem kopiowała je na stronę, którą uruchomił. Stała bardzo blisko niego, a on nie odsuwał się - bynajmniej. Dzieliło ich niewiele więcej ponad grubość materiału odzieży, patrzył na nią, chłonął zapach, ale nie dotykał. Gdy znowu odeszła, zakończył operację i spojrzał na nią.
- Chcesz zobaczyć moją rodzinę? – spytał.
- Masz dostęp do zdjęć przez Internet?
- Zdjęcia na facebooku. Zaraz włączę. Chodź. – Przywołał ją ramieniem, a sam uruchomił stronę. Kiedy podeszła wciągnął ją do siebie na kolana. Próbowała wstać, ale przytrzymał ją.
- Nie wymyślaj dziewczyno i siedź. – nakazał takim tonem, którego aż trudno było nie posłuchać i otworzył wybraną stronę. Pokazało się zdjęcie młodego mężczyzny i kobiety obok. Oboje śniadzi, uśmiechnięci. Ona w kolorowej chuście na głowie.
- To jest mój brat Kamal i jego żona Marika. – Magda przestała się opierać i patrząc na zdjęcia pozostała na jego kolanach. – Kamal jest urzędnikiem. Opiekuje się teraz mamą i siostrami. Tu jest moja siostra Elena – Dawid opowiadał o swej rodzinie jedną dłoń trzymając na myszce, a drugą luźno na udach Magdy. Nie próbował ani jej dotykać, ani całować, ale sytuacja i tak była dość prowokująca. Mimo niezmiennej wręcz pozy i powstrzymywanie się od większych ruchów z każdą minutą robiło się coraz bardziej intymnie. Miał dużą rodzinę. Brata, trzy siostry, mamę, dziadków, wujków, kuzynów. Tylko o ojcu nie wspomniał. Przedstawiał ich kolejno, a ona coraz mniej skupiała się na jego słowach, a coraz bardziej na jego bliskości. Nie zdejmowali z siebie ubrań, ani nie dotykali nawzajem swojej nagiej skóry, ale przez płaszczyznę odzieży czuć b