Żółta karteczka
Jakie to dziwne, kiedy szczęście się uśmiecha do ciebie więcej niż raz jednego wieczoru. Cindy, stojąc przy latarni, koło fryzjera Luigiego – gdzie zawsze kupuje od dilera działkę, miała zamiar obejrzeć swój dzisiejszy łup, ktoś ją zawołał:
- Cindy, kopę lat – powiedział Roger, jej były chłopak, z którym to się schodziła, to rozstawała. Zastanawiała się kiedyś czy ma to jakiś związek z jej cyklem miesiączkowym. Określenie „Kopą lat”, jak to powiedział chłopak, odnosiło się do przedwczorajszego wieczoru, wieczoru zerwania. Czyżby dzisiaj znowu mieli się zejść?
- Czego chcesz? – zapytała. Nie należała do łatwych, tak lubiła o sobie myśleć.
- Patrz co mam – chłopak wyciągnął z kieszeni woreczek z białym proszkiem – nie masz ochoty zabawić się dzisiaj troszkę? - Oczywiście, że chciała. Oddanie się dilerowi za działkę mety to według Cindy zwykła prostytucja, jednak jeżeli chodzi byłego chłopaka, z którym pewnie i tak by poszła do łóżka, nie widziała żadnych przeszkód. Uśmiechnęła się zalotnie:
- Pewno kowboju, prowadź.
- Iiiichaa!
EPILOG
Obudził ją dźwięk włączonego telewizora. Leżała naga w łóżku swojego nowego, byłego chłopaka. Minęła chwila zanim przypomniała sobie wczorajszy wieczór. Teraz była pewna, że nie powinno się mieszać mety z alkoholem, zwłaszcza w takich ilościach. Dochodząc do siebie, zainteresowała się popołudniowym (dla niej bardziej porannym) wydaniem wiadomości. Dziennikarka mówiła właśnie o Coco-moco, które Cindy wczoraj odwiedziła. Przed klubem ustawione w równym rzędzie stały policyjne radiowozy oraz duża czarna furgonetka. Z parkingu wyjeżdżała karetka. Drzwi lokalu otworzyły się i na wózku wywieziono czarny worek – zwłoki młodej dziewczyny – skomentowała Pani z wiadomości. Ciało dziewczyny znaleziono w damskiej toalecie. Podobno miała rozszarpany brzuch, z którego ktoś wyciągnął wnętrzności. Policja ustaliła, że ofiarą była Emma Ferguson. Jak na razie nie mieli podejrzanych, jednak nie wykluczają zabójstwa na tle rabunkowym – nie znaleziono przy zwłokach żadnych kosztowności.
Cindy spojrzała na krzesło z jej ubraniami. Na oparciu wisiała torebka. Teraz już znała imię i nawet nazwisko właścicielki. Tobie się już nie przyda, Em – pomyślała, wstając jednocześnie. Podeszła do krzesła i wyciągnęła z torebki zawartość. Tylko portfel – zielony z wyszytym, czerwonym motylkiem. Zajrzała do niego i ze zdumieniem spostrzegła, że jest całkowicie pusty, żadnej kasy czy dokumentów. Wywróciła go do góry nogami impulsywnie wytrzepując. Na ziemie wypadła z niego jakaś karteczka. Była żółtego koloru. Podniosła ją i przeczytała to co na niej zapisano. Otworzyła szerzej oczy, przeczytała ponownie napis : „Zabiję Cię, dzisiaj wieczorem”.