Zołza - cz. 2
- Wszystko w porządku – szepnęła klarze do ucha.
- Nie wszystko jest na dobrej drodze, jakby się wydawało. Skoro mojego taty kurczak był nieosolony, to tego przystojniaka również – odpowiedziała Klara.
- Skoro jesteś pewna, to miej odwagę przeprosić i powiedz, że za chwilę dostanie świeżego kurczaka.
- Skoro muszę – wzruszyła ramionami. Podeszła do stolika i odezwała się nieśmiało: - Chciałam pana spytać…
- Jestem Andrzej – wszedł jej w słowo.
- Mam brata Andrzeja, a ja jestem Klara – powiedziała prawie jednym tchem.
- Bardzo ładne imię. Miałem kiedyś ciotkę, też miała imię Klara.
- Ale ja nie chcę rozmawiać o twojej ciotce, ani o moim bracie. Chciałam tylko spytać, czy mogę skubnąć kurczaka?
- A skubnij sobie z tej strony – pokazał palcem.
Klara ledwo włożyła kęs do ust, niedługo się nim udławiła. Po prostu był ohydny. Przez moment nie wiedziała, co robić. Ale była świadoma, jeśli uda jej się przełknąć, to na pewno zwymiotuje. A opresji, wybawiła ją Zośka.
- Pan pozwoli, że zabiorę niedokończonego kurczaka, a za chwilę przyniosę świeżego? - spytała bardzo uprzejmie. Nie wiem, jak to się stało, ale coś dziewczynie nie wyszło i zapomniała o soli.
- Nie zauważyłem, żeby był bez soli – okazał zdziwienie. - Może dlatego, że kiedyś chorowałem na nerki i przestrzegałem bezsolnej diety? Muszę przyznać, że kurczak jest wyśmienity – dodał oblizując palce. Klara wpatrzona w trawnik z ledwością tłumiła uśmiech. Kiedy Zośka się oddaliła, szepnął jej do ucha: - Jesteś mi winna randkę.
Zbyła go czarującym uśmiechem i skierowała się do ojca, który już wyszedł i w dalszym ciągu o czymś dyskutował z panem Zenkiem.
- Nie wiem, jak to się stało. Naprawdę, nie wiem – wzruszyła ramionami.
- Ja tym bardziej, nie wiem – odparł pan Zenon, szeroko rozkładając ręce.
- Jesteś na mnie wściekły, tato? – spytała, kiedy zostali sami.
- Posłuchaj mnie uważnie, Klaro. Przyjdę o dziewiętnastej, musimy poważnie porozmawiać. Chciałem jeszcze dodać, że wcale nie jestem wściekły, ale rozpiera mnie duma.
- Czyżby? – zrobiła gest oczami i rozejrzała się dookoła. – Uciekł Hades, tato – rzekła pełna niepokoju.
- Nie uciekł, poszedł za…
- Za tą, która kupowała dla ciebie kurczaka? Powiedz jej przy okazji, żeby swoje wielkie cycki upchała w stanik. Będzie apetyczniejsza.
Nie odpowiedział, tylko się uśmiechnął. Właściwie, zabrakło mu słów, by cokolwiek powiedzieć. Prawdę powiedziawszy, nie znał swojej własnej córki. Gdy już wyszli na ulicę, Klara pocałowała ojca w policzek, a on delikatnie ją objął i wyszeptał jej do ucha.
- Uciekinierka.
- Rogacizna – odpowiedziała krótko i pomachała mu dłonią.
Kiedy wracała do swoich zajęć, drogę jej zagrodził przystojny Andrzej.
- Za napój zapłaciłem, tej starszej pani.
- Dzięki. Przez to całe zamieszanie, zapomniałam skasować.
- Chciałem się jeszcze spytać, do której pracujesz? Jeśli nie masz nic przeciwko temu, mogę przyjść po ciebie - dodał nieco ciszej.
Pokręciła głową.
- Dzisiaj jestem zajęta. Mam randkę z własnym ojcem.
- A jutro?
- Tata nadmienił, że zabierze mnie do domu. Przykro mi, ale on zawsze dotrzymuje słowa.